Gdy startowała runda wiosenna, niewiele osób wierzyło w utrzymanie "Górali" w piłkarskiej ekstraklasie. Sytuacja nie wyglądała dramatycznie, lecz beznadziejnie. Po zwycięstwie nad Widzewem w ostatniej kolejce sezonu, spektakularny sukces stał się faktem. Dlatego w drodze powrotnej z Łodzi piłkarze pomodlili się w Częstochowie.

Po rundzie jesiennej bielskie Podbeskidzie zajmowało przedostatnią pozycję w tabeli z jednym zwycięstwem i sześcioma punktami na koncie. Eksperci byli przekonani, że poznali już spadkowiczów z ekstraklasy. Na kilka tygodni przed startem rundy rewanżowej podobnego zdania był nawet Czesław Michniewicz, który otrzymał później propozycję objęcia posady trenera w zespole ?Górali?.

Prezes nie miał wątpliwości

W drużynie wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy Marka Glogazę na fotelu prezesa zastąpił człowiek od wielu lat związany ze środowiskiem piłkarskim, Wojciech Borecki. W klubie renegocjowano umowy i pozbywano się zawodników, którzy obciążali klubowy budżet. Cięcia dotknęły również pion administracyjny. Nowy prezes Podbeskidzia od początku był przekonany, że będzie sukces. - Bez przekonania, że to się może udać, nie brałbym się za tę robotę - mówi Borecki, który sukces związany z utrzymaniem porównuje do awansu Ceramedu do II ligi (obecnej I - przyp. red.), gdy w tym bielskim klubie pracował jako trener.

Trudnym momentem w klubie było niespodziewane odejście trenera Dariusza Kubickiego do rosyjskiego pracodawcy. Borecki szybko rozpoczął jednak poszukiwania nowego szkoleniowca, który swoim autorytetem miał scalić grupę zawodników i dać im wiarę we własne możliwości. - Wszyscy grali o jeden cel. Tę wiarę było widać w zawodnikach i sztabie szkoleniowym - dodaje prezes Podbeskidzia, który przyznaje, że nie miał chwili zwątpienia w walce o utrzymanie. Jego zdaniem, przełomowy był wygrany mecz z Lechem Poznań.

Nie ma czasu na odpoczynek

Po powrocie do Bielska-Białej z meczu w Łodzi, w poniedziałek piłkarze odpoczywali w domowym zaciszu. W tym tygodniu odbędzie się uroczysta kolacja z udziałem prezydenta miasta Jacka Krywulta. Wkrótce wszyscy piłkarze i sztab szkoleniowy udadzą się na zasłużone urlopy. - W rezultacie reorganizacji rozgrywek, nowy sezon rozpocznie się bardzo szybko - mówi Borecki. M.in. z tego powodu "Górale" nie pojadą do USA na zaproszenie organizacji polonijnych. - Musieliśmy przeprosić i odmówić. Dziś nawet się cieszę z tej decyzji, patrząc na ogrom pracy przed nami.

Prezes Borecki nie będzie miał czasu na odpoczynek. Kilku piłkarzom wygasają kontrakty z klubem. Priorytetem jest zatrzymanie w Podbeskidziu najlepszego zawodnika ekstraklasy minionego sezonu, Roberta Demjana. - Zdaję sobie sprawę z zainteresowania zawodnikiem ze strony innych zespołów. Robert nie zadeklarował jasno, czy chce opuścić Podbeskidzie - mówi z nadzieją prezes klubu. W najbliższych dniach dojdzie do pierwszych rozmów kadrowych z trenerem Michniewiczem.

Dopięty musi zostać także plan przygotowań do kolejnego sezonu w ekstraklasie. - Obóz przygotowawczy planujemy w kraju. Prawdopodobnie dojdzie do niego z początkiem lipca - informuje Borecki. Na obóz Podbeskidzie najprawdopodobniej uda się do Grodziska Wielkopolskiego.

Podziękowali za cud

Zajęcie czternastej lokaty na koniec sezonu jest sukcesem spektakularnym, gdy spojrzymy na liczbę punktów, jaką w grudniu mieli na swoim koncie "Górale". Kilka sezonów temu tylko z nieco lepszej sytuacji udało się uratować przed spadkiem Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski. Ale dwukrotny wicemistrz Polski, mający przed startem rundy rewanżowej osiem punktów na koncie, utrzymał się w ekstraklasie tylko dlatego, że wiosną zdobywał punkty, kupując wyniki.

Bielszczanie w ekstraklasie utrzymali się w czysto sportowym stylu. Na degradacji Polonii Warszawa skorzystał bowiem Ruch Chorzów. Jak powiedział nam prezes Borecki, w trakcie sobotniego powrotu z Łodzi autokar z ?Góralami? nieco zboczył z drogi i zatrzymał się w Częstochowie. Piłkarze po krótkiej modlitwie wrócili do swoich domów.

Bartłomiej Kawalec