To ma być bat na tych, którzy palą śmieci w domowych kotłowniach. W tym tygodniu bezzałogowy statek powietrzny z aparaturą, która może pobrać próbkę zanieczyszczeń znad komina, zaprezentował w Bytomiu Główny Instytut Górnictwa. Bytom już zainteresowany jest korzystaniem z tego sprzętu. Czy w przyszłości podobny dron pojawi się także nad stolicą Podbeskidzia i okolicznymi miejscowościami?  

Tadeusz Januchta, naczelnik wydziału ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej przyznaje, że bielscy urzędnicy będą z uwagą obserwować eksperyment, który rozpocznie się w Bytomiu. - Na razie jest to projekt badawczy GIG. Wiążąco będziemy się mogli wypowiedzieć w tej kwestii, gdy okres eksperymentalny potwierdzi skuteczność tego narzędzia - mówi naczelnik.

Statek powietrzny z laserami

Zaprezentowany obecnie w Bytomiu prototyp drona mierzy stężenia pyłów zawieszonych, dwutlenku węgla oraz tlenku węgla. W przyszłości ma także wykazywać zawartość tlenków azotu i dwutlenku siarki. 

Rok temu interpelację w sprawie kupna drona dla Straży Miejskiej złożył na sesji bielskiej Rady Miejskiej Maurycy Rodak, radny PiS. Argumentował wówczas, że Bielsko-Biała należy do najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce. W odpowiedzi, którą sporządzili urzędnicy miejscy przeczytał, że „brak jest obecnie wskazań, jakie substancje i w jakich stężeniach miałyby świadczyć o spalaniu odpadów”.

Wczoraj radny PiS złożył w biurze podawczym Ratusza kolejną interpelację. - Ponieważ w ostatnich dniach Główny Instytut Górnictwa w Katowicach (GIG) zaprezentował drona z aparaturą opartą na rozwiązaniach laserowych mierników, które mierzą stężenia m.in. pyłów zawieszonych, dwutlenku węgla oraz tlenku węgla - zweryfikowanie substancji i stężeń, które świadczą o spalaniu odpadów staje się możliwe - podkreśla radny. 

Rodak zauważył, że nawet jeżeli pomiary drona zgodnie z obowiązującym prawem nie mogą być dowodem na spalanie niedozwolonych materiałów w paleniskach, to będą wystarczające, aby błyskawicznie wskazać strażnikom miejskim te paleniska, które należy skontrolować tradycyjną metodą. - Dron mógłby być też znakomitym instrumentem do stworzenia w Bielsku-Białej mapy zanieczyszczeń i niskiej emisji, która byłaby w przyszłości pomocna w walce z zanieczyszczeniem powietrza. Mapa taka dałaby wreszcie mieszkańcom Bielska-Białej prawdziwy obraz jakości powietrza w okresie grzewczym - napisał radny w interpelacji. 

To nie są żarty

1 kwietnia ub. roku na stronie Urzędu Miasta w Żywcu ukazała się informacja, że „pojawiły się drony wyposażone w specjalistyczną aparaturę do analizy chemicznej składu dymu. To nowatorskie rozwiązanie pozwoli na skuteczną walkę ze smogiem, którego przyczyną jest m.in. palenie tworzyw sztucznych i innych toksycznych materiałów w piecach domowych”. Był to primaaprilisowy żart, ale wkrótce kontrola palenisk za pomocą statków powietrznych może stać się na Żywiecczyźnie rzeczywistością.

Burmistrz Żywca Antoni Szlagor poinformował nasz portal, że Związek Międzygminny ds. Ekologii postara się o kupno drona. - Będziemy zajmować się wszystkimi działaniami dotyczącymi ochrony powietrza na terenie powiatu żywieckiego. Taki sprzęt wykorzystamy na terenie całego powiatu - podkreśla burmistrz.

Ekspertyza dokonana podczas lotu pomoże nie tylko ujawnić domy, w których wciąż spalane są śmieci. - Problemem są flot i muł, którymi można palić, ale powodują duże zadymienie. Jeżeli te niskokaloryczne paliwa nie zostaną zabronione, a jednocześnie paliwa o wysokiej jakości nie będą tańsze, to kwestia smogu nie zostanie ostatecznie rozwiązana - wyjaśnia burmistrz. Wyniki analiz sporządzone dzięki dronowi pozwolą edukować osoby, które ogrzewają gospodarstwa tańszymi paliwami. - Można poradzić im, aby inaczej prowadzili sam proces rozpalania mułu - dodaje burmistrz Żywca.

Anna Szafrańska