Kontrowersyjny burmistrz Bielska
Dziś mija siedemdziesiąta czwarta rocznica śmierci Kuno de Pongratza, przedwojennego burmistrza Bielska. Wczoraj Partia Razem zorganizowała z tej okazji konferencję prasową. Czy ta postać zasługuje jednak na szczególne wyróżnienie?
Wybitny bielski historyk dr Jerzy Polak w swojej książce „Groby burmistrzów, komisarzy rządowych i prezydentów Białej, Bielska i Bielska-Białej” pisząc o Kuno de Pongratzu odnotowuje, że: „… jako radny i burmistrz reprezentował interesy ludności niemieckiej, bronił urzędy i instytucje miejskie przed polonizacją, przeciwny był wprowadzeniu polskiego języka urzędowego, procesując się z władzami polskimi”. Historyk stwierdza jednocześnie, że burmistrz: „próbował… łagodzić lokalne konflikty polsko-niemieckie”.
Wielokulturowość wpisana w korzenie
Ten ostatni aspekt działalności Kuno de Pongratza podkreślali na wczorajszej konferencji prasowej bielscy działacze Partii Razem. Briefing miał miejsce przy grobowcu rodzinnym burmistrza na cmentarzu ewangelickim w Białej. - Kuno de Pongratz po części czuł się Niemcem, po części Węgrem, ale także Czechem i Polakiem - przybliżył Łukasz Giertler, członek Partii Razem. - Wielokulturowość, która była wpisana w jego korzenie, wykreowała w nim poszanowanie dla innych religii i narodowości - dodał.
Łukasz Giertler przypomniał, że choć Kuno de Pongratz startował w wyborach z obozu niemieckiego, dbał w swojej urzędniczej praktyce także o interesy polskie. - Jako burmistrz oficjalnie poparł w czerwcu 1923 roku pomysł utworzenia komitetu lokalnego uczczenia Gabriela Narutowicza - poinformował Łukasz Giertler. - W imieniu Komitetu dla Rozbudowy Miasta złożył nawet wniosek, aby plac Blichowy przemianować na plac Gabriela Narutowicza - zauważył działacz Partii Razem.
Jednakże burmistrz Kuno de Pongratz nie u wszystkich budzi jednakowy podziw. W jego ocenie bielscy historycy nie są jednomyślni.
- Istnieje wiele postaci z Bielska i Białej, które warto przypominać i honorować. Czemu akurat tylko Kuno de Pongratz ma być w sposób szczególny upamiętniony? - zastanawia się Jacek Zachara, prezes Stowarzyszenia Olszówka, miłośnik historii Bielska-Białej. - Z punktu widzenia Polaków niewątpliwie taką ważną postacią byłby np. burmistrz Wiktor Przybyła, który nota bene wyprowadził miasto z zapaści finansowej spowodowanej budową zapory wodnej w Wapienicy, zapoczątkowanej przez Kuno de Pongratza - przypomina Jacek Zachara.
Złoty Krzyż Zasługi
Kuno de Pongratz urodził się w 1883 roku w Bielsku. Jego rodzina wywodziła się ze starej węgierskiej szlachty z Liptowskiego Mikulasza (obecnie na terenie Słowacji). Przodkowie przyszłego burmistrza trafili w XVIII w. do Białej, a następnie do Bielska. Zajmowali się handlem i jubilerstwem. Mieszkali w miejscu, gdzie obecnie stoi kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, potem w tzw. kamienicy Albertich (na rogu placu Wojska Polskiego i ul. Staszica).
Przyszły burmistrz ukończył studia prawnicze i rozpoczął pracę w austriackiej administracji państwowej. Został starostą w Cieszynie, a następnie w Frysztadzie (w 1919). Trzy lata później, 1 maja 1922 roku, został komisarzem rządowym miasta Bielska. Z racji powierzonej mu funkcji podjął się przeprowadzenia wyborów do rady miejskiej według nowej, polskiej ordynacji wyborczej. Odbyły się one 29 października 1922 roku. Kilkanaście dni później Pongratz został wybrany na burmistrza Bielska. Pełnił tę funkcję przez dwie kadencje. W tym czasie rozpoczęto budowę zapory w Wapienicy, wzniesiono gmach zawodowej straży pożarnej wraz z zabudową mieszkaniową przy ulicy Grunwaldzkiej, a także wybudowano przychodnię przeciwgruźliczą jako pomnik dziesięciolecia odzyskania niepodległości i otwarto polskie gimnazjum im. Marszałka Piłsudskiego.
