Codziennie z każdej z nich korzysta od 10 do 15 osób. Klienci muszą pamiętać, aby mieć przy sobie drobne: 1 zł albo 10, 20 lub 50 groszy, bo automat nie wydaje reszty. Wkrótce Bielsku-Białej przybędzie kolejna elegancka toaleta. Po co nam taki drogi model?

Jak dotąd, w stolicy Podbeskidzia powstały dwie toalety najnowszej generacji - przy ul. Kopernika oraz ul. Krasińskiego i Kącik. Na budowę następnych w budżecie Bielska-Białej zarezerwowano 750 tys. zł. - Pierwotnie urzędnicy zakładali, że powstaną dwa kolejne szalety. Rozpatrywano także lokalizację przy placu Żwirki i Wigury, ale w pobliżu funkcjonuje publiczna toaleta, więc zrezygnowano z tego pomysłu. Ostatecznie powstanie jedna toaleta, przy Głębokiej - wyjaśnia Tomasz Ficoń, rzecznik bielskiego Ratusza.

Szalet w cenie domku

Nowy szalet przy ulicy Głębokiej ma kosztować - podobnie jak poprzednie - około 300 tys. zł. Na razie nie wiadomo na co zostaną przeznaczone środki, za które miała powstać wygódka przy pl. Żwirki i Wigury. Warto wiedzieć, że samorząd w Zgierzu w województwie łódzkim także zainwestował w automatyczne toalety tej samej firmy, która ustawia je w Bielsku-Białej. Tyle, że koszt jednej wyniósł 100 tys. zł.

Każdy granitowy szalet w stolicy Podbeskidzia kosztuje tyle, co postawienie jednorodzinnego domku. To jedna z najdroższych ofert tego producenta. Droższe są tylko modele wykonywane na specjalne zamówienie. Szalety ustawione w Bielsku-Białej są w pełni zautomatyzowane. Mają m.in. przesuwne drzwi wejściowe połączone z elektronicznym poborem monet, automatyczne spłukującą się toaletę, nowoczesne urządzenia do mycia i suszenia rąk.              

Po co nam drogi model?

Przemysław Drabek, wiceprzewodniczący bielskiej Rady Miejskiej zastanawia się, dlaczego miasto zdecydowało się na tak drogie modele toalet, skoro w Zgierzu ustawiono podobne tej samej firmy, ale o 200 tys. zł tańsze. I o to radny zamierza pytać na najbliższej sesji. - Tylko na dwóch toaletach miasto miałoby spore oszczędności, gdyby wybrano tańsze modele - podkreśla Drabek.

Miesięcznie z jednej miejskiej toalety korzysta około 350 osób. Jeżeli ta statystyka nie ulegnie zmianie, to koszt każdego szaletu mógłby zwrócić się miastu za… 70 lat.

Anna Szafrańska