W środowiskach ratowniczych coraz głośniej mówi się o niedoborach sprzętu do ochrony przed zakażeniem. W Bielsku-Białej jednostki OSP otrzymały m.in. po dwa komplety kombinezonów ochronnych… jednorazowego użytku. Media informują o zbiórkach pieniędzy, prywatne osoby i firmy szyją maseczki dla szpitali i ratowników. - Strach pomyśleć, jakby wyglądała nasza praca, gdyby nie wsparcie tych osób - podkreśla bielski strażak.

- W tej chwili mamy nieco więcej środków służących do dezynfekcji ciała i różnych powierzchni, dysponujemy maseczkami i okularami ochronnymi, ale nie można mówić o nieograniczonych zapasach. Nie wiadomo na jak długo nam wystarczy tych środków, bo są zużywane na bieżąco - powiedział nam strażak ratownik z bielskiej jednostki OSP.

Kombinezony jednorazowego użytku

Bywają dni, gdy w mieście jest w miarę spokojnie, ale również i takie, kiedy strażacy jeżdżą z akcji do akcji. Nie można wykluczyć, iż nadejdzie moment, że pojadą do akcji mając świadomość, że zabraknie masek, kombinezonów ochronnych czy płynu do dezynfekcji. W środowiskach ratowniczych głośno się mówi, że tego sprzętu brakuje. Są prowadzone różne zbiórki, prywatne osoby i firmy szyją maseczki dla szpitali i ratowników. - Strach pomyśleć, jakby wyglądała nasza praca, gdyby nie wsparcie tych osób - dodaje strażak ochotnik.

Jednostki OSP z terenu miasta otrzymały po dwa kombinezony ochronne przed koronawirusem oraz po 36 masek, gogle, płyny dezynfekujące i rękawiczki. Niektóre dodatkowo zaopatrzyły się w środki ochrony we własnym zakresie. Są to przede wszystkim maseczki, bo ich najwięcej zużywa się podczas akcji.

- Kombinezony są jednorazowego użytku. Jest duży kłopot z ich zakupem, bo nigdzie ich nie ma. Jeżeli już gdzieś się pojawią, to ceny są bardzo wysokie. Kilkanaście dni temu jeden kosztował 10 zł netto, a dwa dni później cena urosła do 50 zł. Maska FFP2, która jest przewidziana dla służb, w listopadzie ub. roku kosztowała 1,75 zł, teraz jest dużo droższa - tłumaczy Czesław Jurewicz, naczelnik OSP Stare Bielsko, wiceprezes Oddziału Miejskiego Związku OSP RP w Bielsku-Białej.

Nieprzewidywalny rozwój sytuacji

Trudno przewidzieć dynamikę przyrostu liczby osób zakażonych koronawirusem i jak bardzo w czasie rozciągnie się epidemia. Dlatego teraz lepiej działać profilaktycznie, gdyż jest to ostatnia szansa.

- Żeby ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, należy do minimum ograniczyć wychodzenie z domu, to skuteczny sposób. Jeżeli na tym etapie zaniechamy profilaktyki, to znajdziemy się w sytuacji podobnej do innych krajów - Włoch, Hiszpanii czy USA, gdzie zachorowań przybywa w zastraszającym tempie. Każdy z nas, strażaków ochotników, ratowników zawodowych, policjantów, ratowników medycznych i ludzi wielu innych profesji ma swoje rodziny. Trzeba zrobić wszystko, żeby nie przekroczyć tej cienkiej czerwonej linii, gdy służba zdrowia okaże się niewydolna, a ktokolwiek z personelu medycznego będzie musiał wybrać chorego, aby podłączyć go do jedynego wolnego respiratora - albo waszą mamę, albo tatę, dziadka lub babcię. Z taką epidemią wszyscy spotykamy się pierwszy raz. Dla nas, strażaków ochotników jest to duży egzamin - kończy naczelnik Jurewicz.

Tekst i foto: Mirosław Jamro