„Pomoc w Górach” umożliwia natychmiastowe wezwanie pomocy, bez znajomości numeru ratunkowego. Każdy turysta wychodząc w góry, może włączyć śledzenie swojego położenia, które automatycznie zapisuje się na portalu w beskidzkiej stacji centralnej GOPR. 

Ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR podsumowali pierwszy kwartał 2016 roku. W tym czasie uczestniczyli w 64 akcjach ratowniczych i interwencjach, w wyniku których uratowali 88 osób. W trakcie czterech wypraw konieczne było wezwanie śmigłowca. Od grudnia 2015 ratownicy i turyści korzystają z darmowej aplikacji „Pomoc w Górach”, która jest dostępna na platformach iOS oraz Android. Jak dotąd, pobrano ją ponad 5,8 tys. razy. 

Celem aplikacji opracowanej przez polską firmę Transition Technologies jest poprawa bezpieczeństwa turystów w górach oraz skrócenie czasu dotarcia do poszkodowanego. Aplikacja umożliwia natychmiastowe wezwanie pomocy bez znajomości numeru ratunkowego. Każdy turysta wychodząc w góry może włączyć śledzenie swojego położenia, które automatycznie zapisuje się na portalu w beskidzkiej stacji centralnej GOPR.

W przypadku zaginięcia możliwe jest szybkie zlokalizowanie osoby w miejscu, w którym się znajduje lub tam, gdzie sygnał został przekazany po raz ostatni. Niezależnie od tego, czy osoba korzysta z aplikacji poprzez śledzenie czy bezpośrednie połączenie z numerem ratunkowym, wysyła ona informację o dokładnym położeniu poszkodowanego, dzięki czemu ratownicy udają się dokładnie we wskazane miejsce. 

 - Zauważyliśmy, że turyści chętnie korzystają z rozwiązania, jakim jest elektroniczna „księga wyjść”. Istnieje również możliwość włączenia śledzenia lokalizacji. Dzięki tej funkcjonalności co 10 minut wysyłana jest informacja o aktualnym położeniu danej osoby. Z punktu widzenia ratownika jest to bardzo cenna informacja, ponieważ od razu jesteśmy w stanie określić, skąd został wysłany ostatni sygnał i sprawdzić, czy nie doszło do zdarzenia, nie tracąc przy tym cennego czasu na ręczne wertowanie „księgi wyjść” - tłumaczy Patryk Pudełko z Grupy Beskidzkiej GOPR. 

Aplikacja „Pomoc w Górach” stała się także niezbędnym narzędziem pracy samych ratowników. W połowie marca doszło do wypadku w rejonie Skrzycznego, gdy 56-letni pracownik schroniska schodząc w dół, poślizgnął się i upadł. Doznał urazu kręgosłupa i nie był w stanie dalej się poruszać, w związku z czym powiadomił ratowników. Po przybyciu na miejsce ekipy ratowniczej stwierdzono, że najlepszym rozwiązaniem jest wezwanie załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

 - Zdecydowaliśmy się na wezwanie śmigłowca z bardzo prostych przyczyn - długi transport w dół po bardzo stromym zboczu mógł wpłynąć na pogorszenie się stanu poszkodowanego. Dlatego też postanowiłem skorzystać z aplikacji „Pomoc w Górach” i wysłać odpowiednie koordynaty z położeniem do centrali - dodaje Patryk Pudełko. Dzięki wykorzystaniu funkcji GPS położenie poszkodowanego oraz ratowników zostało dokładnie określone, skracając tym samym czas akcji ratowniczej o pół godziny.

bb