Coraz więcej osób korzystających z usług MZK w Bielsku-Białej nie kasuje biletów. Nie chodzi jednak o lawinowo rosnącą liczbę tzw. gapowiczów, lecz coraz większą grupę pasażerów uprawnionych do darmowych przejazdów komunikacją miejską. Dyrekcja przedsiębiorstwa nie ukrywa, że chciałaby ograniczenia tego przywileju, ale ma związane ręce.

Według informacji Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Bielsku-Białej opracowanych na podstawie danych z autobusów wyposażonych w system liczenia pasażerów, w 2015 roku z usług przewoźnika skorzystało 25,48 mln osób, a w ub. roku było 25,56 mln. Statystyka sporządzona na podstawie liczby sprzedanych biletów tak optymistyczna już nie jest. Według tych danych,  w 2015 z usług MZK skorzystało 16,35 mln pasażerów, a rok później o ponad 0,5 mln osób mniej.

Dyrektor chce ograniczeń

Zdaniem przewoźnika, liczby te świadczą o tym, że coraz więcej bielszczan nabywa prawa do przejazdów bezpłatnych. Jeśli wierzyć statystykom ujawnionym przez MZK, to co trzeci pasażer komunikacji miejskiej w Bielsku-Białej nie kasuje biletu. Z mocy prawa miejscowego oraz ustaw, do darmowych przejazdów uprawnionych jest co najmniej kilkanaście grup społecznych. Liczba pasażerów przyłapanych na jeździe bez ważnego biletu jest od kilku lat stała i wynosi ok. 8 tys. osób rocznie.

Wśród osób uprawnionych do ulg przejazdowych są m.in. dzieci do czwartego roku życia, parlamentarzyści, pracownicy MZK zatrudnieni w pełnym lub niepełnym wymiarze czasu pracy, małżonkowie pracowników i ich dzieci do lat 18, honorowi dawcy krwi czy seniorzy po 70. roku życia. Nikogo nie trzeba przekonywać, że im mniej sprzedanych biletów, tym mniejsze wpływy w kasie przewoźnika dotowanego z budżetu miasta.

 - Zakład chciałby mieć większe przychody z biletów, tak aby jak najwięcej osób je kasowało. Do tego potrzeba jednak pewnych ograniczeń prawa do darmowych przejazdów, ale nie my o tym decydujemy - mówi dyrektor MZK Krzysztof Knapik. Jego zdaniem, uchwalenie nowego regulaminu przewozu pasażerów, to zadanie miasta. Kierowane przez Knapika przedsiębiorstwo nigdy jednak z takimi wnioskami oficjalnie nie występowało.

Skończyło się na deklaracjach

Prace nad zmianą przepisów miały ruszyć już dwa lata temu. O potrzebie uchwalenia nowego regulaminu przewozu osób na jednej z sesji Rady Miejskiej w 2015 roku mówiła Grażyna Nalepa (PiS). Pomysł zyskał nawet aprobatę prezydenta Jacka Krywulta, ale skończyło się na deklaracjach. - Obecnie prace nad nowym regulaminem się nie toczą i nic mi nie wiadomo, by miały się rozpocząć. Nikt w komisji w tej sprawie nie chciał pracować poza radną Nalepą - przyznaje dyrektor Knapik.

Trudno oczekiwać, by do debaty nad zmianą przepisów dotyczących ulg w komunikacji miejskiej mogło dojść przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Tyle tylko, że dalsze bagatelizowanie tematu z pewnością nie służy kondycji finansowej miejskiego przewoźnika.

Bartłomiej Kawalec