Spłacili długi ostatniego skryby
Muzeum Literatury im. Władysława Reymonta w Bielsku-Białej jest uratowane. Jego założyciel martwił się, że zostanie zamknięte, a on sam trafi na bruk. Wszystko z powodu niezapłaconego czynszu, zaległości w opłatach za prąd. Z pomocą przyszła organizacja z... Kanady. Dzięki niej długi zostały uregulowane, a twórca placówki może otrzymać specjalne stypendium.
- Jestem uratowany. Mogę śmiało powiedzieć, że muzeum zostało uratowane. Nie przypuszczałem, że jeszcze kiedyś przydarzy mi się coś podobnego - cieszy się Tadeusz Modrzejewski, który założył muzeum przed niemal trzema dekadami.
Poświęcił życie Reymontowi
Muzeum znajduje się przy ul. Pankiewicza 2 i stanowi jedną z wizytówek Bielska-Białej. Z całego świata przybywają turyści, aby na własne oczy zobaczyć prace pasjonata, który tak bardzo ukochał literaturę polską, że postanowił poświęcić jej życie. Tadeusz, przez niektórych nazywany ostatnim skrybą, jest artystą samoukiem. Maluje, rzeźbi, przepisuje.
- To spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Obejrzałem film "Chłopi" i wiedziałem, że muszę przeczytać książkę. Wziąłem do ręki pióro, kałamarz i tak się wszystko zaczęło - dodaje Modrzejewski, który przez wiele lat borykał się z urzędniczą znieczulicą.
Niektórzy nie dostrzegają tkwiącego w nim talentu i nazywają go ludowym twórcą, który nic nie wnosi do kultury. Co innego goście. Są pod wrażeniem jego pasji. Samodzielnie wyremontował mieszkanie, w którym dziś swoją siedzibę ma muzeum. Ale nie stać go na opłacenie rachunków. - Wiele zim spędziłem przy jednej świeczce, która jest dla mnie symbolem ciepła rodzinnego - mówi Modrzejewski.
Pomoc z Toronto
Jego lęk o dalsze istnienie muzeum dostrzegła fundacja (The Reymont Foundation), która działa w Kanadzie. Jej prezes - Kazimierz Chrapka odwiedził pana Tadeusza. - Nasza fundacja istnieje od 45 lat. Do Polski przyjechaliśmy na zaproszenie organizacji, która działa w Lipcach Reymontowskich. To właśnie jej działacze pokazali mi wszystkie miejsca związane z Władysławem Reymontem. Do Bielska-Białej przyjechałem w 2000 roku. Tak poznałem pana Tadeusza. Nasza przyjaźń trwa do dzisiaj - opowiada Kazimierz Chrapka.
Kanadyjska fundacja pokryła wszystkie zaległości Tadeusza Modrzejewskiego. Zapłaciła zaległy czynsz i uregulowała rachunki do końca tego roku. Pomoc dla muzeum przyszła zza wielkiej wody, a nie zza małej rzeczki, czyli z ratusza. - Mam nadzieję, że wszystko się poukłada. To jest coś niesamowitego - mówi Tadeusz. Podkreśla, że istnieje szansa na otrzymanie specjalnego stypendium, które pozwoliłoby mu na bieżąco regulować rachunki przez kolejne dwa lata. Na to jest jednak potrzeba zgody premiera Kanady.
- Myślę, że Pan Premier okaże wyrozumiałość - uśmiecha się nasz rozmówca, który nie boi się o swój dorobek. Wie, że jego misja będzie kontynuowana.
Katarzyna Górna-Oremus
Galeria:
Komentarze 35
Skoro watażkowie urzedu miejskiego wykazali sie całkowitą znieczulicą to nawet wskazany byłby taki zapis. Jakim trzeba być nieogarnietym urzednikiem żeby nie wykorzystać dorobku twórczosci indywidualisty .A na marginesie po co jest fundacja rozwoju miasta skoro nie wykorzystuje takich perełek.
Jeżeli chcielibyście bliżej przyjrzeć się najświeższym losom Muzeum Literatury i Tadka Modrzejewskiego, zapraszamy na:
https://www.facebook.com/MuzeumLiteraturywBB
oraz https://twitter.com/MuzLiteratury
e-mail: [email protected]
Bielsko miało i ma wielu wielkich ludzi tworzący kulturę przez duże i małe K. A oni na całe szczęście działają i tworzą bez wsparcia tych od których to wsparcie otrzymać powinni.
Już od dawna nosi dumny tytył:
Kim Ir Wult Cirkus!
Pani Kasiu pięknie dziękuję za ten artykuł.
Gdy organizowałam zajęcia z dziećmi i młodzieżą, czy też spotkania klubu seniora, to w programie zawsze miałam odwiedziny u pana Tadeusza Modrzejewskiego.
Bardzo żałuję, że w Bielsku-Białej ani wydział kultury ani władze miasta nie były zainteresowane by to piękne miejsce promować.
A przecież, nic by się nie stało, gdyby opłacono czynsz i media, umożliwiono temu człowiekowi normalną pracę, z której powinniśmy czerpać pełnymi garściami.
Pozostaje mi tylko powiedzieć, że szkoda, że tak się dzieje z historia naszego życia pisaną co dzień.
Bielsko- Biała zamiast się szczycić tym miejsce, wstydzi się, za jego lokalizację i za wiele innych mankamentów związanych z artystą.
A swoją drogą, zamiast opłacać na forach fajterów ,może UM część pieniędzy przeznaczyłby na wsparcie właśnie takich pasjonatów jak Modrzejewski. Jakoś bliżej mi do tego co robi Pan Modrzejewski niż do kolejnych pomysłów na wpakowanie dziesiątków milionów w upiększanie boiska piłkarskiego lub fajerwerki pod ratuszem ( 100 tys. za 10 minut ). Dla mnie tacy ludzie jak Pan Tadeusz są ozdobą miasta,a nie lampiony, petardy i race,bzdurne koncerty chałturszczyków pod ratuszem... Nie będzie Bielsko metropolią i nie musi. Chcę się tu czuć jak u siebie. Spotkać na ulicy takich ludzi jak Pan Tadeusz i chciałbym żeby radni miejscy ,których wybraliśmy ,zadbali o to co stanowi klimat tego miasta takim jakie jest. To ludzie tworzą społeczność . nie dekoracje fasad budynków i chore ambicje . Kochajmy tych,którzy tworzą klimat miejsc ,w których jestem na co dzień. Twarzy pod makijażem mam dość w telewizji.Jestem tu i teraz. Szacunek za pańską pasję Panie Tadeuszu.
Klauzula informacyjna ›