Gdyby nie młodzież ze Związku Harcerstwa Polskiego i Stowarzyszenie Lipnik, po leśniczówce pozostałyby już pewnie tylko zgliszcza. Jeszcze w 2005 roku obiekt był miejscem noclegowym dla bezdomnych i spotkań amatorów tanich alkoholi. Leśniczówkę postanowili jednak wspólnie odratować harcerze i mieszkańcy Lipnika.

 - Obiekt jest własnością Lasów Państwowych - informuje Renata Lejawka, instruktor harcerski. - Wtedy, w 2005 roku, Stowarzyszenie ?Lipnik? podpisało umowę z Lasami o administrowaniu leśniczówką, a my, czyli ZHP, postanowiliśmy własnymi siłami wyremontować przynajmniej część wnętrz. Mówiąc szczerze, zastaliśmy obraz nędzy i rozpaczy. Wszystko po prostu waliło się.

Porządna lekcja wychowania

Prace remontowe trwały przez trzy lata. Młodzi ludzie przy wsparciu finansowym Stowarzyszenia ?Lipnik? odnowili część leśniczówki. - Dla mnie była to porządna lekcja wychowania społecznego - mówi Marta Solich z ZHP. - Od ośmiu lat pracuję na rzecz leśniczówki i naprawdę jest to przyjemne uczucie, gdy się widzi, jak dzięki naszej pracy udaje się zachować tak wspaniały architektonicznie obiekt. Martwi nas tylko przyszłość tego miejsca.

Harcerze więcej dla leśniczówki zrobić w nie mogą. Dbają o jej obecny stan, dokonują drobnych napraw. W każdy weekend odbywają się w niej harcerskie spotkania. - Mieliśmy pomysł na dalsze prace, planowaliśmy nawet uzyskanie dotacji z Unii Europejskiej. Niestety, nie zezwalają na to przepisy - dodaje ze smutkiem pani Renata. - Projekt musiałby zgłosić właściciel, a Lasy Państwowe nie są zainteresowane.

W podobnym tonie wypowiada się obecny prezes Stowarzyszenia Lipnik, Paweł Pajor. - Przez ponad rok korespondowaliśmy z Lasami Państwowymi w sprawie projektu unijnego, ale w końcu przestali nam odpowiadać. Widocznie mają inne problemy - tłumaczy prezes. - Zarzucono nam, że wynajmujemy pokój na nocleg odpłatnie, za 8 zł. Ale nikt nie patrzy na to, że włożyliśmy tu ponad 100 tys. zł w ciągu ostatnich lat.

Bez zainteresowania władz

Także gmina nie jest zainteresowana zabytkowym obiektem. - Jako mieszkańcy Lipnika, już na początku lat 90-tych namawialiśmy władze miasta, aby przejęły leśniczówkę. Nie było jednak takiej woli. A szkoda, bo do tej pory obiekt mógł być już w pełni odrestaurowany - podkreśla Paweł Pajor. - Nas na to nie stać. Potrzebne są duże pieniądze, a Stowarzyszenie nie jest w stanie ich zdobyć.

Nadziei nie traci jednak Renata Legawka. - Sprawa nie jest zupełnie przegrana - mówi instruktorka. - Stowarzyszenie, harcerze, mieszkańcy Lipnika mają chęć, chcą działać. Potrzebna jest tylko dobra wola i wymierne poparcie ze strony instytucji lub urzędu.

xxx

Historia leśniczówki sięga roku 1884, gdy w Górnej Wsi w Lipniku (dzisiejszym Górnym Lipniku) na miejscu spalonego rok wcześniej obiektu wzniesiono Dom Myśliwski (Jagerhaus). Nowa leśniczówka miała być prawdopodobnie bliźniaczą kopią powstałej w 1801 roku gajówki w Austrii. Świadczyć o tym może data 1801, widniejąca nad ozdobnymi gankami zachodniej elewacji.

Dom Myśliwski zaprojektował lipnicki mistrz budowlany i architekt - Emanuel Rost senior. Zbudowany został z drewna, kunsztownie ozdobiony i udekorowany przez bielskich snycerzy i mistrzów ciesielskich. Na szczycie czterospadowego łamanego dachu umieszczono wieżyczkę zegarową. Leśniczówkę otaczał ozdobny ogród z fontanną, która czerpała wodę z pobliskiego Potoku Lipnickiego zwanego też Niwką. Dom Myśliwski był ulubionym miejscem niedzielnego wypoczynku mieszkańców Białej i Lipnika.

Oprócz piękna przyrody i pejzażu Beskidu Śląskiego, do wizyt w Domu Myśliwskim zachęcała restauracja turystyczna prowadzona przez leśniczego Jarosza. W leśniczówce urzędował Zarząd Lasów Miejskich miasta Białej. Sprzedawał drewno opałowe i budowlane pobliskim szkołom, instytucjom oraz mieszkańcom. W latach 90-tych XIX wieku zboczem Gaików i rejonem Domu Myśliwskiego zainteresowało się Bielsko-Bialskie Towarzystwo Upiększania Miasta. Pozostawiło na tym terenie ławki, ocembrowało znajdujące się na zboczu góry źródła zwane źródłami Zoolingera, które - jak wieść niosła - uzdrawiały wzrok.

Ponad leśniczówką zbudowano mały brodzik z natryskami, gdzie ludzie mogli ochłodzić się w upalne dni. Obok był mały ogród zoologiczny, głównie ze zwierzętami leśnymi. Powyżej powstał kamienny amfiteatr, który został wkomponowany w naturalne ukształtowanie terenu. Postawiono ławki i plac zabaw dla dzieci oraz odbudowano drewniany mostek na Zimnym Potoku. Do wybuchu II wojny światowej miejsce to tętniło życiem. Po wojnie miastu odebrano Las Miejski w Lipniku, który znacjonalizowano. Ok. roku 1956 leśniczy opuścił swoją siedzibę i słynny, piękny Dom Myśliwski zaczął popadać w ruinę.

Krzysztof Oremus

Foto: ko, ZHP