Po roku funkcjonowania, wokół bielskiej Strefy Płatnego Parkowania (SPP) pojawiło się wiele znaków zapytania. Otrzymujemy w tej sprawie dużo sygnałów od Czytelników. Ile miasto dopłaca do interesu, skoro często na parkingu nie ma inkasenta, który zechciałby pobrać opłatę? Okazuje się, że Ratusz ma sposób na rozwiązanie problemu.

Pan Robert jest kierowcą i przedsiębiorcą z Bielska-Białej. W mailu dotyczącym Strefy Płatnego Parkowania pisze tak:

„Po raz kolejny, gdy korzystałem z parkingu w strefie płatnej w centrum Bielska-Białej w pobliżu nie było parkingowego. Naszła mnie taka refleksja: Czy miasto stać na to, aby nie dbać o pobór opłat za parkowanie? Przecież każdy wie, że koszty zatrudnienia pracowników (parkingowych i pewnie jakichś ludzi w administracji) są kosztami znacznymi. Jeśli nie są pobierane opłaty za parkowanie, to czy nie jest tak, że miasto do tego interesu dopłaca? Czy to się aby na pewno bilansuje? Czy nie jest czasem tak, że wszyscy do tych miejsc pracy dopłacamy? Czy parkomaty nie byłyby tańsze?”.

Trudno o pracownika

Idąc za sugestią pana Roberta, zwróciliśmy się o wyjaśnienia do Urzędu Miejskiego. Okazuje się, że władze miasta wiedzą o problemie. Zdaniem Ratusza, u jego źródeł tkwi… niskie bezrobocie w Bielsku-Białej i dobra sytuacja na rynku pracy w skali kraju. - Miejski Zarząd Dróg ma trudności z pozyskaniem pracowników do obsługi parkingów płatnych funkcjonujących w SPP - czytamy w odpowiedzi z Ratusza. - W celu zapewnienia należytej obsługi na wszystkich parkingach płatnych przyjęto rozwiązanie polegające na tym, iż wyznaczeni sprzedawcy biletów parkingowych w miejscach, gdzie jest to możliwe, obsługują dodatkowo sąsiednie parkingi.

Może się więc zdarzyć, iż z powodu nieobecności inkasenta, który obsługuje akurat sąsiedni parking, kierowca nie będzie miał komu uiścić opłaty. Sytuacja taka nie zwalnia go jednak z obowiązku pokrycia należności.

Tak czy owak, zapłacić trzeba

 - W sytuacji nieobecności inkasenta [kierowca] może uiścić opłatę za postój w ciągu dwóch tygodni liczonych od daty postoju, korzystając z kilku form płatności - przypomina Ratusz. - Opłatę tę można wnieść gotówką w kasach MZD lub u dowolnego inkasenta, jak również przelewem na konto MZD po wcześniejszym ustaleniu w Dziale Parkingów i Strefy Płatnego Parkowania MZD należnej kwoty za postój.

Ratusz informuje także, że ułatwieniem w takich przypadkach będzie od 1 grudnia br. możliwość wnoszenia opłat za postój przez telefon komórkowy. O tym nowym udogodnieniu dla kierowców pisaliśmy niedawno w artykule Za postój zapłacisz przez komórkę.

Maszyny zamiast ludzi

Planowane przez MZD zmiany idą znacznie dalej. Docelowo inkasentów mają zastąpić parkomaty. Pierwszych pięć takich urządzeń stanie w grudniu br. na placu Wojska Polskiego.

 - Obrany przez MZD kierunek zakłada w dalszej kolejności stopniowe uruchamianie parkomatów na bielskich parkingach w SPP, stosując system mieszany oparty na pracy parkingowych i urządzeń, jak to ma miejsce w Katowicach - wyjaśnia bielski Ratusz. - W przyszłości pracę inkasentów przejmą w całej SPP parkomaty. Część zatrudnionych obecnie osób zajmie się wówczas wyłącznie kontrolą wniesionych opłat.

Jak podaje bielski Ratusz, utworzona 15 czerwca ub. roku Strefa Płatnego Parkowania obejmuje 36 parkingów o łącznej liczbie 1 tys. miejsc postojowych. Przy jej obsłudze zatrudnionych jest 58 osób, których koszt zatrudnienia wyniósł w pierwszym półroczu 2016 ponad 1,2 mln zł. Całkowite koszty obsługi SPP wyniosły w tym okresie ponad 1,3 mln zł, a wpływy z poboru opłat za postój ogółem nieco ponad 1 mln zł.

Maciej Chrobak