Władze Bielska-Białej obawiają się upublicznienia informacji o pustych lokalach. O ich liczbę i adresy spytał na ostatnim posiedzeniu Rady Miejskiej Konrad Łoś (PiS). Odpowiadając na jego interpelację, wiceprezydent Waldemar Jędrusiński napisał, że udostępnienie tych danych byłoby dla Bielska-Białej niekorzystne, a nawet mogłoby zagrozić „zdrowiu i życiu” ludzi, którzy chcieliby się do opuszczonych pomieszczeń wprowadzić.

 - Niepokojącym zjawiskiem jest wzrost liczby pustostanów. Systematycznie powiększa się kategoria lokali trwale wyłączonych z użytku, czyli tych, które oczekują na remont dłużej niż pięć lat - czytamy w interpelacji. Jej autora m.in. interesowało, czy przewiduje się zwiększenie środków na remonty i gdzie ewentualnie można byłoby je znaleźć.

Co dwudziesty lokal stoi pusty

W listopadzie 2016 w mieście były 382 pustostany, co stanowiło 5,7 proc. wszystkich lokali zarządzanych przez gminę Bielsko-Biała. Aktualne statystyki nie zostały podane, choć dopominali się o nie radni. - Te informacje można uzyskać u kierownika działu lokali mieszkalnych w siedzibie ZGM - napisał Waldemar Jędrusiński.

Wiceprezydent wyjaśnił, że gdyby udzielił pełnej odpowiedzi, to - zgodnie z regulaminem Rady Miejskiej - musiałaby ona zostać zamieszczona w internecie, czyli stać się dostępna dla każdego. Nie wytłumaczył natomiast, jak jego cenzorska decyzja ma się do przepisów ustawowych o powszechnym dostępie do informacji publicznej.

Mało pieniędzy na remonty

Zdaniem bielskich władz, samorządom nie zapewnia się odpowiedniego udziału w dochodach publicznych. Tymczasem, głównie z powodu eksmisji, zapotrzebowanie na lokale systematycznie wzrasta. Miasto zazwyczaj oddaje do użytku całkowicie odnowione mieszkania, a po kilku latach odzyskuje je zdewastowane. - Z kolei ich sprzedaż powoduje, że cały zasób gminy staje się stopniowo „zasobem socjalnym” - czytamy.

W latach 2014-2017 w budżecie miasta nie przewidziano żadnych dopłat do remontów pustostanów, ale pewne środki na dotacje udało się jednak wygospodarować (nie podano ich wysokości). W 2017 zarezerwowano na ten cel 1 mln zł.

W najbliższym czasie rozpoczną się prace nad „Programem gospodarowania zasobem gminy Bielsko-Biała na lata 2018-2022”. - Niewykluczone, że przewidziane zostaną w nim także inne, poza czynszami uzyskiwanymi z najmu, źródła finansowania gospodarki mieszkaniowej - zapowiada magistrat.

Mieszkania komunalne się sypią

Urząd podkreśla, że - jego zdaniem - głównym problemem jest nie remont pustostanów, ale renowacja całego zasobu gminnego, tj. już zasiedlonych budynków i lokali. - Często ich stan techniczny jest zły - przyznają władze.

W styczniu gmina Bielsko-Biała złożyła wniosek o dofinansowanie w ramach Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. Mają być wyremontowane pustostany w 12 budynkach przy ulicach: Granicznej 4 i 6, Kochanowskiego 1, 1A, 3, 5, 5A, 7, Sikornik 12 A, płk Dąbka 4, Karpackiej 170 oraz Żywieckiej 137. Dodatkowo trzy opuszczone pomieszczenia zostaną zaadaptowane na tzw. mieszkania chronione dla potrzeb pomocy społecznej. Wniosek oczekuje na ocenę.

Wiele nieruchomości jest w opłakanym stanie. Gdy remont lokalu jest nieuzasadniony z powodów ekonomicznych, to w pierwszej kolejności rozważa się możliwość jego sprzedaży na przetargu. Czasem przekwalifikuje się go na cele użytkowe, a w skrajnych przypadkach cały budynek jest wyburzany.

Oczekiwanie na zmianę przepisów

Bielskie władze rozważają modyfikację przepisów tak, aby pustostany wymagające remontu mogły być przyznawane również osobom osiągającym wyższe dochody. - Zmiana jest bardzo ryzykowna i może być narażona na negatywne zaopiniowanie przez wojewodę - twierdzą urzędnicy. Ustawodawca preferuje osoby niezamożne. Z orzeczeń sądów administracyjnych wynika, że miasto nie może arbitralnie oddawać zdewastowanych lokali mieszkalnych ludziom dobrze sytuowanym.

 - Oni by je wyremontowali, ale wydłużyłaby się kolejka oczekujących. Mogłoby też dojść do sytuacji, że po remoncie lokal zostałby kupiony, a potem odsprzedany z zyskiem - argumentują w Ratuszu.

Na razie pustostany w Bielsku-Białej się sypią, a ich adresy są tajne. Może i dobrze. - Nie nadają się do zasiedlenia i w przypadku bezprawnego użytkowania, bez przeprowadzonych remontów, mogłoby dojść do zagrożenia zdrowia i życia - kończy odpowiedź na interpelację Waldemar Jędrusiński.

Marek Żuliński