Bielskiemu Pogotowiu Ratunkowemu przybywa pracy. Jest więcej wyjazdów do wezwań i pacjentów w ambulatoriach. Ministerstwo Zdrowia zobowiązuje do zakupów drogiego sprzętu, nie dając na nie funduszy. Bielskiej placówce muszą więc wystarczyć pieniądze, które dostaje w kontrakcie, a ten został w tym roku znacznie obniżony.

Wiadomość spadła, jak grom z jasnego nieba. Okazało się, że bielskie pogotowie w tym roku otrzyma kontrakt o 180 tys. zł niższy niż w poprzednim. Cięcia nie ograniczyły się tylko do Bielska-Białej. Straciło całe województwo śląskie. Nasz region dostał na ratownictwo medyczne o 1,3 mln zł mniej niż w 2014 r. - Wiemy dobrze, że dostaliśmy mniej, ale ministerstwo upiera się, że nikt nie traci - dziwi się Wojciech Waligóra, dyrektor Bielskiego Pogotowia Ratunkowego. -Tak, jakbyśmy liczyć nie umieli - dodaje z przekąsem.

Pacjentów wciąż przybywa

W Ministerstwie Zdrowia, gdzie portal poprosił o wyjaśnienia, powiedziano nam, że rzeczywiście, środków na ratownictwo medyczne jest w województwie śląskim mniej. Po części wynika to z cięć w budżecie państwa. Jest jednak i inna przyczyna. Jak tłumaczy rzecznik prasowy ministra zdrowia Krzysztof Bąk, spadek w naszym województwie wynika przede wszystkim z przekwalifikowania sześciu zespołów specjalistycznych na zespoły podstawowe oraz ze zwiększenia liczby zespołów ratownictwa medycznego w innych województwach.

 - Każda zmiana w tym zakresie pociąga za sobą zmianę poziomu finansowania zespołów ratownictwa medycznego w województwach - podkreśla rzecznik ministerstwa.

Jakby nie liczyć, pracy przybywa, a pieniędzy jest mniej. Tylko w Bielsku-Białej i powiecie bielskim w styczniu 2015 było o 500 wizyt i 100 pacjentów ambulatoryjnych więcej niż miesiąc wcześniej. Bielskie Pogotowie Ratunkowe wraz z podwykonawcami zabezpiecza pod względem ratownictwa medycznego teren Bielska-Białej, powiatu bielskiego, cieszyńskiego i żywieckiego. Posiada skonsolidowaną dyspozytornię i 24 zespoły ratownictwa medycznego (karetki).

Oszczędności na zakupach

Dużym wyzwaniem dla placówki będzie zakup nowych komputerów. Jest to wymóg Ministerstwa Zdrowia związany z wdrażaniem w całym kraju jednolitego systemu powiadamiania ratunkowego. System ma działać już w tym roku. Dla bielskich ratowników oznacza to nieplanowany wydatek ok. 170 tys. zł. Pieniądze muszą znaleźć we własnym kontrakcie, bo Warszawa nie da żadnych dodatkowych środków.

 - Oszczędności szuka się wszędzie tam, gdzie nie ma bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia pacjenta - przyznaje dyrektor bielskiego pogotowia. Skutek jest taki, że pensje ratowników medycznych praktycznie od sześciu lat stoją w miejscu. Cięcia dotykają też planowanych inwestycji. Zamiast czterech nowych karetek jak w ub. roku, pogotowie kupi teraz tylko jedną, zamiast czterech defibrylatorów - jeden.

Tymczasem tabor pogotowia trzeba systematycznie wymieniać. Pojazdy będące w użytku nie mogą być starsze niż pięcioletnie. - To budzi niepokój - martwi się Wojciech Waligóra. - Przez jeden rok możemy zaoszczędzić na zakupach, ale jeśli ta tendencja się utrzyma lub nasili, to zaczniemy się cofać. Żeby za pięć lat nie okazało się, że nie mamy już karetek - przestrzega dyrektor Bielskiego Pogotowia Ratunkowego.

xxx

W sprawie obniżenia kontraktu dla bielskiej placówki interweniowali parlamentarzyści z naszego regionu. Jak dotychczas jednak, ich działania nie przyniosły spodziewanego skutku.

MCI