Kuno de Pongratz piastował godność bielskiego burmistrza do 30 stycznia 1930 roku. W 1931 roku otrzymał z rąk prezydenta Ignacego Mościckiego Złoty Krzyż Zasługi. Zmarł 5 lutego 1942 roku po pięciu latach ciężkiej choroby.
Maciej Chrobak
Na zdjęciu poniżej: Łukasz Giertler z Partii Razem
Galeria:
Komentarze 34
swojej ulicy. Jest współodpowiedzialny za wieloletnie gnębienie Korfantego.
Błędne założenie. Nieieckość się cofała, była jednak potęgą ekonomiczną i kulturowa. Poza tym weź pod uwagę przykład chociażby parafii katolickich w Hałcnowie, Lipniku czy Białej. Leżały one w diecezji krakowskich, biskup był Polakiem, duchowni byli Polakami, a w tychże parafiach dyskryminowano język polski na kazaniach czy nabożeństwach. Mimo że Niemcy w diecezji nic nie znaczyli potrafili lokalnie niszczyć polskość przy obojętności tychże duchownych. A zatem nie zawsze liczebna słabość oznacza faktyczne słabe znaczenie polityczne.
100% racji. Popieram. Rozłożyłeś/aś resztę dyskutantów na łopatki.
1. Bielsko miało większośc etniczną niemiecką, którą sukcesywnie zresztą traciło. Wg spisu z 1931 roku Niemców w Bielsku była mniej niż połowa.
2. Decyzja o języku urzędowym polskim była decyzją słuszną z punktu widzenia polskiej racji stanu. Dlaczego? O tym już niżej wspomniano, Niemcy w Bielsku byli potęgą społeczną, ekonomiczną i kulturalną, byli w stanie asymilować Polaków, zwłaszcza indyferentnych narodowo byłych ślązakowców. Chodziło o to, by temu przeciwdziałać, przynajmniej na polu kulturowym. Decyzja ta z perspektywy polskiej była słuszna, z perspektywy niemieckiej niesłuszna. Sami dokonajcie wyboru, która perspektywa jest wam bliższa. Tertium non datur.
3. Zawodowy historyk tym różni się od historyka-amatora że publikuje swe prace w oparciu o rzetelną analizę źródeł (tzw.krytyka wewnętrzna i zewnętrzna źródła), a jego prace podlegają recenzjom naukowym. Historyk-amator takich rygorów nie ma, a dziś kazdy niemal znajdzie wydawnictwo, które wydrukuje dowolną książkę na dowolny temat. oczywiście również historyk-amator może mieć recenzowane prace, ale to nie jest wymóg ani nawet stała zasada. Dlatego bardziej ufam ustaleniom historyków zawodowych z którymi można polemizować niż takimi, którzy często fakty naginają do swoich teorii a prace piszą z tezą. Pan Jerczyński np. historykiem nie jest, zakłada tezę, a do niej dobiera argumenty. Pan dr Polak jest obiektywny jako naukowiec. radzę sięgnąć do prac obu i porównać warsztat.
cjonował w ramach bielskiego urzędu burmistrzowskiego, był zdominowany przez
Niemców. Ajenci policyjni, którymi kierował dr L. Trentler podlegali niemieckiemu
burmistrzowi – E. Eichlerowi
. Bielska policja była w swoich działaniach wyjątkowo
stronnicza (proniemiecka) i antypolsko nastawiona. Urząd bielskiej policji utrzymał
swą samodzielność do 1922 roku, a jego struktura organizacyjna została zaadoptowa-na później do bielskiej Dyrekcji Policji..."
W porównaniu z E.E to Kuno buł dużo lepszym burmistrzem
No, w sumie masz rację... Pan J. nie jest przecież historykiem tylko zwykłym propagandzistą ślązakowskim - to fakt.
