Pani Ewa nie ma wątpliwości, że jest ofiarą przestępstwa. Twierdzi, że za niewykonaną usługę firma X żąda od niej… 12 tys. zł. Takich osób w całym kraju są dziesiątki, przekonuje kobieta. Poseł Stanisław Pięta ocenia, że w grę wchodzi oszustwo i apeluje do ministra sprawiedliwości o osobisty nadzór nad prokuraturą.

Ewa Marek jest nauczycielką. Mieszka z mężem w Szczyrku. Jak wiele rodzin, Markowie dorabiają, wynajmując w sezonie pokoje turystom. Ich dom znajduje się niedaleko wyciągu krzesełkowego na Skrzyczne. Pani Ewa zajmuje się także rękodziełem artystycznym. Wszystko szło dobrze dopóki dwa lata temu na adres „Markowych usług” (pod taką nazwą Markowie prowadzą działalność ) nie przyszedł mail od pewnej tajemniczej firmy z Dolnego Śląska.

Byłaby pani zadowolona

15 maja 2014 firma X* z Jeleniej Góry złożyła pani Ewie atrakcyjną ofertę. - Otrzymałam propozycję pozycjonowania za darmo i bez zobowiązań na miesiąc mojej strony internetowej - relacjonuje Ewa Marek. - Zgodziłam się na miesiąc testu - mówi nasza rozmówczyni przyznając, że reklama internetowa ma w branży turystycznej coraz większe znaczenie.

Wkrótce do pani Ewy zadzwonił prezes jeleniogórskiej firmy. - Powiedział, że wyślą mi skan umowy,  który po podpisaniu przeze mnie chcieliby najpierw sprawdzić, więc najlepiej by było, gdybym przesłała go mailem - opowiada kobieta. - Zapewniał, że kiedy skan zostanie sprawdzony i wszystko będzie OK, to dopiero mam przesłać oryginał umowy pocztą. 21 maja 2014 podpisałam umowę i wysłałam skan wierząc, że wysyłam go tylko do sprawdzenia i tylko na miesiąc próbny - wspomina Ewa Marek.

Po kilku dniach namysłu pani Ewa postanowiła jednak nie korzystać z usług firmy z Jeleniej Góry. Podkreśla, że mimo dwukrotnych próśb, nigdy nie udostępniła jej haseł do swojej strony internetowej. Zaznacza także, że o rezygnacji poinformowała telefonicznie prezesa firmy X, który miał stwierdzić, że takie oświadczenie mu wystarczy. „Szkoda, że nie podejmie pani współpracy - Ewa Marek cytuje słowa, które miała usłyszeć od prezesa - bo byłaby pani zadowolona z wyników, a przecież pierwszy miesiąc nic nie  kosztuje”. - Dla pewności jednak 28 maja 2014 napisałam do nich maila w sprawie rezygnacji - dodaje nasza rozmówczyni.

Dwie faktury do zapłaty

Jakież musiało być zdziwienie pani Ewy, gdy trzy miesiące później otrzymała od firmy X… dwie faktury do zapłaty wraz raportem z działań w zakresie pozycjonowania jej strony internetowej. - Z moich ustaleń wynika, że firma X nigdy nie pozycjonowała mojej strony, a co za tym idzie celowo wprowadziła mnie w błąd co do zamiaru wykonania usługi, jak również jej wykonania - ocenia Ewa Marek.

Dwa dni po otrzymaniu faktur, 29 sierpnia 2014 pani Ewa wysłała na adres jeleniogórskiej firmy pismo z żądaniem wycofania płatności. Po kilku dniach zadzwonił do niej prezes firmy X. Kobieta miała usłyszeć, że umowa, którą w maju wysłała mailem jest ważna, a jeśli chce ją rozwiązać, obowiązuje ją trzymiesięczny okres wypowiedzenia.

 - Stwierdził, że inni przegrali z nim w sądzie i musieli zapłacić dużo wyższe kwoty - żali się kobieta, która z rozmowy z prezesem dowiedziała się, że jest już winna jego firmie prawie… 12 tys. zł!

Jakby nigdy nic

Nasza rozmówczyni nie zgodziła się na zapłatę. Od tego czasu zmaga się z windykatorami nasyłanymi na nią przez firmę z Jeleniej Góry. Pani Ewa nie ma wątpliwości, że padła ofiarą oszustwa. - Umowa była nieuczciwa, zaś usługa nierzetelna, nieefektywna i mająca znamiona wyłudzenia - tłumaczy kobieta, która na początku lutego 2016 wniosła do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko firmie X. (Jarosław Sablik, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej, poinformował nasz portal, że w tej sprawie nie zostały jeszcze podjęte żadne decyzje procesowe).

 - Wiem już o prawie stu osobach z całej Polski poszkodowanych w podobny sposób - zdradza Ewa Marek. - Niejednokrotnie pisały o tym media, w listopadzie ub. roku reportaż na ten temat nakręciła „Interwencja” Polsatu. Sprawę badała prokuratura. I co? Firma działa sobie, jakby nigdy nic - dziwi się kobieta.

Prezes jeleniogórskiej firmy X, z którym udało nam się skontaktować, stanowczo odpiera zarzuty. Utrzymuje, że umowa zawarta z panią Ewą Marek była ważna, a usługa pozycjonowania strony wykonana w sposób należyty. Nasz rozmówca podkreśla, że przeciwko firmie X nie toczy się obecnie żadne postępowanie prokuratorskie. - W tym całym „sporze” chodzi wyłącznie o to, że pani Marek wyłudziła usługę, za którą nie chce się rozliczyć i robi wszystko, aby nie zapłacić. To my jesteśmy stroną pokrzywdzoną - przekonuje prezes firmy z Jeleniej Góry.

Działanie mające na celu oszustwo

Możliwe jednak, że nadzór nad postępowaniami prokuratorskimi w tego rodzaju sprawach obejmie osobiście minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zaapelował do niego o to poseł Stanisław Pięta (PiS), który w interpelacji z 4 maja 2016 pisze: „Zwrócili się do mnie z prośbą o pomoc przedsiębiorcy m.in. z Bielska-Białej i Szczyrku, pokrzywdzeni poprzez działalność ośmiu firm, którzy twierdzą, że zostali poszkodowani na skutek niezgodnej z prawem działalności oraz nieuczciwej praktyki rynkowej stosowanej przez te firmy. Proceder opierał się na namawianiu małych i średnich przedsiębiorców do podpisywania umów na pozycjonowanie reklamy w internecie… Firmy zamieszane w proceder wysyłały po upływie okresu próbnego faktury i wezwania do zapłaty, jednocześnie uniemożliwiając zerwanie umowy, która została zawarta na czas nieokreślony. Pomimo prób zerwania umowy, nadal naliczano wysokie opłaty za korzystanie z usługi, która nigdy nie była świadczona, co potwierdził w kilku przypadkach biegły z zakresu informatyki… Z informacji, które posiadam wynika również, że żadna z wyżej wymienionych firm nie posiada zaplecza informatycznego do wykonania oferowanych usług, a siedziba każdej z tych firm znajduje się w jednym miejscu… W mojej ocenie jest to typowe działanie mające na celu wyłudzenie znacznych środków finansowych i oszustwo podmiotów mających słabszą pozycję i nie posiadających wystarczających do obrony środków i możliwości”.

Maciej Chrobak

* Firma nie zgodziła się na publikację swoich danych oraz danych osób z jej kierownictwa.

Na zdjęciu: Ewa Marek nie ma wątpliwości, że padła ofiarą oszustwa