Jeżeli chcesz zrobić dobry interes, inwestuj w nieruchomości - głosi popularna maksyma. Postanowiliśmy sprawdzić, czy w Bielsku-Białej jest ona zasadna. Porównaliśmy obecne ceny mieszkań, domów i działek w mieście oraz najbliższej okolicy z tymi, które obowiązywały 20 lat temu.

W 1997 przeciętne miesięczne wynagrodzenie nieznacznie przekraczało tysiąc złotych brutto, teraz jest ponad czterokrotnie wyższe. Dolar kosztował ok. 3 zł 10 gr, aktualnie płacimy za niego o złotówkę więcej. Nasza siła nabywcza wzrosła, ale ceny nieruchomości też w miejscu nie stały.

Ludzie szukają działek

 - W Bielsku-Białej kawalerka kosztuje 30 tys. zł. Byle jaki dom trzy razy tyle, a mała parcela to równowartość samochodu - informowała w marcu 1997 lokalna prasa. Najszybciej drożały działki budowlane. W Kamienicy, Straconce czy w okolicach Szyndzielni metr kwadratowy gruntu wart był ok. 45 zł. - Klienci pytają o parcele małe, do 10 arów. Powinny być ładnie położone, w czystym ekologicznie terenie. Obserwujemy ogromne zainteresowanie regionem Jeziora Żywieckiego - mówił przedstawiciel jednej z bielskich agencji nieruchomości. Jego zdaniem, kupno ziemi w tamtej okolicy było znakomitą lokatą kapitału. - Miejsc, gdzie latem można popływać żaglówką, a zimą jeździć na nartach, raczej nam nie przybędzie - argumentował.

Nieco taniej było w Szczyrku i Bystrej. Natomiast w Starym Bielsku, Hałcnowie i Komorowicach metr kwadratowy kosztował ok. 15 zł. Z kolei w Czechowicach-Dziedzicach trzeba było zapłacić od 10 do 14 zł.

 - Z wyceną domów jest problem, bo brakuje rzeczoznawców. Właściciele zawyżają ceny i przychodzą po rozum do głowy dopiero, gdy nie mogą sfinalizować transakcji. Bo co z tego, że willa jest „luksusowo” wykończona, skoro glazurę kładł pijany robotnik, okna pamiętają czasy Gomułki, a podłogę wyklejono różowymi płytkami PCV - pisano.

Budownictwo wielorodzinne leży

Oto kilka przykładów ówczesnych cen domów: góralska chałupa na obrzeżach Bielska - 30 tys. zł, 120 m2 w Skoczowie - 80 tys. zł, 120 m2 w Czechowicach-Dziedzicach - 88 tys. zł, 290 m2 w Ustroniu - 300 tys. zł, 170 m2 w Żywcu 150 tys. zł, 270 m2 w Wilkowicach - 200 tys. zł, 500 m2 (wytworna rezydencja na działce o powierzchni 1 ha) w Komorowicach - 950 tys. zł.

W centrum Bielska-Białej koszt metra kwadratowego doszedł do 1200 zł. Najtrudniej było o kawalerki, zwłaszcza na nowych osiedlach: Sarnim Stoku, Karpackim i Langiewicza. Mieszkania duże sprzedawały się z oporami, dlatego alternatywę dla nich stanowiły małe domy. W 1997 ceny mieszkań w Bielsku-Białej rosły szybciej niż inflacja. - Tańsze nie będą, bo budownictwo wielorodzinne leży. Kto nie kupi dziś, jutro zapłaci dużo, dużo więcej - przewidywano.

Mieszkania czekają

I były to przewidywania trafne. Czasy się zmieniły, żyjemy w innych realiach, standard lokali się poprawił, ale zakup jakiejkolwiek nieruchomości jest - jak przed laty - dla większości z nas najważniejszą i najdroższą transakcją w życiu.

W Bielsku-Białej maleńka kawalerka (19 m2) kosztuje ok. 90 tys. zł. To trzy razy więcej niż dwie dekady temu. Za większe (ok. 26 m2), lecz również jednopokojowe, mieszkanie w nowym bloku musimy zapłacić od 120 do 140 tys. zł. Z kolei 75 m2 z miniaturowym ogródkiem kosztuje 215 tys. zł. Dwupoziomowy apartament o powierzchni 160 m2 został wyceniony na 599 tys. zł.

Wybór domów jest zarówno w stolicy Podbeskidzia, jak i w okolicznych miejscowościach ogromny. Kosztują od 300 tys. zł (wybudowany systemem gospodarczym w latach 70. „klocek”) do kilkunastu milionów (rezydencja z basenem, podgrzewanym podjazdem, domkiem dla służby, psiarnią i własnym parkiem).

Deweloperzy szukają kupców

Najtrudniej o ładnie położoną, uzbrojoną i jeszcze niezabudowaną działkę. Ceny parcel pod domy jednorodzinne wahają się od ok. 180 do 350 zł za m2. Zaczyna brakować przemysłowych terenów inwestycyjnych, co - w sumie - dobrze świadczy o gospodarce miasta i regionu.

Generalnie podaż przekracza popyt. Deweloperzy i prywatni właściciele czekają na kupców. A potencjalni nabywcy - mając do dyspozycji internet i kalkulatory - liczą, czy inwestycje w nieruchomości na Podbeskidziu się opłacają. W dłuższej perspektywie na pewno tak.

Marek Żuliński

Na zdjęciu: inwestorzy starają się budować na atrakcyjnych, ładnie położonych terenach. Na Sarnim Stoku niedługo zabraknie saren, przybędzie mieszkań.