Dlaczego doszło do tragedii? Zabezpieczenie Stalownika pod lupą prokuratury
To był nieszczęśliwy wypadek? Sprawę śmierci 18-latki, której zwłoki znaleziono w niedzielę w pobliżu Stalownika w Bielsku-Białej wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury. To pierwszy taki wypadek w tym miejscu, choć od wielu lat Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego toczy boje z właścicielem nieruchomości w sprawie należytego zabezpieczenia obiektu. Ostatnia wizja w terenie odbyła się kilka dni przed tragedią.
Śledztwo w sprawie śmierci 18-letniej dziewczyny prowadzi Prokuratura Rejonowa Bielsko-Biała-Południe z art. 151 kk, który mówi, że „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Na wczoraj zaplanowano sekcję zwłok, która powinna ustalić przyczynę zgonu.
Ubytki w siatce stalowej
To pierwszy śmiertelny wypadek w tym miejscu, choć od wielu lat Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Bielsku-Białej toczy boje z właścicielem obiektu. Ostatnie pismo PINB dotyczące niewłaściwego zabezpieczenia obiektu wpłynęło do bielskiej prokuratury w połowie marca br., a dwa miesiące później zostało w tej sprawie wszczęto śledztwo.
Wcześniej zabezpieczenie obiektu było dwukrotnie przedmiotem zainteresowania bielskich sądów. Za pierwszym razem ukarano właściciela Stalownika grzywną i karą pozbawienia wolności w zawieszeniu. W drugim przypadku uniewinniono go od stawianych zarzutów. Do ostatniej kontroli w terenie doszło 10 września, a więc na pięć dni przed śmiertelnym wypadkiem.
Podczas wizyty na terenie Stalownika pracownikom PINB towarzyszył dzielnicowy z Komisariatu I Policji, który od wielu lat prowadzi tzw. kartę zadań priorytetowych dla tego miejsca. W wizji lokalnej nie uczestniczył właściciel dawnego szpitala, ale wyznaczony przez niego pełnomocnik. W trakcie oględzin terenu stwierdzono m.in. ubytki w siatce stalowej, którą ogrodzony jest dawny szpital.
Obiekt nie grozi zawaleniem
Ustawiono nowe tablice zakazujące wstępu na teren prywatny oraz informujące o niebezpieczeństwie. W protokole odnotowano dwie niebezpieczne dziury w stropie nad parterem oraz trzecią, wykutą na klatce schodowej, która według deklaracji jeszcze tego samego dnia miała zostać zamurowana. Ogrodzenie powinno być naprawione najpóźniej do 12 września. O wykonaniu tych prac właściciel miał powiadomić PINB. Jak ustalił portal, do wczoraj fakt naprawy płotu nie został zgłoszony w inspektoracie.
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Bielsku-Białej ma w sprawie zabezpieczenia obiektu związane ręce. Nie może nakazać rozbiórki ruin dawnego szpitala, bo formalnie stan techniczny konstrukcji budynku jest zadowalający i czternastokondygnacyjny obiekt nie grozi zawaleniem. W tej sytuacji wyjściem byłaby sprzedaż lub adaptacja dawnego szpitala, ale na to się nie zanosi.
Bartłomiej Kawalec
Na zdjęciu: Stalownik na początku 2018 roku, budynek administracyjny (na pierwszym planie) został wyburzony.
Oceń artykuł:
38 11Dziennikarz portalu bielsko.biala.pl
Komentarze 51
To własność prywatna, i nikt nie ma na nią wstępu.
nie idzie sie tam gdzie jest ciemno , głucho i ponuro
Według mnie teren jest dobrze zabezpieczony bo jest ogrodzony siatką i co parę metrów jest tabliczka z informacją o zakazie wstępu. Tak naprawdę niema skutecznego sposobu na odcięcie terenu dla ciekawskich bo albo zrobią podkop albo zarzucą linę.
Sposób zagospodarowania powinien być wskazany podczas sprzedaży, przy zawieraniu umowy, a nie teraz każdy mądry. Kupił bez obostrzeń to teraz robi co chce z terenem, który jest prywatną własnością
„ Jak LP masz złym przykładem, to analogicznie dom też jest złym przykładem”
— mylisz się. Lasy Państwowe to specyficzne przedsiębiorstwo, które zarządza wspólną własnością wszystkich obywateli, czyli lasami państwowymi. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem każdy obywatel ma prawo korzystać ze wspólnej własności, jaką są lasy (choć można zakazywać wstępu w sytuacjach wyjątkowych, np. przy zagrożeniu pożarowym).
Kolejną rzeczą jest ogrodzenie i oznaczenie własności — jeśli prywatny las nie ma ogrodzenia ani wyraźnych oznaczeń typu „własność prywatna, zakaz wstępu”, to każdy może tam wejść; jeśli ktoś przejdzie przez płot ogradzający prywatny las, to będzie to włamanie.
Jak chodzi o państwowe lasy, to lepszą analogią byłby nie prywatny dom mieszkalny, a państwowy lub samorządowy budynek użyteczności publicznej (np. biblioteka), albo po prostu jakiś plac — jeśli ktoś sobie wybije zęby, bo w bruku na rynku będzie dziura, to będzie mógł żądać odszkodowania od zarządcy czy właściciela (gminy).
Inna sprawa, że w Polsce prawo własności nie jest absolutne, np. nie możesz na swoim terenie zainstalować działka automatycznie strzelającego do intruzów... tak samo jak w przypadku ruin typu Stalownik nie możesz intruzów narażać na zabicie się na skutek wpadnięcia w dziurę w stropie. Czy to dobrze, czy źle, to już inna sprawa.
Wystarczy tabliczka, wstęp wzbroniony i tyle. Jak ktoś się nie stosuje to sam ryzykuje. Wg mnie to proste. Teren prywatny, nie wolno wchodzić
@Agent - nie każdy dom jest dobrze zamknięty a nawet panują domy w których "drzwi są otwarte" co nie oznacza że każdy kto ma ochotę może sobie bezkarnie wchodzić do domów w których panuje taki ład. Druga sprawa że jak ktoś będzie chciał wejść to żadne zabezpieczenia nie pomogą i tyle...
Klauzula informacyjna ›