Stanisława Golec - ciocia Stasia - jak mówią o niej Paweł i Łukasz Golcowie. Cioci nigdy nie poznali, bo w 1946 roku Urząd Bezpieczeństwa Publicznego przystąpił do operacji "Lawina”, która posłużyła do likwidacji zgrupowania Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem kpt. Henryka Flame ps. Bartek. Stanisława Golec była żołnierzem „Bartka”. Do dziś rodzina nie wie, gdzie została zamordowana. 

Stanisława Golec urodziła się w 1928 roku w Milówce. Była czternastym dzieckiem swoich rodziców. - Nasz tata był trzynasty, a ciocia ostatnia. Była ulubieńcem całej rodziny - tłumaczy z uśmiechem Łukasz Golec.

Rodzinna opowieść

Rodzina Golców, wychowana w patriotycznej atmosferze, walczyła o wolną Polskę w kampanii wrześniowej, a później w AK. W końcu Niemcy wysiedlili Golców do Generalnej Guberni. Tam Franciszek i Zygmunt - bracia Stanisławy - przystąpili do NSZ. Po powrocie do Milówki w 1945 roku, do NSZ dołączyła również ich siostra, Stanisława. Miała niespełna 18 lat, kiedy trafiła do oddziału Antoniego Bieguna ps. Sztubak.

 - Przyjęła pseudonim „Gusta” - mówi Łukasz Golec. W rodzinie pieczołowicie przechowywane są zdjęcia Stasi - uśmiechniętej blondynki z grubymi warkoczami. - To straszne, że taka młoda kobieta, która miała plany na życie została wywieziona w nieznanym kierunku i zamordowana. W Narodowych Siłach Zbrojnych miała narzeczonego. Zginęli oboje - opowiada Łukasz Golec.

Śląski Katyń

Rodzina Golców i wiele innych na Żywiecczyźnie oczekuje wyjaśnienia losów swoich bliskich, których UB aresztowało w ramach operacji „Lawina”. Według ustaleń IPN, ponad 120 żołnierzy „Bartka” przewieziono na Opolszczyznę we wrześniu 1946 roku. Informowano ich, że w ramach zorganizowanego przerzutu trafią na Zachód. Jak ustalili śledczy IPN, którzy od tygodni pracują w Starym Grodkowie, kilkudziesięciu żołnierzy „Bartka” umieszczono w niewielkim budynku, tzw. baraniarni, w pobliżu polany śmierci, gdzie podano im kolację, alkohol ze środkami nasennymi, a nad ranem rozbrojono i… wysadzono w powietrze.

Rodzina Golców wierzy, że wśród szczątków znalezionych przez IPN w Starym Grodkowie będą również szczątki Stanisławy Golec. W miejscu, gdzie UB zakopała ofiary, znaleziono obecnie m.in. damskie kolczyki. - Przez 70 lat nic w tej sprawie się nie działo. Czekamy na wiadomości i my, i inne rodziny, które straciły w 1946 roku najbliższe osoby. Mam nadzieję, że ten rok będzie w tej sprawie przełomowy - mówi Łukasz Golec.

Od rodziny Golców pobrano materiał genetyczny, który pomoże przy identyfikacji Stanisławy Golec. - O tym miejscu, gdzie prawdopodobnie ciocia zginęła, w naszej rodzinie mówi się „Śląski Katyń” - dodaje Łukasz. Muzyk wraz z całą rodziną wierzy, że szczątki cioci można będzie w końcu złożyć w grobie, w Milówce. - Każdy ma prawo do godnego pochówku - podkreśla.

Czaszki ze Starego Grodkowa

Śledczy IPN zapewniają, że prace w Starym Grodkowie potrwają do skutku. To przedsięwzięcie na duża skalę. Wśród specjalistów są m.in. naukowcy z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu, saperzy z Brzegu oraz specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu, gdzie trafiają odnajdywane szczątki. To właśnie tam zostaną dokładnie przebadane.

Na pierwsze ludzkie szczątki natrafiono w Starym Grodkowie w połowie marca. W rowie o długości kilku metrów znaleziono m.in. 18 czaszek. Na razie odkryto szczątki ponad 20 osób. Natrafiono również na orzełki z czapek wojskowych, ryngrafy,  amunicję. Archeolodzy znaleźli męską obrączkę i pierścionek, który najprawdopodobniej należał do jednej z kobiet działających w oddziale „Bartka”.

Warto przypomnieć, że oddział "Bartka" był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 roku Wisły. W tym roku z okazji 70. rocznicy tego wydarzenia w Wiśle odbędzie się uroczysta defilada.

Anna Szafrańska