Kilka niezapłaconych faktur wobec podmiotów, o których już informowaliśmy to tylko część zadłużenia Podbeskidzia. Piłkarska spółka, gdzie większościowym właścicielem jest gmina Bielsko-Biała, ma zobowiązania w wysokości ponad 3 mln zł. O problemach finansowych klubu wie prezydent Jacek Krywult. W Ratuszu znajduje się sprawozdanie za pierwszy kwartał, który zakończył się kolejną stratą finansową.

Jak wynika z dokumentu, do którego dotarł nasz portal, w pierwszym kwartale 2018 spółka TS Podbeskidzie poniosła stratę w wysokości 255 tys. zł, przy przychodzie wynoszącym ok. 1,6 mln zł (koszty działalności 2,3 mln zł). Oznacza to, że każda złotówka przychodu ze sprzedaży generowała 16 groszy straty. Największą pozycją kosztową były pensje - 1,15 mln zł. Przy zatrudnieniu wynoszącym w przeliczeniu 24 etaty daje to ok. 16 tys. zł wynagrodzenia na etat.

Brak płynności i kapitału

Formalnie spółka posiada ok. 6,57 mln zł kapitału własnego. Niestety, w ciągu ostatnich lat kapitał został „przejedzony” do zera. Co gorsza, spółka ponosząc wieloletnie straty, obniżyła kapitał… poniżej zera do kwoty minus 3 mln zł. Oznacza to, że TSP straciło w ostatnich latach łącznie ponad 9 mln zł.

„Górale” nie posiadają płynności bieżącej i nie płacą w terminie swoim pracownikom. Zobowiązania klubu sięgnęły kwoty 4,3 mln zł, w tym 1,8 mln zł stanowią zobowiązania przeterminowane. Spółka jest w krytycznej sytuacji finansowej, a wniosek o jej upadłość w każdej chwili mogą złożyć w sądzie wierzyciele. Ratunkiem może być dokapitalizowanie Podbeskidzia przez właścicieli w wysokości ponad 3 mln zł oraz obniżenie kosztów działalności lub wzrost przychodów o minimum 85 tys. zł miesięcznie. Ten pierwszy wariant jest obecnie realizowany przez zarząd Podbeskidzia. Do redakcji portalu dotarły informacje o zwolnieniach pracowników w dziale marketingu.

Kolejna reanimacja

Załamany sytuacją finansową miejskiej spółki jest radny Roman Matyja. Szef komisji budżetowej Rady Miejskiej twierdzi, że informacje o złej kondycji finansowej Podbeskidzia docierały do niego, ale „nie wiedział, że jest aż tak źle”. - Po zapoznaniu się z raportem za pierwszy kwartał 2018 można powiedzieć, że sytuacja ekonomiczna jest bardzo, bardzo zła. Podstawowa sprawa to zobowiązania w kwocie ponad 3 mln zł. To poważna suma. Spółka nie ma płynności finansowej - podkreśla radny PiS.

Radnego Matyję martwi, że po raz kolejny „Górali” musi z opresji wyciągać gmina. Przed rokiem, by ratować klub przed wierzycielami, miasto Bielsko-Biała objęło nowe akcje w spółce na kwotę 1 mln zł. Oprócz 2,7 mln zł w formie stypendiów, klub otrzymał jeszcze 1,5 mln zł dotacji.

- Sytuacja z lawinowo rosnącym zadłużeniem ponownie się powtarza. Dlatego współwłaściciele powinni opracować długofalową strategię. Kolejny niepokojący fakt jest taki, że spółka posiada ujemny kapitał własny. W tej sytuacji każdy wierzyciel może w sądzie zgłosić wniosek o upadłość spółki - tłumaczy Roman Matyja.

Bartłomiej Kawalec