Korzystając z komunikacji miejskiej w Bielsku-Białej, nie wystarczy skasowany bilet i legitymacja uprawniająca do zniżki w związku z niepełnosprawnością. Nie wystarczy nawet dobra wola i okazanie w siedzibie MZK zaświadczenia lekarskiego, że ma się chore nogi. I tak nałożą na pasażera finansowy haracz.

Tam, gdzie zejdzie się grupa osób, które stanowić mogą prawo, prawie pewne jest, że wymyślą one coś, co zwykłemu człowiekowi w głowie się nie pomieści. Z taką właśnie historią spotkała się mieszkanka Bielska-Białej. Osoba już nie pierwszej młodości, w dodatku inwalidka narządu ruchu.

Ręce czy nogi?

Podczas jazdy autobusem MZK bielszczanka została poproszona o okazanie biletu. Wręczyła go wraz z ważną legitymacją osoby niepełnosprawnej z zaznaczoną informacją, że dokument ów uprawnia do zniżki przy korzystaniu z komunikacji miejskiej. Kontroler zażądał jednak dodatkowo zaświadczenia lekarskiego, z którego jasno wynikałoby, że pasażerka ma niepełnosprawne kończyny dolne, a nie na przykład ręce (dziwaczna zasada, bo bez sprawnych rąk równie trudno podróżować). Pani nie miała przy sobie takiego zaświadczenia, ale na wyraźne żądanie kontrolera zobowiązała się, że okaże go w siedzibie MZK.

Kobieta pofatygowała się więc do biura MZK, można powiedzieć po to, aby udowodnić, że nie jest wielbłądem. Czy jej się to udało? Owszem, tyle że pracownik MZK zażądał od bielszczanki tzw. opłaty manipulacyjnej w wysokości 15 zł. Kwota wynikać ma ze stosownej uchwały Rady Miejskiej w Bielsku-Białej - jest to pięciokrotność wartości biletu. Pani się zirytowała, wróciła do domu, aby następnie otrzymać wezwanie do zapłaty… 153 zł tytułem zaległości za przejazd i dodatkowych kosztów.

Zaświadczenie nie do wglądu

Kancelaria prawna, która zajęła się sprawą niepełnosprawnej pasażerki wykazała tymczasem, że zgodnie z przepisami o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, zaświadczenie lekarskie jest elementem dokumentacji medycznej pacjenta objętym ustawową tajemnicą, do której MZK - zgodnie z prawem - nie ma dostępu, tym bardziej kontroler tej firmy.

Banalna z pozoru sprawa nie jest jeszcze zakończona. Na żądanie kancelarii o odstąpienie od roszczeń MZK poinformowało bielszczankę, że jeśli chce, aby kwota 153 zł została anulowana, musi najpierw zapłacić 15 zł opłaty manipulacyjnej.

KO