Zazwyczaj ukrywają się u swoich żon, przyjaciółek albo rodziców, pomagają im znajomi bądź wspólnicy z półświatka. Gdy przychodzi policja, trzeba ich wyciągać z szaf lub tapczanów. Czasem stawiają opór i próbują uciekać. W tej chwili bielska policja szuka 700 osób.

 - Aktualnie wśród poszukiwanych pochodzących z naszego miasta i jego okolic nie ma przestępców szczególnie niebezpiecznych, czyli np. morderców czy uzbrojonych i gotowych na wszystko bandytów - informuje nadkomisarz Elwira Jurasz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. Listami gończymi ściganych jest 480 osób. Ustalaniem miejsc ich pobytu zajmują się specjalnie wyszkoleni funkcjonariusze.

Akcja „Poszukiwany” przynosi efekty

 - Żeby się dobrze ukryć, potrzebne są trzy podstawowe rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze - tłumaczy, zastrzegając sobie anonimowość, oficer operacyjny pracujący w bielskiej komendzie. - Trzeba też zerwać wszelkie dotychczasowe kontakty, zapomnieć o rodzinie i bliskich, całkowicie zmienić środowisko i tryb życia, zadbać o dokumenty, wykazać determinację, zachować ostrożność. W praktyce zdarza się to rzadko, choć oczywiście są wyjątki - mówi.

Obecnie na Podbeskidziu poszukuje się głównie złodziei, włamywaczy, oszustów oraz osób oskarżonych o pobicia i rozboje. Wielu jest też więźniów, którzy wyszli na przepustki i „zapomnieli” wrócić do zakładów karnych. We wtorek, 18 kwietnia zatrzymano 72-letniego mieszkańca powiatu bielskiego, za którym wydano kilka listów gończych. Szukano go długo. Teraz za kratami spędzi najbliższe dziewięć lat za wcześniej popełnione przestępstwa, m.in. za kierowanie samochodem po pijanemu oraz kilkukrotne złamanie różnych sądowych zakazów i nakazów.

Tego samego dnia do aresztu trafiło również 11 innych osób, wśród nich dwie kobiety. Wszystko odbyło się w ramach akcji „Poszukiwany”, która w Bielsku-Białej oraz okolicach prowadzona jest cyklicznie, zazwyczaj kilka razy w miesiącu. - Zaangażowani są w nią policjanci wszystkich komisariatów i pionów naszego garnizonu. Ustalamy miejsca pobytu osób ściganych także podczas codziennych, rutynowych działań. Czasem sukces jest przypadkowy, ale najczęściej to wynik mrówczej pracy funkcjonariuszy - twierdzi nadkom. Jurasz.

Ogólnopolska i bielska toplista

Amerykańskie FBI ma swoją słynną listę dziesięciu najbardziej poszukiwanych przestępców. Podobny rejestr prowadzony jest również w Polsce. Na tzw. topiliście krajowej widnieje coraz mniej nazwisk, teraz są zaledwie trzy. Najgroźniejsi przestępcy zostali aresztowani. Ogółem internetowa strona Komendy Głównej Policji zawiera 15 986 rekordów zawierających informacje o ludziach z różnych powodów poszukiwanych przez organa ścigania. Baza danych jest szczegółowa: są w niej dane osobowe i zdjęcia, przejrzeć je może każdy.

Z kolei na topiliście Komendy Miejskiej Policji w Bielsku Białej znajduje się sześciu mężczyzn. Nie pochodzą z Podbeskidzia, ale mogą się na naszym terenie ukrywać. Sądy i prokuratury wyraziły zgodę na upublicznienie ich wizerunków oraz personaliów. Są to: Jan Śleziona z Mikołowa i Romuald Mroczek z Rudy Śląskiej podejrzani o zabójstwa, Kacper Bryliński z Łaz podejrzany o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i śmierci człowieka oraz podejrzani o udział w grupie przestępczej Stanisław Kęder z Gliwic, Dariusz Sobczyk z Zabrza i Łukasz Baron z Częstochowy. Kto posiada informacje o miejscu ich pobytu, powinien zadzwonić na numer 997 lub 112.

* * *

Jakiś czas temu w Katowicach funkcjonariusze Straży Granicznej zatrzymali mężczyznę, który od ponad 20 lat był poszukiwany listem gończym. Jako młody chłopak, w 1994 roku został skazany na rok pozbawienia wolności za kradzież roweru kosztującego wówczas 8 mln zł. Mężczyzna nie stawił się jednak do odbycia kary i wyjechał do Londynu. Przez lata udawało mu się unikać mundurowych. Do czasu. Wpadł podczas odprawy na lotnisku. W trakcie aresztowania przyznał, że to nie była jego pierwsza podróż do Polski, ale pierwsza samolotem. Był pewny, że policja już dawno o jego istnieniu zapomniała...

Marek Żuliński

Foto: Policja