Hebrajskie, niemieckie oraz polskie szyldy i reklamy znikają z krajobrazu miasta bezpowrotnie. Od dobrej woli zarządcy kamienicy zależy, czy zabytkowy napis zostanie zachowany. Przeszliśmy ulicami Bielska-Białej w poszukiwaniu takich świadectw minionych epok.

Ulica Bohaterów Warszawy 22. Na ścianie kamienicy widać namalowane białe strzałki, skierowane w dół. Obok trzy litery: LSR. - Co to za strzałki? Co to za skrót? - pytamy jedną z przechodzących kobiet. - Nie wiem, są tu od zawsze - mówi bielszczanka.

Lerne schnell russich

O odpowiedź poprosiliśmy eksperta. LSR, czyli Luftschutzraum - schron przeciwlotniczy. - Skrót pod koniec wojny tłumaczono także inaczej. Mówiono: lerne schnell russich, a więc: ucz się szybko rosyjskiego - tłumaczy Piotr Kenig, kustosz Muzeum Techniki i Włókiennictwa w Bielsku-Białej.

Kolejny ciekawy napis znaleźliśmy na budynku przy ul. Schodowej. Odpadający tynk odsłania fragment szyldu: Friseur und Raseur - czyli fryzjer i golarz.

 - Takie napisy to często element historycznego wystroju elewacji - wyjaśnia Jacek Konieczny ze bielskiej delegatury Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - I chociażby z tego względu powinien zostać zachowany - podkreśla.  

Jeżeli kamienica, podobnie jak w przypadku budynku przy ul. Cechowej, wpisana jest do rejestru zabytków, to właściciel ma obowiązek konserwacji takich pisanych pamiątek. Tak też się stało, gdy na ścianie domu kilka lat temu odsłonił się hebrajski napis informujący, że w tym miejscu znajdowała się żydowska restauracja. Niestety, komuś przeszkadzał. Oryginalne litery zostały zniszczone. Właściciel budynku odtworzył jednak napis, który dziś zdobi ścianę restauracji.

Stary szyld może być atutem

Konserwator zabytków nie ma możliwości wymuszenia konserwacji starych napisów, gdy obiekt nie jest indywidualnie wpisany do rejestru zabytków. W takiej sytuacji można jedynie apelować do właściciela, aby taką pamiątkę zechciał zachować. Stary szyld czy reklama może być jednak atutem. Właściciel obiektu z napisem na murach ma prawo ubiegać się o wpisanie nieruchomości do rejestru zabytków.

Ile zabytkowych napisów zachowało się na bielskich nieruchomościach? Tego nie wie nikt. - Dowiadujemy się o ich istnieniu dlatego, że budynki od lat nie są remontowane i odpada tynk - podkreśla Piotr Kenig.  - Ale podobne ciekawostki będą znikały z krajobrazu miasta.  Szczególnie napisy niemieckie. W naszym mieście mimo upływu lat, stale wywołują one raczej negatywne emocje. Nie dziwi to w kontekście tragicznych wydarzeń drugiej wojny światowej - przyznaje historyk.

Według spisu ludności z 1910 roku, aż 87 proc. stałych mieszkańców Bielska-Białej deklarowało język niemiecki jako ten, którym posługują się na co dzień. Stare szyldy i napisy właśnie o tym przypominają.

Anna Szafrańska