Bielski Ratusz od ponad trzech lat bezskutecznie próbuje sprzedać zabytkową willę przy ul. Zdrojowej 6. Nikt nie chce także wynająć blisko 90-letniego pałacyku wraz z kortami tenisowymi w Parku Włókniarzy. Co robi gmina, aby uchronić te obiekty przed dewastacją?

Fabrykancka willa Carla Johanna Bartelmussa przy ul. Zdrojowej powstała na przełomie lat 60. i 70. XIX wieku, ale na pewno przed 1872 rokiem. Mocno zdewastowana, przeszła kosmetyczny remont elewacji w latach 90. ub. wieku. Ostatnia rodzina wyprowadziła się z budynku pod koniec 2012 roku. Od tego czasu obiekt stoi pusty i niszczeje. Miasto nie ma środków na remont tej perełki architektury i od 2013 roku bezskutecznie usiłuje się jej pozbyć, oczekując od nowego właściciela kwoty ok. 2 mln zł.

Decyzję o wynajęciu kortów tenisowych wraz z pawilonem sportowym gmina podjęła w 2014 roku i od tamtego czasu dwukrotnie ogłaszała przetarg na dzierżawę. Obiekt doskonale nadaje się na działalność gastronomiczną, ale problemem jest jego stan techniczny. - Remont jest raczej niezbędny. Z pewnością będzie bardzo kosztowny - mówiła nam wiosną ub. roku Magdalena Laszczak z restauracji Buon Gusto, która jeszcze pięć lat temu mieściła się przy ul. Partyzantów.

Zapytaliśmy w Urzędzie Miejskim w Bielsku-Białej, czy gmina ma jakiś plan wobec niszczejących zabytków. Dowiedzieliśmy się, że w przypadku willi przy ul. Zdrojowej po dokonaniu aktualizacji ceny nieruchomości planowane jest ogłoszenie kolejnego przetargu. - W odniesieniu do nieruchomości przy ul. Partyzantów prowadzone jest obecnie postępowanie, w wyniku którego zostanie określone stanowisko dotyczące przeznaczenia przedmiotowej nieruchomości - tłumaczy Szymon Gąsowski z biura prasowego Ratusza.

bak