W niektórych krajach Europy coraz głośniej mówi się na temat testów instant na wirusa, które może zakupić każdy zainteresowany i w domowych warunkach sprawdzić czy jest zdrowy bądź nosicielem. Słychać, że Niemcy dysponują testami, które pokazują wynik już po piętnastu minutach. W Polsce przynajmniej na razie nie są one dostępne. Ponadto okazuje się, że wcale nie są tak skuteczne.

Tzw. badanie kasetkowe to jednorazowe testy, które rzekomo mają dawać ludziom poczucie bezpieczeństwa. Okazuje się, że jest to złudne przekonanie, a często zdarza się, że firmy oferujące „cudowne” remedium na strach przed koronawirusem zwyczajnie zakłamują rzeczywistość.

Portal zapytał w kilku hurtowniach farmaceutycznych i aptekach w Bielsku-Białej czy mają w planach sprzedaż testów, które w założeniu byłyby ogólnodostępne i szybsze niż badania laboratoryjne. Wszyscy byli ze sobą zgodni - w polskich aptekach póki co niczego takiego nie dostaniemy.

- Nie ma testów. Ministerstwo Zdrowia nas nie poinformowało, że jest taka możliwość - mówi właścicielka jednej z bielskich aptek. - Nie mamy takich testów w ofercie - powiedziano nam w hurtowni farmaceutycznej.

Beskidzka Okręgowa Izba Aptekarska potwierdza informacje, że tzw. szybkie testy nie są w Bielsku-Białej dostępne. Owszem, istnieją, ale wcale nie są skuteczne. - Te „prawdziwe” testy muszą być wykonywane w laboratorium, trzeba wyodrębnić kwas rybonukleinowy wirusa, a tu dochodzi genetyka. W domu się tego nie zrobi. Testy kasetkowe stwierdzają tylko, że ktoś ma przeciwciała w organizmie, więc albo chorobę przeszedł, albo dopiero z nią walczy - tłumaczy przedstawiciel BOIA.

Popytaliśmy również w środowisku lekarskim, gdzie potwierdzono opinię, że wspomniane testy nie są miarodajne, a wręcz mogą okłamywać ludzi. - Problem jest taki, że nie ma testów, które byłyby wiarygodne, przeciwciała pojawiają się po jakimś czasie. To nie jest test, który powie czy jesteśmy zarażeni, nie daje jednoznacznej odpowiedzi - twierdzi Klaudiusz Komor, prezes Beskidzkiej Izby Lekarskiej.

Adam Kanik