W listopadzie roku 1918 po latach zaborów Polska odzyskała niepodległość. Zaledwie dwa tygodnie później polskie sufrażystki wywalczyły prawo głosu dla kobiet. Wśród emancypantek o głośnych nazwiskach były kobiety z Podbeskidzia i Galicji, które aktywnie angażowały się w walkę o swoje prawa i niepodległość Polski.

Mieszkanki Bielska z wyższych warstw społecznych w roku 1918 były kobietami wykształconymi, światowymi i oczytanymi. Wiedziały, że Polka Maria Skłodowska-Curie otrzymała w 1911 nagrodę Nobla, a Bożena Kunetcka była pierwszą w historii kobietą wybraną do parlamentu czeskiego. Wiedziały, że socjaldemokratyczne partie Austrii ustaliły 19 marca 1911 dniem walki o prawa kobiet. Tak o tym wydarzeniu pisała ówczesna prasa: - W tym dniu nie odbędą się żadne inne zgromadzenia ani zebrania, bo ten dzień poświęcony walce i demonstracji musi skupić wszystkich do wspólnej walki, tak kobiety, jak i mężczyzn.

Najpierw niepodległość

Pod wpływem tych wydarzeń kobiety - politycy, adwokaci, naukowcy, pracownice fabryk coraz wyraźniej walczyły o prawa obywatelskie. Pismo „Kikeriki” ironicznie podsumowało zachodzące zmiany: - Ponieważ kobiety demonstrują na ulicy, domagając się praw wyborczych i równouprawnienia, mężczyźni muszą opiekować się dziećmi.

W Europie 1918 roku zmiany w postrzeganiu roli kobiet nie były aż tak wyraźne, jak w USA, gdzie już w 1869 roku wprowadzono prawo wyborcze dla wszystkich. Pewien galicyjski podróżnik pisał w swoich reportażach zza oceanu: - Tutejsze żony mają raj. Ty mężu rób aż ci oczy wyłażą, a w domu milcz, bo żona mówi: „Ja tu mam prawo”. Do pieśni „Od powietrza, głodu, ognia i wojny” można tu słusznie dodać: i od amerykańskiej kobiety, wybaw nas Panie.

Polki ubiegały się równouprawnienia w oryginalny sposób. Przykładowo we Francji czy w Anglii żądanie praw wyborczych było głównym postulatem ruchu kobiecego, bo musiały je wywalczyć od mężczyzn. Hasło Polek brzmiało: „Najpierw niepodległość”, bo w kraju, którego na mapie nie było, pełni praw obywatelskich nie posiadali także mężczyźni. Polki nie musiały upominać się o miano obywatelek, bo ono przyszło wraz z upadkiem Rzeczpospolitej jako wyzwanie i obowiązek.

Na audiencji u Piłsudskiego

Trudno się dziwić, że odezwy polskich sufrażystek miały inną treść niż ich koleżanek z Francji czy Anglii: - Nie chcemy praw dla siebie, ale dla dobra ojczyzny, chcemy obywatelskich obowiązków, równości w poświęceniu. My kobiety, żądając równouprawnienia, żądamy współudziału w walce o prawa narodu, w pracy dla jego przyszłości, żądamy uczestnictwa w odbudowywaniu gmachu narodowego! - wołała Maria Dulębianka z Galicji, przyjaciółka Marii Konopnickiej, pierwsza Polka, która demonstracyjnie wystartowała w wyborach do Sejmu Galicyjskiego w 1908 roku.

Dulębianka walkę o niepodległą Polskę przypłaciła życiem. W listopadzie 1918 była członkinią delegacji kobiet i w jej imieniu przemawiała na audiencji u Józefa Piłsudskiego. W listopadzie 1918 walczyła w obronie Lwowa, gdzie zorganizowała polską służbę sanitarną. 26 stycznia 1919 wraz z Marią Opieńską i hrabiną Teodozją Dzieduszycką, jako wysłanniczka Czerwonego Krzyża i delegatka Tymczasowego Komitetu Rządowego, aby pomóc internowanym żołnierzom polskim, wyruszyła w niebezpieczną podróż do Stanisławowa. Kobiety podróżowały w czasie niezwykle ostrej zimy. Od chorych jeńców polskich zaraziły się śmiertelnym tyfusem plamistym. Po powrocie do Lwowa powitano je entuzjastycznie. Maria Dulębianka zmarła na tyfus 7 marca 1919, a Teodozja Dzieduszycka następnego dnia. Pogrzeb Dulębianki był jedną z największych manifestacji żałobnych we Lwowie. Wzięło w nim udział wiele kobiet, w tym samotnych matek i dzieci ulicy, którym pomagała.

