Prawdopodobnie na najbliższą sesję Rady Miejskiej Bielska-Białej trafi projekt uchwały w sprawie ograniczenia czasu interpelacji radnych do sześciu minut. Projekt autorstwa jednego z radnych PO ledwie powstał, a już zdążył wywołać burzę w szeregach opozycji.

 - W limitowaniu czasu wystąpień radnych nie chodzi o ograniczenie praw opozycji do krytyki - uspokaja autor projektu przewodniczący Rady Miejskiej Jarosław Klimaszewski (PO). - Wystąpienia większości radnych, także z opozycji, trwają zdecydowanie krócej niż sześć minut. W przypadku niektórych radnych czas wystąpień przekracza jednak rozsądne granice. Ma to również taki skutek, że w rozwlekłych wypowiedziach intencja pytającego staje się nieczytelna, a osoby słuchające mają problem ze zrozumieniem sensu interpelacji. Inna sprawa to obecność na sesji dyrektorów i naczelników gminnych jednostek organizacyjnych, którzy z racji obowiązków przysłuchują się obradom. Przeciągające się w nieskończoność interpelacje odrywają ich od innych ważnych zadań.

Przewodniczący podkreśla, że problem ujawnił się z całą ostrością na ostatniej sesji. - Wiele osób, w tym dziennikarzy, pytało mnie później, czy zamierzam w tej sprawie coś zrobić - tłumaczy radny Klimaszewski. - Praca nad projektami uchwał odbywa się zresztą nie tylko na sesjach, ale także w komisjach i już na tym etapie każdy radny może wnosić uwagi i zastrzeżenia. Kiedy musi wygłosić interpelację, powinien sformułować ją w sposób zwięzły i krótki. Zapis w tej sprawie znajduje się w obowiązującym regulaminie, a mój projekt idzie tylko w kierunku jego doprecyzowania. Podobne regulacje obowiązują w wielu innych polskich miastach, np. w Krakowie, gdzie czas trwania interpelacji radnych nie może przekraczać czterech minut.

Pomysł radnego PO nie przypadł do gustu ratuszowej opozycji, która widzi w nim próbę kneblowania radnym ust. W najbliższy piątek oficjalne stanowisko w tej sprawie zaprezentuje klub radnych PiS. - Jestem zaniepokojony planami ograniczenia naszej swobody wypowiedzi na sesjach - komentuje Maurycy Rodak (PiS). - Nie ma logicznego uzasadnienia dla takiej decyzji. Możliwe, że w wielkich miastach, gdzie radnych jest np. czterdziestu, a sesje przeciągają się do późnych godzin wieczornych, takie decyzje mogą być zasadne. Radny Rodak uważa, że wygłaszanie interpelacji jest najskuteczniejszą metodą sprawowania mandatu radnego i nie powinno się go w tym ograniczać. - Mam nadzieję, że koledzy radni zagłosują zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i nie będą sami sobie kneblować ust.

Projekt autorstwa Jarosława Klimaszewskiego przewiduje ograniczenie łącznego czasu interpelacji wygłaszanych przez radnego na sesji do sześciu minut. O tym, czy uchwała wejdzie w życie zadecydują radni prawdopodobnie już na najbliższej sesji, która odbędzie się za tydzień.

MCI