Biznesmen uratował Podbeskidzie. Spłacił długi z własnej kieszeni
Stojące na skraju upadłości Podbeskidzie uratował Edward Łukosz. Na pomoc dla tonącego klubu mniejszościowy akcjonariusz spółki piłkarskiej przeznaczył ponad 2,5 mln zł. Część tych środków pożyczył spółce z własnej kieszeni. TSP miało przeterminowane długi głównie wobec ZUS i Urzędu Skarbowego, ale także pracowników i piłkarzy.
53-letni Edward Łukosz, członek rady nadzorczej oddelegowany do zarządu spółki, w ostatnich dniach uczestniczył w posiedzeniach komisji zdrowia, polityki społecznej i sportu oraz komisji budżetu, strategii i rozwoju gospodarczego Rady Miejskiej Bielska-Białej. Mniejszościowy akcjonariusz klubu i właściciel firmy Polskie Mięso i Wędliny Łukosz przedstawił radnym sytuację finansową i sportową „Górali”.
Sytuacja była krytyczna
Tymczasowy prezes Podbeskidzia przyznał, że gdy został oddelegowany do pełnienia obowiązków prezesa, sytuacja finansowa w klubie była krytyczna. - Spółka straciła płynność finansową (…). Zobowiązania na dzień przejęcia spółki były ogromne, głównie wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Urzędu Skarbowego - mówił Edward Łukosz.
W ciągu dwóch miesięcy jego pracy w zarządzie zobowiązania klubu szacowane na ok. 3,5 mln zł spłacono niemal do zera. Ok. 80 proc. kwoty potrzebnej do spłaty długów pochodziło z firmy, której Łukosz jest właścicielem. -Te rozwiązania, które tak naprawdę można było podjąć, spowodowały, że spółka (TSP - przyp. red.) w ogóle istnieje - przekonywał doświadczony biznesmen.
Pożyczka na mały procent
Według informacji portalu, część pieniędzy - ok. 900 tys. zł prywatny inwestor pożyczył Podbeskidziu. W umowie zastrzegł spłatę długu do końca roku, z symbolicznym oprocentowaniem w wysokości 3 proc. W trakcie spotkania z radnymi deklarował, że zrzeknie się odsetek (oprocentowanie pożyczki musiało zostać ustalone w umowie ze względu na regulujące te kwestie przepisy).
Co pogrążyło finanse klubu? Edward Łukosz wyjaśniał, ze poprzedni zarząd spółki nie był stanowczy w podejmowaniu działań naprawczych związanych ze spadkiem klubu z ekstraklasy i utratą ok. 6 mln zł wpływów z Canal Plus. W konsekwencji nie podjęto zdecydowanych kroków, by odzyskać równowagę budżetową. - Nie było żadnego budżetowania, nie było żadnej projekcji finansowej - tłumaczył tymczasowy prezes.
Przerost administracji
Jego zdaniem, problemami spółki były przerost zatrudnienia w administracji oraz duża liczba piłkarzy z wysokimi wynagrodzeniami, którzy grali w rezerwach Podbeskidzia. Klub miał zbyt wielu tzw. sponsorów rzeczowych i barterowych. Umowy z nimi przynosiły niewiele pożytku, ale generowały koszty związane z obsługą marketingową.
W TS Podbeskidzie SA od czerwca trwa audyt prowadzony przez biegłych rewidentów. Niewykluczone są zawiadomienia do prokuratury wobec byłych pracowników spółki. - Takie zawiadomienie jeszcze nie zostało przygotowane. Czekamy na zakończenie prowadzonego w spółce audytu - poinformował Tomasz Ficoń, rzecznik Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej.
Bartłomiej Kawalec
Na zdjęciu od lewej: Edward Łukosz, Lubomir Zawierucha i Jan Wnuczek
Oceń artykuł:
99 22Dziennikarz portalu bielsko.biala.pl
Komentarze 102
Dobrze że świadomość biznesmena który wie, co znaczy brak co najmniej 6 milionów złotych z Canal Plus, będzie wyznacznikiem do celu jakim jest powrót do ekstraklasy. Chociaż sprzątanie po byłym prezesie, który moim zdaniem nie był kibicem TSP, wręcz szkodził klubowi co wynika chociażby z powyższego wywiadu, potrwa jeszcze jakiś czas. Trudno wiec wnioskować czy Podbeskidzie będzie zdolne walczyć o awans, chociażby kroi sie powoli strata punktów w Niepołomicach.
Robienie interesu na piłce typu pożyczka czy pożyczka na procent to zabawa na krótką metę i nic dobrego z tego nie będzie ani dlatego co pożycza ani dla tego co funkcjonuje za pieniądze od sponsorów.
Prezes musi się też dogadywać z trenerem, a nie jak od czasu Ojrzyńskiego (ten przypadek był najboleśniej brzemienny w skutkach) myśleć tylko "jak nie zapłacić, jak zaoszczędzić. Miejmy nadzieję, że pan Łukosz będzie mocnym gospodarzem i poradzi sobie z ludźmi i metodami tych z ratusza.
Zadaje sobie pytanie jak to jest że Podbeskidzie mogło upaść mając nieco ponad 3 miliony długu, a chorzowski Ruch dalej gra w dosyć wysokiej klasie rozgrywkowej mając balast ponad 30 milionów długów. To jest ciekawe..
Tak czy owak przychody TS Podbeskidzie na dramatycznie niskim poziomie, że taki dług który nie przekraczał w przeliczeniu na euro 800 tys. Euro mogło zrujnować zawodowy klub piłkarski. Widać jak Polska jest daleko w tyle za rozwiniętymi państwami na starym kontynencie.
Polecam skorzystać z wyszukiwarki i znaleźć artykuły sprzed wielu miesięcy o sytuacji w spółce.
Klauzula informacyjna ›