Sekcja przy Związku Strzeleckim

Ignacy Daszyński, przywódca Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej jako pierwszy obiecał kobietom pełnię praw publicznych, ale nie uniknął rozterek w sprawach emancypacji kobiet. Na szczęście, kobiety miały po swojej stronie Aleksandrę Piłsudską, która lubiła o sobie mówić, że jest feministką i można ją uznać za modelowy wręcz przykład emancypantki.

Studiowała, brała udział w działaniach niepodległościowych, szmuglowała broń i amunicję, byłą aresztowana, wspólnie z Piłsudskim uczestniczyła w brawurowym napadzie na pociąg wiozący pieniądze carskiej poczty. Stanęła na czele sekcji kobiet przy Związku Strzeleckim, który był jednym z pierwszych na świecie oddziałów kobiecej służby pomocniczej w wojsku. Mając taką kobietę przy boku, Piłsudski musiał ulec.

Charakterystycznym atrybutem polskich sufrażystek jest parasolka. Właśnie parasolkami dobijały się do willi Piłsudskiego, kiedy nie chciał ich wpuścić w mroźną, listopadową noc. W dniu 28 listopada 1918 Józef Piłsudski podpisał tymczasowy dekret o przyznaniu Polkom praw wyborczych. W tym samym roku prawa wyborcze uzyskały Niemki i Austriaczki, ale Polki były jednymi z pierwszych.

Po emancypację do Wiednia

Jedną z najważniejszych emancypantek w naszym regionie była pochodząca z żydowskiej rodziny Erna Singer. Jej rodzina była bardzo bogata i dlatego Erna wraz z rodzicami jeździła do Wiednia w każdy piątek specjalnym pociągiem z bielskiego dworca. W Wiedniu rodzina Erny regularnie chodziła do teatru, opery czy filharmonii. Właśnie w takich miejscach zaczęła spotykać się z emancypantkami z różnych części Europy. Pod ich wpływem w 1905 roku postanowiła studiować medycynę.

Zbuntowała się też przeciwko wygodnemu życiu bogaczy i wspierała organizacje charytatywne. Wraz z dwiema koleżankami złożyła podanie na medycynę na Uniwersytecie Wiedeńskim. Rodzice byli bardzo zaskoczeni wyborem swojej jedynaczki. Na początku Erna i jej koleżanki otrzymały odpowiedź odmowną, lecz udało im się dostać na studia rok później. Była więc jedną z pierwszych kobiet w Monarchii Austro-Węgierskiej, które studiowały medycynę.

W Wiedniu Erna czynnie działała w stowarzyszeniach emancypantek. Po studiach wróciła do Bielska. Pracowała na oddziale dziecięcym Szpitala Ogólnego, dziś przy ul. Wyspiańskiego. Tam najprawdopodobniej zachorowała na sepsę i 10 listopada 1911 roku - dwa lata po studiach - zmarła w wieku zaledwie 26 lat. Niektórzy mężczyźni komentowali, że została ukarana za studiowanie medycyny. Jej nagrobek zachował się na cmentarzu żydowskim przy ul. Cieszyńskiej.

Kazia walczy o równouprawnienie

Dwudziestolecie międzywojenne było okresem dalszej walki o równouprawnienie, tym razem w niepodległej Polsce. Jedną z najbardziej aktywnych w tej kwestii kobiet w ówczesnym Bielsku była Kazimiera Alberti, żona Stanisława Alberti - polityka, naukowca, tłumacza literatury słowiańskiej. Kazimiera w swojej twórczości sprzyjała ruchom feministycznym i sprzeciwiała się narodowcom.

Kiedy Polska odzyskała niepodległość, młodziutka Kazimiera studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W 1931 jej mąż został starostą powiatowym w Białej. Zamieszkali w budynku starostwa, który znajdowało się przy dzisiejszym placu Wojska Polskiego (obecnie mieści się w nim przychodnia lekarska). W swoim domu prowadzili salonik literacki, w którym bywali m.in. Witkacy, członkowie rodziny Kasprowiczów i Nałkowskich oraz artyści.

W 1931 roku Kazimiera wydała powieść pt. „Ghetto potępione”, w której opisała życie biednych rodzin ortodoksyjnych Żydów z Białej. W książce odnaleźć można opartą na faktach historię śpiewaczki operowej Selmy Kurz, która zdobyła popularność w całej Europie. Alberti organizowała patriotyczne odczyty w Hotelu pod Czarnym Orłem, a także dążyła do tego, by w Teatrze Miejskim wystawiano sztuki w języku polskim.

Agnieszka Pollak-Olszowska

Na zdjęciu: pochód sufrażystek w Krakowie w 1911