Trudno w to uwierzyć, ale w historii Bielska-Białej żadna kobieta nigdy nie pełniła funkcji prezydenta ani jego zastępcy. Jedyny kobiecy akcent we władzach miasta odnotowano na początku lat 90., gdy w tzw. zarządzie gminy znalazła się obecna radna Grażyna Nalepa. Dziś dwaj główni kandydaci w wyborach prezydenckich unikają jednoznacznych deklaracji  w sprawie możliwości powierzenia funkcji kierowniczej przedstawicielce płci pięknej.

W ponad 65-letniej historii Bielska-Białej kobieta nigdy nie rządziła miastem. Co więcej, żadna przedstawicielka płci pięknej nie pełniła funkcji zastępcy prezydenta. Jedyny kobiecy akcent przypada na pierwszą kadencję samorządu (lata 1990-94), gdy najważniejszym urzędnikiem w mieście był Krzysztof Jonkisz. Wtedy w tzw. zarządzie miasta zasiadała Grażyna Nalepa.

Budowali samorząd od podstaw

Było to w okresie, kiedy prezydenta, a także członków zarządu gminy (łącznie było to siedmiu urzędników) wybierano spośród miejskich radnych (Rada Miasta liczyła wówczas 45 osób). Po latach radna Grażyna Nalepa przyznaje, że dotąd nie zdawała sobie sprawy, że jako jedna kobieta sprawowała tak wysoką funkcję w Ratuszu. - Można powiedzieć, że członek zarządu miasta odpowiadał funkcji wiceprezydenta - twierdzi obecna radna PiS.

Nasza rozmówczyni wspomina, że w zarządzie miasta odpowiadała za przejmowanie przez samorząd części szkolnictwa, jednostek służby zdrowia oraz pomocy społecznej. - To były czasy, gdy struktury urzędu były dopiero tworzone. Budowaliśmy samorząd od podstaw, wielu z nas dokształcało się na Uniwersytecie Warszawskim. Urzędnicy niższego szczebla wykonali syzyfową pracę - rozpamiętuje radna Nalepa.

Dziś, gdy prezydenci miast wybierani są w wyborach powszechnych, nie istnieje instytucja zarządu gminy (organ ten został zniesiony wraz z końcem kadencji 1998-2002). Zastępcy prezydenta obejmują stanowiska w drodze powołania i najczęściej jest to osobista decyzja najważniejszego urzędnika w mieście. Zapytaliśmy trzech faworytów w wyścigu o fotel prezydenta Bielska-Białej, czy w ich zapleczu pracują kobiety, które w przypadku wygranej znajdą się w gronie najbliższych współpracowników prezydenta.

Przede wszystkim kompetencje

- Generalnie jest tak, że zawsze muszą być spełnione dwa czynniki: kompetencje oraz chęci - przekonuje Jarosław Klimaszewski. - Jeśli taka osoba się pojawi, to będziemy się nad tym zastanawiać. Jak dotychczas, nie byłem w sytuacji, bym musiał obsadzać tego typu stanowiska. W Radzie Miasta jest wiele osób płci pięknej z odpowiednimi kwalifikacjami - zapewnia przewodniczący Rady Miejskiej Bielska-Białej.

Deklaracji w sprawie powołania kobiety na stanowisko swojego zastępcy w przypadku wygranej w wyborach prezydenckich nie chce składać również Przemysław Drabek. - Należy się kierować kompetencjami, a nie płcią takiej osoby. Oczywiście, mówi się, że kobiety łagodzą obyczaje, ale to kwalifikację muszą być decydującym argumentem - mówi kandydat PiS na prezydenta Bielska-Białej.

Janusz Okrzesik jest zdania, że rola kobiet w polityce powinna być większa. - Podstawowym kryterium powinny być kompetencje, ale kompetentnych kobiet nie brakuje - mówi kandydat Niezależnych.BB. Jako przykład podaje szefową stowarzyszenia, radną Małgorzatę Zarębską i dodaje, że w niektórych okręgach listę kandydatów na radnych otwierać będą kobiety. Czy ewentualnym zastępcą prezydenta Janusza Okrzesika będzie kobieta? - Nikomu w kampanii nie obiecuję żadnych stanowisk, ale chciałbym pracować z kobietami i chciałbym, by jedna z nich była moim zastępcą - kończy kandydat na prezydenta Bielska-Białej.

Bartłomiej Kawalec