Opinie zakładu kominiarskiego i pracownika spółdzielni wzajemnie wykluczają się. Zdaniem lokatorów, przyczyną obecności czadu w ich mieszkaniach nie są zbyt szczelne okna, lecz wadliwe przewody spalinowe. Wstępne wyniki policyjnego dochodzenia wykluczają jednak winę spółdzielni mieszkaniowej.

Do zatrucia czadem w jednej z klatek bloku przy ul. Łagodnej w Bielsku-Białej doszło 4 stycznia w godzinach wieczornych. W wyniku zdarzenia do szpitala trafiło dziesięć osób, w tym sześcioro dzieci. W połowie stycznia w tym samym bloku kolejny raz z powodu czadu interweniowała straż pożarna. Sprawę wyjaśnia teraz policja, która wstępnie wyklucza zaniechania po stronie spółdzielni mieszkaniowej.

Opinie są sprzeczne

Bezpośrednio po zatruciu na początku stycznia władze spółdzielni nakazały mieszkańcom wykonanie przeglądu piecyków gazowych wraz z instalacją. Lokale wizytowali pracownicy zakładu kominiarskiego, który miał sprawdzić drożność przewodów kominowych. W opinii wydanej 7 stycznia stwierdzono występowanie odwrotnego ciągu kominowego, który ustępował w momencie uchyleniu okna. - Celem prawidłowego działania ciągu kominowego zaleca się zamontowanie nawiewników okiennych - czytamy.

Władze spółdzielni poinformowały, że montaż nawiewników można przeprowadzić w ramach wprowadzonego dwa lata wcześniej programu. Zgodnie z jego wytycznymi, instalacja nawiewników finansowana jest ze środków funduszu remontowego i właściciele mieszkań nie są obciążeni dodatkowymi kosztami. Według władz spółdzielni, z takiej możliwości w bloku przy ul. Łagodnej 37 miała skorzystać 1/3 mieszkańców.

Ale część mieszkańców na montaż nawiewników zgodzić się nie chce. Lokatorzy tłumaczą, że otwór w oknie jest duży i powoduje znaczną utratę ciepła, a nikt w spółdzielni nie zagwarantuje im, że problem cofania spalin zniknie. Ich zdaniem, obecność czadu wynika z wad przewodu spalinowego. Na dowód wskazują notatkę służbową pracownika spółdzielni mieszkaniowej z 20 stycznia, w której stwierdzono „odwrotny ciąg kominowy pomimo mikrouchyłu w oknie i zagrzania mieszkania”. W zaleceniach nakazano wymianę tzw. strażaka na wylocie komina, który nie kręci się przy bezwietrznej pogodzie. Według mieszkańców, do wykonania zaleceń nie doszło.

Horror w domu

W krótkim czasie w kolejnym mieszkaniu przy ul. Łagodnej 37 w związku z ulatnianiem się czadu interweniować musiała straż pożarna. W liście przesłanym do portalu (dane do wiadomości redakcji) mieszkaniec bloku informuje, że nie ma dnia, żeby czujnik nie sygnalizował przekroczenia normy stężenia tlenku węgla w powietrzu. - W domu trwa horror, w którym najbardziej cierpią dzieci. Chcemy czuć się we własnych mieszkaniach bezpieczni - podkreśla lokator. Sprawa została przekazana do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Bielsku-Białej.

Od 13 stycznia dochodzenie w związku z art. 160 kk w sprawie narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu podlegające karze pozbawienia wolności do lat 3 prowadzi policja. Jak poinformowała nas rzecznik KMP w Bielsku-Białej nadkom. Elwira Jurasz, obecnie trwa gromadzenie materiału dowodowego oraz powołano biegłego z zakresu kominiarstwa. - Na tę chwilę nic nie wskazuje na zaniechania ze strony spółdzielni mieszkaniowej - mówi policjantka.

Bartłomiej Kawalec