Już od wiosny na bielskich przystankach autobusowych funkcjonuje 17 biletomatów. Choć korzysta z nich bardzo wiele osób, wciąż pojawiają się zastrzeżenia co do ich niezawodności. Ostatnio jeden z czytelników ?Kroniki? skarżył się - a jego uwagi nie są jedyne - na działanie ekranów dotykowych. Próbował - dotykając ekranu palcem - kupić bilet, lecz ekran nie reagował.

 - Nie pomagało ani słabe, ani mocne przyciskanie ikonki wyświetlonej na ekranie. Nic się na nim nie zmieniało. Nie miałem więc możliwości wejścia w menu urządzenia i zamówienia biletu - mówi bielszczanin. Klikał, stukał, dotykał ekranu prawie pięć minut, bez skutku. - Skończyło się na tym, że kupiłem bilet u kierowcy. O złotówkę drożej niż w automacie - mówi. Czyżby ciekłokrystaliczne ekrany dotykowe zastosowane w biletomatach szwankowały?

Na sposób ich działania może mieć - jak się okazuje - wpływ temperatura. W chłodzie stają się zawodne. O tym, że do bielskiego MZK trafiają liczne skargi w tej sprawie można się dowiedzieć ze strony internetowej spółki. Urządzenia te nie są też odporne na ludzką niewiedzę i bezmyślność. Potwierdza to prezes spółki Krzysztof Knapik. Przyznaje, że urządzenia często ulegają awariom. W ponad  90 proc. są spowodowane przez korzystających z nich w niewłaściwy sposób pasażerów.

Na początku, gdy biletomaty pojawiły się na bielskich przystankach, awarii było znacznie więcej. Może to świadczyć, że pasażerowie trochę lepiej radzą sobie z ich obsługą. Zwłaszcza, że nie jest skomplikowana.

Co bielszczanie najczęściej robią nie tak? Za bilet można zapłacić na trzy sposoby. Za pomocą monet, banknotów lub karty płatniczej. Aby dokonać płatności, trzeba skorzystać z jednego z trzech ?portów? umieszczonych na frontowej ścianie urządzenia, do którego trzeba włożyć stosowny środek płatniczy. I właśnie z tym pasażerowie mają największy problem. Zamiast karty bankomatowej wpychają na przykład w otwór monety bądź banknoty.

Najbardziej spektakularne są próby zapłacenia banknotem tam, gdzie powinno się wrzucać monety. Otwór ten jest za mały, aby wcisnąć tam banknot, lecz nie odstrasza to wielu spośród kupujących, którzy składają papierowy pieniądz w kostkę i na siłę wciskają tam, gdzie nie powinni. Inną z przewin jest siłowe wciskanie monet w otwór na nie przeznaczony, lecz bez uprzedniego zwolnienia blokady, która uniemożliwia włożenie metalowego pieniądza do biletomatu. Odblokowuje się ją na komendę podaną na ekranie, przyciskając stosowną ikonkę.

Efekt wszystkich nierozważnych działań skutkuje zawsze tym samym. Automat się blokuje i nie można z niego korzystać do czasu, aż pracownik MZK nie usunie uszkodzenia. Mimo że każdy z biletomatów jest cały czas monitorowany i wiadomość o jego zablokowaniu od razu trafia do MZK, zanim serwisant dotrze na miejsce, musi upłynąć nieco czasu. 

Prezes Knapik przyznał jednak, że o problemach z ekranami niereagującymi na dotyk słyszy po raz pierwszy. - Nie mieliśmy jeszcze takich reklamacji - przyznaje. Twierdzi, że podobne kłopoty nie powinny się pojawiać. Ekrany, choć faktycznie wrażliwe na zmiany temperatury, są na taką ewentualność zabezpieczone. - W zimie są podgrzewane, a w czasie upałów chłodzone - wyjaśnił. Co więc może być powodem problemów, o których donosili nam pasażerowie?

Najbardziej racjonalnym wyjaśnieniem wydaje się to, że w czasie, gdy automat jest zablokowany (na przykład przez źle wepchnięte weń pieniądze) przestaje działać i tym samym ekran nie reaguje na polecenia. Kupującemu bilet trudno jest ocenić, co jest tego powodem, ponieważ przyczyny awarii nie sposób zauważyć, a na ekranie nie wyświetla się stosowny komunikat. Kartka z napisem ?automat nieczynny? pojawia się dopiero wtedy, gdy awaria jest poważniejsza i jej usunięcie wymaga czegoś więcej niż tylko wizyty serwisanta, który wyjmie źle włożone pieniądze czy kartę płatniczą.

Marcin Płużek (Kronika Beskidzka)