Wzgórze Trzy Lipki, centrum Straconki aż po Lipnik i zbocza Łysej Góry - to miejsca, gdzie w XVIII, XIX i XX wieku istniały kopalnie. W Straconce wydobywano rudy żelaza, a także działały kamieniołomy. Z kolei w Starym Bielsku bezskutecznie poszukiwano złóż szlachetnych kruszców.

Trzy Lipki są miejscem spotkań wielu bielszczan - krzyż znajdujący się na wzgórzu zna chyba każdy. To z tego miejsca przez setki lat można było obserwować rozwijające się Bielsko. Zaczynając od średniowiecznego grodziska poprzez najazd wojsk szwedzkich, a kończąc na działaniach wojennych w 1939 roku.

Cztery lata poszukiwań

Miejsce to jest również kopalnią legend - i to w znaczeniu dosłownym. Według opowieści przekazywanych z pokolenia na pokolenie, twórca gór ukrył pod wzgórzem złoża szlachetnych kruszców, w tym pokłady srebra i złota. Legenda przyczyniła się do tego, że w XVIII wieku powołano Bielskie Towarzystwo Górnicze.

W grudniu 1789 roku Towarzystwo otrzymało koncesję na utworzenie kopalni minerałów. Na podstawie umowy zawartej pomiędzy Bielskim Towarzystwem Górniczym a przedstawicielem administracji cesarskiej Janem Niklem oraz przedstawicielem księcia Sułkowskiego Janem Poledniakiem przekazano grunt pod budowę kopalni. Było to pole wolne od pańszczyzny chłopa Wacława Korzyśko, zamieszkałego pod numerem 44.

Bielskie Towarzystwo Górnicze miało prawo do korzystania z dróg, budowy kopalni, składowania urobku skalnego oraz utworzenia składu drewna. Główną sztolnię nazwano św. Mikołaj, z kolei samą kopalnię - św. Stanisław. Prace poszukiwawcze trwały cztery lata. Niestety, nie znaleziono żadnych kruszców, w związku z tym zaprzestano drążenia, a samo Towarzystwo zostało zlikwidowane.

Gustaw Schlauer, niegdyś dyrektor szkoły ewangelickiej, znawca historii Starego Bielska pisał, że jeszcze w okresie międzywojennym na gruntach kopalnianych można było dostrzec ślady szybu i sztolni. W 1992 roku w okolicy znajdował się niewielki staw, gdzie prawdopodobnie stał szyb kopalni. Woda przedostawała się przez nieszczelnie zasypane pozostałości kopalni. Obecnie na terenie, na którym działała kopalnia, znajduje się osiedle domów jednorodzinnych.

Kopalnia rudy żelaza

Od centrum Straconki po Lipnik, na zboczach Łysej Góry w połowie XIX wieku wydobywano suderyt. Jest to minerał, z którego można otrzymać żelazo. Odbiorcą straceńskiej kopaliny była huta w Węgierskiej Górce. Powstała ona w 1838 roku z inicjatywy Adama Wielopolskiego. Niestety, została zalana już w październiku tego samego roku. W lipcu 1844 przebudowę zakładu zakończył arcyksiążę Karol Habsburg, wyposażając ją w cztery młoty.

Kopalnia w Straconce powstała ok. 1855 roku z inicjatywy bliżej nieznanej spółki. Pod jej budowę przeznaczono grunty Tomasza Chrobaka i Jana Krywulta. W spisie ludności gminy Lipnik z połowy XIX wieku można odnaleźć dwóch Johannów Krywultów, którzy mieszkali w jednym domu pod numerem 256. Byli to prawdopodobnie ojciec i syn - jeden urodzony w 1803 roku, drugi 31 lat później. W spisie nie odnotowano Tomasza Chrobaka, ale niedaleko Krywultów mieszkał Johann Chrobak - dom numer 259.

Kopalnia składała się z drewnianego szybu o głębokości 10 metrów. Chodniki pod kopalnią miały łączną długość ok. 1,5 km. Dla porównania, wcześniejsza kopalnia, którą w latach 40. XIX wieku utworzyła administracja pana na Żywcu, wykopała studzienki o głębokości zaledwie trzech metrów. W „nowej” kopalni pracowało ok. 50 górników, a kierował nimi pruski inżynier.

