Od przyszłego roku w Bielsku-Białej miała zacząć funkcjonować instytucja budżetu obywatelskiego. Miała, bo choć prace nad wdrożeniem tego projektu ruszyły pełną parą już w marcu a zwieńczone zostały stosowną uchwałą Rady Miejskiej, to jednak nad budżetem partycypalnym - tak też nazywany jest budżet obywatelski - zawisły chmury.

Jarosław Klimaszewski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, ma jednak nadzieję, że  niespodziewane problemy uda się jednak przezwyciężyć, tak aby - jak planowano - mieszkańcy stolicy Podbeskidzia mogli mieć realny wpływ na to, w jaki sposób wydatkowane są publiczne pieniądze.

Istota budżetu partycypalnego polega na tym, że władze samorządowe pozostawiają do dyspozycji mieszkańców część gminnego budżetu. Zazwyczaj jest to nie więcej niż kilka jego procent. O tym, na co przeznaczyć te fundusze, decyduje nie samorząd, lecz sami obywatele. Mieszkańcy zgłaszają najpierw projekty przedsięwzięć czy inwestycji, które w ich opinii powinny być w danej gminie czy mieście zrealizowane w ramach budżetu obywatelskiego, a później wybierają w głosowaniu  najciekawsze  spośród nich.

Po raz pierwszy budżet obywatelski powołano do życia w 1989 roku w brazylijskim mieście Porto Alegre. Od tego czasu ta forma demokracji uczestniczącej zdobyła dużą popularność w całym demokratycznym świecie. Budżety takie funkcjonują już w wielu miastach europejskich. Także w Polsce zdecydowały się na to rozwiązanie niektóre z samorządów, choć na razie są to dość odosobnione przypadki.

Nie gorsze chciały być władze Bielska-Białej. Już w marcu z propozycją ustanowienia budżetu obywatelskiego wystąpił radny Roman Matyja. Co prawda jego pomysł na to jak budżet obywatelski miałby w Bielsku-Białej funkcjonować, nie do końca przypadł do gustu członkom Rady oraz władzom miasta (pomysłodawca postulował między innymi, aby przeznaczyć na ten cel 6 mln zł, o podziale których miały decydować rady osiedlowe), jednak sama idea  ustanowienia budżetu partycypalnego radnym się spodobała.

Ruszyły prace nad jego przygotowaniem, w tym zakrojone na szeroką skalę konsultacje społeczne. Projekt stosownej uchwały był gotowy w sierpniu. W tym samym miesiącu został przyjęty przez Radę. W 2014 lokalna społeczność miała zadecydować na co wydać 2 miliony z gminnej kasy. Problem polega na tym, że z początkiem października wojewoda uchylił uchwałę Rady Miejskiej. To może oznaczać, że w przyszłym roku z budżetu obywatelskiego będą nici.

Do 15 listopada władze miasta mają bowiem obowiązek przygotować i przedstawić projekt przyszłorocznego budżetu gminy. To w nim muszą zostać zabezpieczone - jak tłumaczą urzędnicy pieniądze, którymi mają później rozporządzać obywatele. Brak uchwały w tej sprawie uniemożliwia uwzględnienie tej kwestii w uchwale budżetowej. Tymczasem czasu na podjęcie kolejnej uchwały ustanawiającej budżet obywatelski nie pozostało już zbyt wiele.

Czemu wojewoda uchylił poprzednią? Wyjaśnia to Jarosław Klimaszewski. W uchwale zapisano, że propozycje przedsięwzięć, jakie powinny być realizowane z budżetu obywatelskiego, mogą zgłaszać zarówno mieszkańcy, jak i organizacje pozarządowe oraz rady osiedlowe. To właśnie nie spodobało się prawnikom wojewody, którzy uznali, iż zarówno organizacje pozarządowe, jak i rady osiedlowe nie powinny się w tym dokumencie znaleźć. Zastrzeżenia do uchwały bielskiej Rady Miejskiej wojewoda zgłosił już we wrześniu, jednak władze miasta - powołując się na własne analizy prawne oraz stosowane już w Polsce rozwiązania - odwołały się od jego decyzji. Nie na wiele się to zdało, bo uchwała została przez wojewodę ostatecznie i nieodwołalnie uchylona.

Zdaniem Jarosława Klimaszewskiego, sprawa nie jest jeszcze stracona. Gotowy jest już bowiem projekt nowej uchwały, uwzględniający zastrzeżenia wojewody. Projekt zostanie poddany pod głosowanie na najbliższej sesji Rady Miejskiej, czyli pod koniec października. Jeśli uchwała zostanie przez Radę przyjęta, nie powinno być już żadnych przeszkód, aby w przyszłym roku mieszkańcy miasta mogli spożytkować według własnego uznania publiczne pieniądze oddane do ich dyspozycji.

Zwłaszcza że - przyznał Jarosław Klimaszewski - jest zgoda ratusza na to, aby obiecane 2 mln zł zostały zarezerwowane na ten cel w przyszłorocznym budżecie miasta, zanim jeszcze nowa uchwała w sprawie budżetu obywatelskiego zacznie oficjalnie obowiązywać.

Marcin Płużek (Kronika Beskidzka)