Wciąż żyją naoczni świadkowie historii, która wpłynęła na obecny kształt naszego miasta. 84-letni Konrad Korzeniowski może pochwalić się wyjątkową pamięcią, świeżością umysłu i wspomnieniami, dzięki którym poznajemy Bielsko-Białą przed II wojną światowa i podczas okupacji hitlerowskiej. Oglądając pożółkłe zdjęcia z tamtych lat, wysłuchaliśmy opowieści pana Konrada o mieście, gdzie obok siebie mieszkali Polacy, Niemcy i Żydzi.

Konrad Korzeniowski wiele pamięta ze swojego dzieciństwa. Wczesne lata beztroski i czasy okupacji, a później okres powojenny. Był współtwórcą, jako żywy świadek historii, albumu "Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce i fotografii w czasach drugiej wojny światowej".

Najbardziej przejmujące zdjęcie

- Pan Konrad razem ze swoim bratem Alfredem mają niezwykłą historię, którą wypełniają doświadczenia wojenne. Doskonale pamiętają czasy, gdy Bielsko-Biała nazywane było Bielitz. Bez nich ten album nie byłby taki sam. Dodali do niego swoje wspomnienia i doświadczenia, nadali mu wiarygodności. Można im w pełni ufać - mówią autorzy albumu.

Odwiedzliśmy Konrada Korzeniowskiego w jego mieszkaniu w jednej z bielskich kamienic, aby opowiedział nam o dawnym Bielsku i Białej, Najbardziej przejmującym dla niego zdjęciem w albumie jest to, które zostało wykonane w Białej Krakowskiej w 1939 roku. Przedstawia zasypywanie rowów przeciwlotniczych przez Żydów przy ulicy Hałcnowskiej.

- Na fotografii widać grupę Żydów zasypujących jeden z kilku zygzakowatych rowów przeciwlotniczych wykopanych na skarpie. Pracom przygląda się grupa mieszkańców stojąca przy kamienicy Herscha Muhlsteina na rogu Hałcnowskiej 31 i Marszałka Józefa Piłsudskiego. Na pierwszym planie widać jednego z pracowników, który patrzy w kierunku aparatu. Delikatnie się uśmiecha i nawet do głowy mu nie przyjdzie, jaki los zgotuje mu wojenna zawierucha - opowiada Konrad Korzeniowski, bielszczanin, który w tym roku obchodził 84. urodziny.

Należeli do najprzyzwoitszych ludzi

Nasz rozmówca wspomina, że przed wojną obok siebie mieszkali Niemcy, Polacy i Żydzi. Żyli w zgodzie, w przyjaźni, znali się ze szkoły i pracy, z sąsiedztwa. - Mieszkaliśmy przy ulicy Kościuszki 11b. Pod numerem 13 znajdował się sklep rzeźniczy pana Neigera, który w oficynie miał skład, wozownię, stajnię z koniem. Mieszkał tam też Tadzio Patan. Pod numerem 15 był sklep kolonialny pana Ebla, na rogu z ulicą Poniatowskiego była kiedyś restauracja - relacjonuje nasz rozmówca.

- Panowie Neiger i Ebel to pierwsi ludzie, o których my malcy dowiedzieliśmy się, że są Żydami. Należeli do najprzyzwoitszych ludzi, jakich w ogóle poznałem. Różne były koleje ich życia. Jak dziś pamiętam, gdy pan Neiger, w śnieżnobiałym fartuchu, przyszedł do nas i pytał ojca o radę. Bał się wojny i tego, co mu przyniesie. Ten próbował go uspokoić, że nie będzie tak źle. Wtedy go widzieliśmy po raz ostatni. Sądziliśmy, że zginął. Dopiero w latach 50. dowiedzieliśmy się, że odebrał sobie życie. Nie wytrzymał napięcia dyskryminacji. Utracił wolę życia.

- Pamiętam także pana Brennera, któremu pomogliśmy przetrwać. Tata pomógł mu sprzedać dobytek, za co nasz sąsiad udał się z rodziną na wschód. Dał nam na przechowanie trzy skarby kota, który lubił chadzać własnymi ścieżkami, znaczki pocztowe oraz monety. Pojawił się po zakończeniu wojny, aby odebrać rzeczy. Trzeba przyznać, że ojciec był niezwykle odważny. Za taką pomoc groziła najsurowsza kara.

Bielszczanie chcą znać przeszłość

Pan Konrad ma nadzieję, że album to preludium do dalszych badań nad tym trudnym okresem w historii Bielska-Białej. - Tutaj są potrzebne gruntowne działania historyków - podkreśla. - Sam album jest doskonały. To naprawdę interesująca lektura. Zastanawialiśmy się wspólnie z autorami, z jakim spotka się z odzewem. Okazało się, że ludzie chcą znać przeszłość.

Konrad Korzeniowski podzielił się historią swojej rodziny, do której wrócimy w kolejnych publikacjach.

Katarzyna Górna-Oremus

Na zdjęciu tytułowym: - Bawimy się (bracia Alfred i Konrad - przyp. red.) na skraju pola Nowakowego przed naszym domem, tu niewidocznym. Wzdłuż widocznych w głębi domów przebiegała ul. Kościuszki. Z lewej dom nr 13 ze sklepem rzeźniczym pana Neigera, w oficynie miał skład, wozownię stajnię z koniem, mieszkał tam też Tadzio Patan. Z prawej dom nr 15 ze sklepem kolonialnym pana Ebla, na rogu z ul. Poniatowskiego była kiedyś restauracja. Dalej widać fragment odwachu koszar artylerii, przed którym stała prastara armata na żeliwnych kołach. Zdjęcie wykonane z balkonu sąsiada-pirotechnika Czacha. Nie ma jeszcze siatkowej osłony balustrady balkonu, dobrze tu widać windę węglową przebiegającą obok balkonów trzeciej klatki schodowej. Szyby za kominem na dachu przykrywają szyb świetlny dla łazienek, WC i komórek, biegnący aż do piwnicy. Fotografie z archiwum Konrada Korzeniowskiego.