Zawieszona działalność szpitalnej izby przyjęć
Od Nowego Roku na trzy miesiące zostanie zawieszona działalność Izby Przyjęć Beskidzkiego Centrum Onkologii - Szpitala Miejskiego im. Jana Pawła II w Bielsku-Białej. Bezpośrednią przyczyną tej decyzji jest brak lekarzy.
Jak tłumaczy dyrekcja BCO-SM, 80 zł za godzinę pracy lekarza specjalisty okazało się zbyt niską stawką, czego konsekwencją jest brak jakichkolwiek ofert w konkursie ogłoszonym na dyżury lekarskie w szpitalnej izbie przyjęć. Termin rozstrzygnięcia konkursu upłynął wczoraj. Do końca roku 2017 izba będzie funkcjonowała na dotychczasowych zasadach.
Pełną obsadę lekarską ma położnictwo, które bez zmian będzie przyjmować pacjentki do porodu po 1 stycznia 2018. Informacja o dostępności świadczeń zdrowotnych po Nowym Roku zostanie podana do publicznej wiadomości najpóźniej do 29 grudnia, tj. po spotkaniu z lekarzami, które odbędzie się dzień wcześniej w siedzibie Beskidzkiej Izby Lekarskiej.
bb
Oceń artykuł:
24 21Komentarze 39
NFZ juz ma na sumieniu, ludzi, bo narzuca kontrakty i limity które są dalekie od oczekiwań. Ludzi chorych jest więcej niż może to zrozumieć, urzędnik, który policzy, że tyle a tyle można przyjąć pacjentów dziennie i tyle a tyle w całym roku.
Wszystko co jest ponad limit jest uzupełniane kredytem, albo przesuwaniem leczenia na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Tak więc pytam czy działania lekarzy i NFZ są normalne, bo mi się wydaje, ze są one przeciwko pacjentowi-obywatelowi-pracownikowi-podatnikowi!
Dla tych którzy liczą jak to dużo, proponuję nie spać 24h i niech zobaczą jak długo się będą regenerować.
Czy dopuszczalny maksymalny czas pracy 48 h/tydzień to mało ? W innych zawodach jest np. tachograf itp.(przy całym szacunku dla innych zawodów ) Inni nie mogą pracować, a lekarz któremu powierzacie życie i zdrowie może i 48h bez odpoczynku a gdy nie chce to mu z etyką lub Hipokratesem itp.
Praktycznie od 1990 roku nie zreformowano w sposób nawet dostateczny naszej opieki zdrowotnej, kierunek jest jeden na celowy upadek publicznej służby zdrowia, co przyspieszy depopulacje ludności. Ponieważ życie jest tak zniszczone i zatrute, że coraz więcej ludzi choruje. Mało tego są ludzie, którzy ze względu na schorzenia i rzadkie choroby ze szpitali nie wychodzą i kto takim pomoże?
Uważam, że nasza państwową służbę zdrowia niszczy się powoli ale konsekwentnie, nie zastanawiając sie nad konsekwencjami. Brak pomocy dla chorujących ludzi to nie tylko więcej zgonów, ale nie możliwość podjęcia pracy zawodowej co przejawi się z kłopotach w gospodarce oraz dla państwa, spadające wpływy z podatków i obciążenia wynikające z utrzymania ludzi którzy z powodu choroby znaleźli się na zyciowym zakręcie.
Kolejne pseudo reformy a publiczna służba zdrowia upada. Wazne że politycy oraz ich rodziny mają zagwarantowane pełną opcje leczenia bez większych problemów, jedynym problemem jest dojechanie do Warszawy, bo to trochę kilometrów jest do centralnej części kraju, jeśli nie mieszka się na miejscu czy w pobliżu.
W dobie wzrostu gospodarczego służba zdrowia upada na naszych oczach. Bo faktycznie te miliardy które powinny iść do szpitali czy przychodni lekarskich, idą na ludzi- urzędników w NFZ.
Jeśli PiS, nie chcą likwidować NFZ, to niech biorą utrzymanie tych pracowników zza biurka na koszt budżetu państwa, czas skończyć na żerowaniu na składkach zdrowotnych, za które pacjenci mają sie leczyć, a nie współfinansować cwaniaków : ich pensje oraz premie i inne dodatki socjalne.
A dlaczego to wina rządzących? Dlatego, że to oni mogą reformować system opieki zdrowotnej, czego żaden polski rząd nie robi, gdyż nikt nie patrzy dalej niż do granic swojej kadencji, każdy robi tylko tyle, by system nie upadł za jego rządów. O czym decyduje rząd?
- wysokość składki zdrowotnej
- nadzór nad uczelniami medycznymi
- ustawowo ustalone dramatycznie niskie pensje dla lekarzy stażystów i rezydentów
- ustalanie liczby miejsc specjalizacyjnych
- ustalanie cywilizowanych norm pracy
- zachęty do osiedlania się lekarzy z zagranicy
Tak samo z przyjęciem do szpitala, pacjent musi sie zgłosić dzien przed operacja po czym odsyła sie go do domu, żeby zaoszczędzić na posiłkach. A o poziomie edukacji duńskich lekarzy to juz szkoda mowić, bo to normalnie żenada. Wiem co pisze, bo mieszkam w Danii od 31 lat i przez ostatnie 9 lat próbowałem leczyć sie tutaj. Ale po wielu przykrych doświadczeniach wole ponosić pełne koszty leczenia i leczyć sie prywatnie w Polsce.
Przykładowe roczne wydatki na opiekę zdrowotną w przeliczeniu na mieszkańca (dane Banku Światowego z 2014r):
Polska- 910$,
Słowacja- 1450$,
Czechy- 1380$,
Niemcy- 5410$,
Szwecja- 6800$,
Norwegia- 9520$,
USA- 9400$
Pytanie brzmi tylko dlaczego taki lekarz miałby po zdobyciu takich uprawnień i uzyskaniu możliwości pracy w Niemczech czy nawet Czechach wybrać pracę w polskim patologicznym systemie opieki zdrowotnej.
Nikt na wschodzie nie jest na tyle nierozsądny by się do nas wybierać.
Klauzula informacyjna ›