Kupujący zgodnie twierdzą, że sprzedawana tu żywność jest lepsza. Świeże warzywa, owoce, ale także sery, mięso, chleb. - Pan Heniu ma świetny bundz (ser z mleka owczego - przyp. red.), a pani Krysia warzywa. Oscypki przywozi pani aż z Pieniążkowic. Ma chyba z 90 lat. Zawsze jeździła z siostrą bliźniaczką, która niestety zmarła kilka lat temu. Kupuję tu od ponad pół wieku....i nie wyobrażam sobie, że nie będę - mówi pan Krzysztof. Targowisko właśnie wystawione zostało na sprzedaż.

Jeszcze kilka lat temu bielszczanie, podobnie jak większość Polaków, najchętniej robiła zakupy w marketach, które nie tylko w naszym mieście powstawały jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Panowała opinia, że jeśli coś jest zagraniczne, to jest lepsze. Zachwyt towarami z Zachodu mija i wiele osób wraca do takich miejsc, jak to przy ul. Lompy w Bielsku-Białej.

Mleko prosto od krowy

- Wszystko prosto z ogrodu, bez chemii. Jak jajka to od kur, co chodzą i dziobią w ogrodzie, a nie siedzą w klatkach szprycowane chemią. Mleko też prosto od krowy, kiełbasa z wędzarni, szczypiorek, sałaty, ogórki, wszystko pachnie. Człowiek bierze do ręki i czuje, że to świeże, a nie plastikowe - dodaje pan Krzysztof. Na targowisko przy Lompy zaczął chodzić będąc jeszcze dzieckiem. Jest tu stałym bywalcem, podobnie jak wielu bielszczan. - To takie miejsce spotkań towarzyskich. Przychodzą tu lekarze, prawnicy, sędziowie, biznesmeni.... - dodaje.

Cztery lata temu PSS Społem, właściciel targowiska, zainwestowała 1,6 mln zł w remont. Zainstalowano nowe stoły, ustawiono ponad 1 tys. m kw. zadaszenia, pojawił się nowy bruk i ławeczki dla klientów. Społem otrzymało na ten cel unijną dotację w wysokości ponad 700 tys. zł. Wydawało się, że dzięki modernizacji targowisko będzie czynne codziennie, a nie tylko w dwa targowe dni. Niestety, prawa rynku okazały się bezlitosne.

Maryla Abratańska z PSS Społem potwierdza informację, że targ został wystawiony na sprzedaż. W ofercie ma je jedna z agencji nieruchomości. Taką decyzję podjął zarząd PSS Społem. Właściciel chce się pozbyć targowiska, bo nie jest… rentowne. - Nie stać spółdzielni, aby do tego dokładać. Te opłaty, które uiszczają handlowcy nie pokrywają kosztów związanych z utrzymaniem targu. Wzrosły podatki, które musimy płacić. Nie mamy zysku, więc chcemy sprzedać - wyjaśnia Maryla Abratańska.

Kolejny deweloper?

W PSS Społem mają świadomość, że to miejsce z tradycjami. Biznes rządzi się jednak swoimi prawami. Nie można wciąż do czegoś dopłacać. Jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, targ wraz z budynkami, które leżą na jego terenie można kupić za około 3 mln zł.

Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie precyzuje, co może powstać na gruncie po targowisku, gdyż teren ten do planu nie został jeszcze wpisany. Dziesięć lat temu miasto musiało anulować dotychczasowe dokumenty i zacząć tworzyć je od nowa. - W Bielsku-Białej i tak udało się już wprowadzić do planu wiele terenów, ale tego jeszcze nie - wyjaśnia Tomasz Ficoń, rzecznik Urzędu Miejskiego.

Formalnie oznacza to, że nabywca gruntu wystąpi do Ratusza o warunki zabudowy i pozwolenie na budowę. Urzędnicy, rozpatrując dokumenty, wezmą pod uwagę m.in. wysokość zabudowy sąsiednich domów.

Kogo to obchodzi?

W obecnej sytuacji, gdy teren nie jest objęty planem, można w tym miejscu postawić np. budynki deweloperskie albo sklep. - Nie sądzę, aby nowemu właścicielowi zależało na targowisku. Świetna lokalizacja, dostęp do jednej z głównych arterii miasta. Będzie chciał na tym dobrze zarobić. Nikt nie zrezygnuje z milionów dla ludzi, którzy dorabiają tu sobie parę groszy do marnej emerytury czy renty. Niektórzy żyją tylko z handlowania na targu, ale kogo to dzisiaj obchodzi - martwi się pan Krzysztof. Część handlowców prawdopodobnie przeniesie się do Białej, gdzie w czwartki i w soboty przy stacji kolejowej Bielsko-Biała Lipnik odbywa się targ.

Targowiska są nieodłączną częścią polskich miast i chyba każdy z nas od dziecka zna wiersz jednego z najsłynniejszych polskich poetów, Jana Brzechwy pt. „Na straganie”. - Na straganie w dzień targowy, Takie słyszy się rozmowy: Może pan się o mnie oprze, pan tak więdnie, panie koprze. Cóż się dziwić, mój szczypiorku, leżę tutaj już od wtorku!

Wszystko wskazuje na to, że przy ul. Józefa Lompy takich „rozmów” wkrótce nie będzie słychać.

Anna Szafrańska