Wie, że sytuacja, która ma dziś miejsce w Australii, jest zwierciadłem naszych czasów. Przez 30 lat poznał ten kontynent na tyle, aby wiedzieć, że przyroda działa tam bardzo gwałtownie, a ogień jest jednym z jej elementów. Takim, który może nieść także życie. Bielski podróżnik przekonuje, że to, co dzieje się w Australii ma mocne odniesienie do całego świata. Także do Bielska-Białej.

Marek Tomalik jest bielszczaninem, które serce pozostawił w Australii. Tam jest jego druga ojczyzna. Po Bielsku-Białej, Beskidach, Karpatach. Po raz pierwszy wyjechał w 1989 roku i wciąż tam powraca. Zakochany w tamtejszej przyrodzie, życzliwych ludziach, duchowości. Widział najstarszy las tropikalny na świecie, spał pod gołym niebem, rozprawiając o życiu z Aborygenami, zmierzył się z trąbą powietrzną, poznał wzdłuż i wszerz miejsce, które dziś trawi ogień. I ogarnia go smutek.

Warsztaty z zarządzania ogniem

- Miejsca te nie będą takie same. To, co się tam dzieje, zmieni ich kształt i obraz na co najmniej kilkadziesiąt lat - mówi.

Wydał książkę Australia, gdzie kwiaty rodzą się z ognia, która pod koniec ub. roku doczekała się trzeciego wydania. Napisał w niej o gatunkach roślin, które mają silne i twarde nasiona. Łupiny, które może otworzyć tylko ogień, a tym samym nadać nowe życie. Żywioł, który trawi dziś kontynent, nie jest niczym tam nowym. Aborygeni, rdzenni mieszkańcy, wiedzą jak się z nim obchodzić.

- Organizują nawet warsztaty z zarządzania ogniem. Tam, gdzie mieszkają, nie ma tak wielkich spustoszeń, jak na terenach silnie zurbanizowanych, np. w Nowej Południowej Walii czy Wiktorii, gdzie dziś toczy się walka o przetrwanie.

Bielski podróżnik przekonuje, że to, co dziś dzieje się w Australii, ma mocne odniesienie do całego świata. Także do Bielska-Białej. - To jest kryzys, który obnaża pewne rzeczy i skrywane lęki. To zwierciadło naszych czasów. Jak w soczewce odbijają się pewne sprawy, które są dla nas tożsame - podkreśla, a jednocześnie zaznacza, że z zawodu jest tylko geologiem. Nie wie więc na pewno, czy za tym wszystkim stoją zmiany klimatu, o których często się słyszy.

Świat zamarł w bezruchu

- Nie wiem tego, nie mogę powiedzieć, że tak jest z całą pewnością. 18 tysięcy lat temu Australię porastał las tropikalny. Przyszło ochłodzenie i wszystko uległo zmianie. W 1896 roku w Sydney i okolicach były podobne temperatury co dzisiaj, ok. 50 st. C, ale niekoniecznie towarzyszyły im pożary, na pewno nie na taką skalę, jak dziś.

Jasne jest jednak to, że świat zamarł w bezruchu w oczekiwaniu na wieści z kontynentu. Widok cierpiących zwierząt, ludzi walczących z żywiołem, relacje świadków są tak silne, że wielu postanawia zmienić styl życia na mniej konsumpcyjny, a bardziej refleksyjny.

Bielszczanin od kilku lat obserwuje jednak stały wzrost temperatur w krainie kangurów. Średnio jeden stopień na rok. - Pożary nie są tam czymś niezwykłym. W tym roku zaczęły się znacznie wcześniej. Nawet pod koniec zimy. Gdy trzy lata temu, we wrześniu prowadziłem wyprawę w rejonie South West Corner w Australii Zachodniej, a można tam podziwiać najwyższe lasy eukaliptusowe na świecie, to zmagaliśmy się z kolei z przejmującym chłodem i deszczem, który był bardzo intensywny. To był najzimniejszy początek wiosny od 150 lat.

Dla naszego rozmówcy zatrważającym widokiem są trąby powietrzne, które teraz - jak opowiadają świadkowie - przybierają barwę czerwieni i zieją ogniem. - Tworzy się tam swoisty mikroklimat. Drzewa eukalitpusowe, których jest tam ponad tysiąc gatunków, posiadają olejki eteryczne. Te zaś w interakcji z ogniem potrafią dać zatrważające widowisko. To jest prawdziwe piekło na ziemi, które w połączeniu z trąbami powietrznymi przywodzi na myśl biblijną apokalipsę.

Katarzyna Górna-Oremus

Zdjęcie tytułowe: Marek Tomalik

Marek Tomalik - podróżnik, publicysta, pisarz, dziennikarz radiowy, z wykształcenia geolog. Pasjonat i znawca Australii, do której jeździ systematycznie od 1989 roku. Organizuje wypraw duchowo-przygodowe nie tylko w australijski Outback (www.wsednosprawy.pl). Twórca i organizator 23. edycji Festiwalu Podróżników „Trzy Żywioły” oraz wielu innych imprez artystycznych. Menadżer zespołów rockowych. Pisze o podróżach i muzyce. Stały współpracownik National Geographic, Jazz Forum i RMF Classic. Autor książek o podróżach, w tym trzech o Australii. Dziennikarz radiowy, przez 15 lat prowadził w Radio Kraków program podróżników „Globtroter”, przez kilka miał stałą rubrykę w Przekroju „Nastaw uszu!”, od 2017 zaprasza do Jasnej Strony Świata w RMF Classic. Zasiadał w jury Travelerów - prestiżowych nagród przyznawanych przez National Geographic, prowadził obrady kapituły Trzech Żywiołów. Dwukrotny laureat Kolosów. Australia to jego „miejsce na ziemi”, zawsze jednak wraca w Beskidy. Skąd? Z Australii, Singapuru, Malezji, Tajlandii, Birmy, Laosu, Indonezji, Indii, Nepalu, Sikkimu, Syberii (J. Bajkał), Laponii, Egiptu, Syrii, Libanu, Algierii, Brazylii, Meksyku, Peru, Boliwii i krain Europy.