A polemizować z człowiekiem, który stwierdził, że nie interesuje go zdanie mieszkańców miasta na temat i c h własnego miasta (bielszczan na temat Bielska-B.) i autorem tym podobnych pierdół nie ma sensu. Nie chce mi się rozwijać tego wątku.
Nie wiadomo na dobrą sprawę od kiedy istnieje Bielsko, nie wiadomo też, kim byli pierwsi mieszkańcy. Nie wiadomo czy zaliczać tu też grodzisko w St. Bielsku, czy nie zaliczać. Piastowie cieszyńscy to także członkowie polskiej dynastii Piastów.
, cyt:
"...Druki i formularze w urzędach były po niemiecku. W wolnej po 123 latach zaborów Polsce!..."
A więc Bielsko znalazło się w kraju, który odzyskał niepodległość; powyższe sformułowanie nie oznacza, że było pod zaborami - była Polska! Bielscy Niemcy przez wiele lat nie chcieli uznać tego, że wojnę przegrali, /ze Monarchia A-W poległa i rozpadła się na dobre!
Nie będę polemizował z beznadziejnym stwierdzeniem, że: "To miasto po prostu nie było polskim miastem już od założenia" bo całej historii Bielska nie będziemy tutaj wałkować (a może jednak trzeba by było?)
"...Miejski Urząd Policyjny (Städtisches Polizeiamt Bielitz), który funk-
cjonował w ramach bielskiego urzędu burmistrzowskiego, był zdominowany przez
Niemców. Ajenci policyjni, którymi kierował dr L. Trentler podlegali niemieckiemu
burmistrzowi – E. Eichlerowi
. Bielska policja była w swoich działaniach wyjątkowo
stronnicza (proniemiecka) i antypolsko nastawiona. Urząd bielskiej policji utrzymał
swą samodzielność do 1922 roku, a jego struktura organizacyjna została zaadoptowa-
na później do bielskiej Dyrekcji Policji..."
W porównaniu z E.E to Kuno buł dużo lepszym burmistrzem
@ZIZ: niesamowicie głupio się wypowiadasz. Po pierwsze - Bielsko nie wróciło po żadnych zaborach do Polski, bo pod żadnymi zaborami nie było. To miasto po prostu nie było polskim miastem już od założenia; Nie da się mówić o utracie przez nie polskiego charakteru, bo go po prostu nie miało! I przez kilka pierwszych lat po IWŚ ono ciągle było w przytłaczającej części miastem o językowym niemieckim charakterze. Nota bene, zarządzenie o monojęzykowym charakterze autonomii było po prostu chamstwem wobec sporego odsetka ludności władającego językiem niemieckim.
@davnbb - a w jakim niby kontekście ta decyzja byłą słuszna? W kontekście zemsty czy kontekście chamstwa? A może w kontekście "nie pamięta wół jak cielakiem był"?
Stać nas na w ł a s n ą tożsamość.
Tyle w temacie.
Najgłośniej to podnoszą ci, którym ziemia bielska życie uratowała po wojnie. Nie zapominajmy, że to właśnie dzięki takim jak oni, Bielsko jest zapyziałą mieściną, nie przypominającą w niczym tego bogatego miasta sprzed wojny.
Co do opisanego wydarzenia to jestem negatywnie nastawiony do imprez gdzie partia polityczna (jakakolwiek by nie była) organizuje tego typu spotkania po swoimi sztandarami. Głównym celem tego typu wydarzeń nie jest uczczenie różnych osób czy też świętowanie wydarzeń ale zbicie kapitału politycznego. Nie miałbym nic przeciwko gdyby organizatorzy zrobili taką konferencję jako prywatne osoby. A tak szukają sposobu żeby marginalna partia zaistniała na łamach prasy. A im bardziej kontrowersyjny tytuł to tym lepiej bo więcej osób tu zajrzy;-)
Wcale nie dziwi mnie decyzja pana Grażyńskiego tym bardziej, że zapadła dopiero w 1923 roku! Niemcy nie chcieli pogodzić się z przegraną w I WŚ i robili wszystko by cementować i uszczelniać niemiecką enklawę przez co najmniej pięć lat.
Klauzula informacyjna ›