Galeria żywych obrazów, barwne kostiumy i kontrastująca, współczesna muzyka - w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej odbyła się premiera spektaklu pt. „Nocami i dniami będę tęsknić za Tobą”. Reżyseria jest oryginalna, urozmaicona, bo każdy z trzech twórców miał własną wizję tej opowieści, własną nostalgię.

Spektakl jest w pewnym stopniu oparty na motywach powieści Marii Dąbrowskiej pt. „Noce i dnie”, która w 1939 roku była nominowana do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Powieść Dąbrowskiej przedstawia dzieje kilku pokoleń rodziny szlacheckiej Niechciców w okresie od powstania styczniowego do wybuchu I wojny światowej. Bielska inscenizacja stanowi własną, artystyczną wizję licznej grupy twórców.

Sentymenty twórców

 - Staraliśmy się czerpać z naszych doświadczeń dramatopisarskich i kierować się sentymentem, który powoduje, że kochamy ten utwór. Tytuł spektaklu jest wyrazem tego, że to nie będzie wierna adaptacja, ale po prostu „nasza”, ukazująca nasze sentymenty - tłumaczy drugi reżyser Szymon Bogacz.

Historia dziejów Bogumiła i Barbary Niechciców (umiejętnie zagranych przez Jagodę Krzywicką i Sławomira Miskę), która toczy się na tle burzliwych początków XX wieku, jest w tej sztuce jedynie pretekstem do opowieści o skomplikowanych dziejach naszego kraju. Spektakl już od pierwszych scen w szokujący sposób pokazuje wiele wymiarów okrucieństwa wojny, powstań i innych konfliktów zbrojnych. Krwawe morderstwa, gwałty, chaos i zniszczenie na długo pozostają w pamięci widzów.

 - „Noce i dnie” dzieją się między powstaniem a wojną. W czasach pokoju, ale między ważnymi wydarzeniami historycznymi. Motyw patriotyczny, motyw powtarzających się wątków historii był dla mnie szczególnie ważny. Najbardziej interesowała mnie relacja Barbary i Bogumiła na tle innych pokoleń, na tle kontekstu historycznego - mówi reżyserka przedstawienia Julia Mark.

Spektakl oparty jest na konwencji scen-obrazów nawiązujących przede wszystkim do epoki romantyzmu i Młodej Polski. Obrazy te mogą istnieć niezależnie od siebie. Wszystkie łączy - podobnie jak w twórczości Józefa Chełmońskiego czy Jacka Malczewskiego - wyrażanie tęsknoty, nostalgii za lepszymi czasami, piękniejszą przyrodą, wyzwolonym krajem. - W spektaklu przemycamy kilka wspaniałych dzieł malarstwa polskiego, również graffiti nas inspirowało - informuje Justyna Elminowska, autorka scenografii i kostiumów.

Za czym ta nostalgia?

W „Nocami i dniami…” widać różne koncepcje artystyczne - z jednej strony mamy przydługie monologi oparte na powieści Dąbrowskiej, a z drugiej teledyskowe, migoczące obrazy, ekspresyjną mimikę i wyrazisty ruch sceniczny (autorstwa Jarosława Stańka). Reżyseria jest oryginalna, urozmaicona, bo każdy z trzech twórców miał własną wizję tej opowieści, własną nostalgię.

Najbardziej zaskakującym elementem spektaklu jest muzyka (dobrana przez Szymona Bogacza). Walc Waldemara Kazaneckiego z filmu „Noce i dnie” pojawia się jedynie jako symbol tęsknoty starzejącej się Barbary, jako jej kolejny powód do narzekań. Większości scen towarzyszy natomiast rockowa i taneczna muzyka rodem z lat 70. (i późniejszych) XX wieku. Połączenie takiej ścieżki dźwiękowej z kostiumami z epoki, patriotyczno-martyrologicznymi obrazami i ascetyczną scenografią robi piorunujące wrażenie na widzach. Fanów pierwowzoru literackiego i filmowego zapewne będzie gorszyć, ale dla otwartych na awangardę odbiorców stanie się zaskakującym urozmaiceniem.

