Do sklepu bielszczanki Lidii Guzik przez przypadek trudno trafić. Leży bowiem na tyłach biblioteki w Starym Bielsku i patrząc z ulicy, trudno go dojrzeć. Ale, gdy się już o nim wie, warto tam zajrzeć, jeśli chce się mieć coś, czego nikt inny nie ma i w dodatku za nieduże pieniądze. Ostatnio do sklepu trafił klient z bielskiego teatru.

- Mieliśmy tu kilka bardzo ciekawych rekwizytów teatralnych, w tym profesjonalnie wykonane kukiełki - tłumaczy pani Lidia. - No i spodobały się. Może niedługo ożyją na scenie?

Trudno to wszystko policzyć

Sklep pani Lidii nie ma nazwy. To po prostu artykuły używane z Niemiec. I tak też mówi o nim sama właścicielka. - To chyba najbardziej adekwatna nazwa - tłumaczy. - Po co inna skoro mamy tu tylko rzeczy używane, ale w bardzo dobrym stanie, sprowadzane z Niemiec.

Sklep uderza wielkością asortymentu. Kubki, porcelana, meble, rowery, książki, fotele, a nawet narty i oryginalny mundur Legii Cudzoziemskiej eksponowane są na każdym wolnym centymetrze kwadratowym powierzchni. Ile tego w sumie jest, nie wie nawet właścicielka. - Trudno byłoby to teraz policzyć - przyznaje. - Musiałabym sięgnąć do dokumentów.

Czeka na to z niecierpliwością

A na to nie ma czasu, bo co chwilę jakiś klient pyta o interesujący go przedmiot. - No tak - uśmiecha się pani Lidia. - Ludzie dowiadują się o sklepie i przychodzą. Jedni po konkretną rzecz, inni po to, aby wypatrzyć coś, co się spodoba.

Co jakiś czas do sklepu trafia kolejna partia towaru. Pani Lidia czeka na tę chwilę z niecierpliwością, bo sama nie wie, co tym razem się jej trafi. - Mamy współpracującego dostawcę z Niemiec i za każdym razem jest to dla mnie niespodzianka, gdy przyjeżdża. Z reguły przyjemna - dodaje właścicielka sklepu.

KJ

Foto: autor