Czy towary skonfiskowane przez służby graniczne zasilą ubogich bielszczan? Zabiega o to Wiktor Czulak z Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. Jak na razie bezskutecznie. Są już jednak miejsca w Polsce, gdzie celnicy chętnie przekazują pomoc potrzebującym.

  - Kiedyś będąc w Żywcu zauważyłem na witrynie sklepu reklamę „Outlet - towary pochodzenia celnego” - mówi Wiktor Czulak, prezes Zarządu Okręgowego Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w Bielsku-Białej. - Takie rzeczy mnie rażą. Uważam, że skonfiskowane towary zamiast do handlu powinny trafiać jako nieodpłatna pomoc do osób potrzebujących. Chodzi głównie o odzież, żywność i artykuły gospodarstwa domowego - wylicza działacz.

Jak w Rosji Putina?

Wiktor Czulak uznał, że coś z tym trzeba zrobić. W ubiegłym roku skontaktował się z Izbą Celną w Katowicach. Zaproponował, żeby zamiast utylizować skonfiskowaną odzież i żywność, przekazywać ją Polskiemu Komitetu Pomocy Społecznej i innym organizacjom charytatywnym, które zajmą się ich dystrybucją na terenie całego kraju.- Niestety, odmówili - relacjonuje szef bielskiego PKPS. - Stwierdzili, że nie mają takich możliwości - dodaje.

Odmowa nie zniechęciła działacza. - W tej sprawie nie można odpuścić - przekonuje. -  Niszczenie zdatnych do użytku ubrań czy żywności jest skandalem. Śmiejemy się, gdy widzimy takie rzeczy w Rosji Putina, a sami tak postępujemy - denerwuje się Wiktor Czulak, który postanowił zainteresować tematem Małgorzatę Pępek, posłankę na Sejm RP.

W odpowiedzi na interpelację parlamentarzystki Ministerstwo Finansów poinformowało, że nie ma formalnych przeszkód, by przekazywać skonfiskowane przedmioty organizacjom charytatywnym. Decyzja w tej sprawie nie należy jednak do ministerstwa, lecz dyrektorów lokalnych izb celnych. Stosuje się przy tym

dwa tryby postpowania

1) W przypadku towarów pochodzących z przemytu, lecz nie naruszających prawa autorskiego lub prawa pokrewnego albo prawa własności przemysłowej, warunkiem koniecznym do nieodpłatnego ich przekazania m.in. organizacjom charytatywnym jest wykazanie, iż towary nie nadają się do obrotu handlowego, czyli np. podjęta przez organ celny nieskuteczna próba ich sprzedaży.

2) W przypadku towarów naruszających prawa autorskie lub prawa pokrewne albo prawa własności przemysłowej, przekazanie towarów, może dojść do skutku, jeżeli właściciel prawa wyrazi na to zgodę lub gdy np. organizacja charytatywna zobowiąże się do usunięcia z nich znamion naruszonego prawa (np. znaku towarowego), o ile jest to możliwe.

Zarekwirowane leginsy

Z pisma Ministerstwa Finansów wynika, że są już w Polsce takie miejsca, gdzie skonfiskowane towary płyną szeroką rzeką do potrzebujących. Dobrym przykładem jest Podkarpacie. W ubiegłym miesiącu Izba Celna w Przemyślu zaopatrzyła działające tam placówki opiekuńcze w… 11 tys. zarekwirowanych leginsów i 56 tys. par skarpet.

Zdaniem Wiktora Czulaka, odpowiedź ministerstwa nie dotyka sedna sprawy. - Dla nas nie ma problemu, żeby z podrobionych towarów odpruć metki, bo mamy armię wolontariuszy, którzy chętnie to zrobią, czy to będzie dwadzieścia, czy trzydzieści tysięcy sztuk - deklaruje działacz PKPS, który bezskutecznie zabiega o rozwiązanie kompleksowe, uwzględniające potrzeby całego kraju, a nie tylko poszczególnych regionów.

 - To absurd, że w jednym województwie jest nagle do rozdania kilkadziesiąt tysięcy sztuk skarpet i innej odzieży, a gdzie indziej nie ma nic - ubolewa Wiktor Czulak. - Mówimy przecież o administracji celnej, czyli centralnej. Jej działania powinny obejmować cały kraj. Dotyczy to również zasad przekazywania pomocy. Uważam, że powinna ona w całości trafiać do organizacji ogólnopolskich, które najlepiej wiedzą, gdzie i jakie są potrzeby - argumentuje prezes Zarządu Okręgowego PKPS w Bielsku-Białej.

MCI

Na zdjęciu: Wiktor Czulak (z prawej) w bielskiej siedzibie PKPS