W lipcu 1911 roku media z wielką trwogą odnotowały ogromny pożar w Wiedniu. I chociaż stolica nad pięknym modrym Dunajem jest odległa od Podbeskidzia, to jak się okazało, łuna, która ją oświetliła, pochodziła z Bielska.

Tam właśnie 29 lipca wybuchł pożar na dworcu północnym. Straty oceniano na co najmniej 1 milion koron. Oto jak dramat w stolicy imperium Habsburgów relacjonowali ówcześni dziennikarze.

Podpalacz rodem z Białej

Gazeta ?Wieniec i Pszczółka? pisała: - Aby sobie wyobrazić rozmiary pożaru, zaznaczyć należy, że nad zlokalizowaniem ognia pracowało 550 strażaków, 600 policyantów, 3000 wojska i 1800 robotników kolejowych. Cały Wiedeń przedstawiał w nocy widok niebywały. Ulice były przepełnione ludźmi, tak samo wszystkie lokale publiczne. Nie wspominałbym o tym wydarzeniu gdyby nie fakt, że pożar powstał wskutek podpalenia. Podpalił, oblawszy drzewo naftą, oddalony z koleji pisarz Schottek, rodem z Białej. 

Szeroko o tym wydarzeniu prasa pisała przez dwa miesiące. W gazetach czytamy, że Franciszek Szottek mający 34 lata, był absolwentem Państwowej Szkoły Przemysłowej w Bielsku. W stolicy Podbeskidzia był restauratorem. - Sprawca pożaru został (...) wydalony ze służby. Wczoraj chodził cały dzień po ulicach bez określonego celu. Po południu udał się do swego mieszkania, wziął ćwierć litra nafty, poszedł na plac z drzewem, tam oblał naftą deski i zapalił zapałką, poczem uszedł - informował ?Czas?. 

Potomek Sobieskiego?

Ostatecznie podpalacz sam oddał się w ręce policji. Uczynił to, jak sam przyznał w śledztwie, z zemsty za odebranie mu restauracji kolejowej. Jednak już w trakcie postępowania sądowego, które trwało cały rok, zaczął udawać wariata i twierdził, że podpalił pod wpływem hipnozy.

 - Za swój czyn sąd skazał go na osiem lat ciężkiego więzienia - relacjonował ?Kurier Lwowski?. - Schottek podczas śledztwa udawał warjata i opowiadał, że jest potomkiem Sobieskiego, później tłumaczył się tem, że nie ma pojęcia o tem, co zrobił i że dokonał prawdopodobnie podpalenia w hipnozie na skutek sugestji. Obrońca jego domagał się, aby Schotteka zahipnotyzować podczas rozprawy, na to jednak sąd zezwolić nie chciał. 

Jacek Kachel