Kopalnia działała do 1877 roku, gdy huta w Węgierskiej Górce zaprzestała skupu tak niskoprocentowej rudy. Hałdy zlikwidowano dopiero 50 lat później, w okresie międzywojennym. W 1879 roku grunty kopalniane wykupiła gmina i postanowiła, aby przeznaczyć ten teren pod cmentarz. Znane są opowieści, że pewnego razu jedna trumna „uciekła”, bowiem część terenu cmentarza była mocno podkopana.

Straceńskie kamieniołomy

Przemysł ciężki w Straconce to nie tylko kopalnia rudy żelaza, ale także kamieniołomy. Ich historia sięga połowy XVIII wieku, kiedy mieszkańcy dla własnych potrzeb wydobywali piaskowiec. Co ciekawe, czynili to w tym samym miejscu, w którym sto lat później znajdowała się kopalnia rudy żelaza.

Surowiec ze Straconki był bardzo znany, użyto go m.in. do budowy szosy cesarskiej na odcinku Biała-Żywiec. Wykorzystywano wówczas szaber (tłuczeń), który do dziś stosowany jest choćby do produkcji betonów. W połowie XIX wieku znane były trzy kamieniołomy - Chrobaka i Horeckiego (na stoku Łysej Góry) oraz Pysza (na zboczu Pośredniego).

Koniec XIX wieku to okres, gdy działalność kamieniołomów została sformalizowana. Podpisano wówczas stałą umowę z cesarsko-królewskim Powiatowym Zarządem Drogowym w Białej na dostarczanie kamienia, z którego korzystali również mieszkańcy Lipnika.

W 1875 niemiecki architekt Andrzej Walczok, szef firmy budowlanej, uruchomił własny kamieniołom w Górnej Straconce, w którym produkcja prowadzona była w sposób przemysłowy. Surowiec z kamieniołomu Walczoka posłużył do budowy linii kolejowej z Bielska do Żywca. Obok Walczoka, własny kamieniołom założył arcyksiążę Albrecht Habsburg (to z jego inicjatywy w 1856 roku powstał browar Żywiec). Habsburg nie prowadził jednak kopalni, lecz wydzierżawił ją Juliuszowi, a potem Karolowi Kornowi, znanemu bielskiemu architektowi, twórcy Dworca Głównego czy Hotelu President.

Włoscy kamieniarze u Korna

Korn rozbudował kamieniołom do takich rozmiarów, że był to największy tego typu obiekt w okolicach Bielska-Białej. W surowce z kamieniołomów zaopatrywały się oba miasta. Użyto ich również do rozbudowy katedry św. Mikołaja w latach 1909-1910.

U Korna pracowało wielu obcokrajowców - jeńcy rosyjscy i włoscy, ale także mistrzowie kamieniarstwa z Włoch. W spisie mieszkańców gminy Lipnik z lat 1894-1904 można odnaleźć nazwisko jednego z (prawdopodobnie) włoskich kamieniarzy - Viktora Moretto. Co ciekawe, Korn w swojej kopalni uruchomił dom dla gości i turystów, w którym w każdą niedzielę serwował włoskie specjały przygotowywane przez mistrza Filippo.

Po I wojnie światowej straceński kamień używany był nie tylko w Beskidach, ale w całej Galicji. Budowano z niego drogi, a także wiele cmentarzy wojennych. Był to ostatni okres, w którym bielskie kamieniołomy działały na masową skalę. W 1919 roku syn Korna, który przejął kopalnię po ojcu, zaprzestał wydobywania kamienia. Dwa lata później surowiec z drugiego kamieniołomu posłużył do ozdabiania budynków dwumiasta. Z kamienia korzystało wielu kamieniarzy nagrobkowych.

W latach 30. XX wieku ostatecznie zamknięto wszystkie kopalnie w Straconce. Dopiero po II wojnie światowej wznowiono eksploatację, wykorzystując kamień do budowy zapory w Goczałkowicach. W 1981 roku działalność kamieniołomów została definitywnie zakończona.

Alan Jakman

Na zdjęciu tytułowym: kamieniołomy w Straconce. Pocztówka z 1917. Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce w czasach monarchii austro-węgierskiej, P. Kenig i W. Kominiak.
Fotokopie dokumentów: Alan Jakman, Archiwum Państwowe w Bielsku-Białej.