„Nocami i dniami…” w swoim symbolicznym przekazie nawiązuje nie tylko do polskiego malarstwa. Rolę narratora komentującego fabułę pełni duch Piotrusia, zmarłego synka Bogumiła i Barbary, który śpiewa piosenkę o umierających Polakach, specjalnie na potrzeby spektaklu skomponowaną przez Waldemara Maszyńskiego. Widać więc tu także odwołania m.in. do „Dziadów” Mickiewicza, „Wesela” czy „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego.

Tęsknota za wojną

Nostalgia jest motywem przewodnim tego spektaklu, ale jednocześnie służy do ukazania kontrastów, które tkwią w polskiej mentalności. Większość bohaterów opowieści tęskni za wojną rozumianą jako zjednoczenie, patriotyczny zryw na drodze ku wolności, a chwilę później oczom widzów ukazują się obrazy pokazujące jej prawdziwe oblicze.

Dla Barbary powstanie to radosne pieśni, śpiewane przy fortepianie w towarzystwie jej byłego ukochanego. Dla Bogumiła to śmierć, krew i błoto. - My, Polacy pełni tęsknoty stanowimy siłę i śpiewamy - z nostalgią wspomina Barbara. - Wciąż widzę polską flagę umoczoną we krwi i błocie. Sami się kładliśmy do tej mogiły - mówi Bogumił. - Gdyby nie powstanie, nie wstalibyśmy z kolan. Jakby Polska bez powstań wyglądała? - dodaje powstaniec, wuj Klemens Klicki (w tej roli Tomasz Lorek).

Jedną z kluczowych postaci dla zrozumienia tego spektaklu jest wizjoner - Żyd Szymszel, doskonale zagrany przez Piotra Gajosa. Szymszel widzi przyszłość jako pasmo wojen i cierpienia. Ostrzega przed zgubną nostalgią. - Czy wiecie, jaki to rok, jaka to wojna, do której wzdychacie? Zostaną tylko wspomnienia, obrazki koło drzwi. Szymszela kiedyś nie będzie - przekonuje w jednym z monologów.

Kiedy przepowiednia Szymszela się sprawdza, bohaterowie opowieści gubią się w chaosie i cierpieniu. Najbardziej Bogumił, dla którego największym szczęściem było troska o własną ziemię, czego ani żona, ani dzieci nigdy nie zrozumieli. W tej sztuce przeszłość nieustannie miesza się z wizją przyszłością, którą współcześni widzowie znają jako dzisiejsze czasy.

Dlaczego wzdychamy za Niechcicami?

„Nocami i dniami..” pokazuje ówczesną sytuację kobiet. Gdy szlachcianki dążyły do tego, by w jak najmłodszym wieku bogato wyjść za mąż, trzeba przyznać, że dla Barbary najważniejsza była prawdziwa miłość. Z kolei ubogie chłopki padają ofiarą gwałtów, chorób i komplikacji podczas porodów. Często zostają samotnymi matkami, potępianymi przez wszystkich. O ich tragicznej sytuacji opowiada lekarz Wettler (w tej roli Adam Myrczek). Niekiedy w dowcipny sposób fabułę komentują kucharki, znakomicie zagrane przez Martę Gzowską-Sawicką i Marię Suprun.

Spektakl w ciekawy sposób ukazuje, że również współcześnie tęsknimy do czegoś nieokreślonego, zmitologizowanego. Może do dawniejszych lat młodości, do innej rzeczywistości, innego sposobu spędzania czasu? - Tylko piękne czasy was obchodzą. Tylko o pustą tęsknotę wam chodzi, a nie o prawdziwe życie - zarzuca ksiądz (w tej roli Kazimierz Czapla).

 - Dlaczego za sto lat będziemy wzdychać za tymi Niechcicami? - pyta widzów Szymszel. Każdy z nas zapewne inaczej odpowie na to pytanie.

Agnieszka Pollak-Olszowska