Rozluźnienie na szlakach spacerowych. Bez maseczek i dystansu ZDJĘCIA
Po kilku tygodniach zakazu korzystania z terenów zielonych i wstępu do lasu czy parku poluzowano restrykcje. Każdy z niecierpliwością czekał na możliwość wyjścia na spacer lub na rower tam, gdzie ruch nieduży i można oddychać świeżym powietrzem. W niedzielne przedpołudnie wybraliśmy się do kilku popularnych miejsc rekreacji bielszczan. Prawie wszędzie pełne parkingi, wielu spacerowiczów z całymi rodzinami. Duża część bez maseczek i dystansu.
Na Bulwarach Straceńskich luźno. Większość spacerujących i rowerzystów poruszała się płynnie tranzytem. Ruch był na tyle ograniczony, że nie tworzyły się zatory. Spacerowicze przeważnie z zasłoniętymi twarzami. Zdziwienie budziły osoby okupujące ławki, które korzystały z nich bez rękawiczek.
Niemal każda ławka zajęta
Na Błoniach niemal pełne parkingi, sporo rejestracji spoza miasta. Zwracały uwagę grupy rowerzystów zbierające się przed wjazdem do lasu: część w maskach, część bez. Jest nadzieja, że rozjechały się na górskich ścieżkach rowerowych i w lesie było luźniej. Duży ruch panował także na lotnisku, ale na trasach rolkowych i rowerowych ludzie mogli bez trudu, przy odrobinie dobrej woli, zachować dystans. Niemal każda ławka była zajęta.
W Wapienicy pełny parking. Podczas spaceru w stronę zapory można było mieć chwilami spory fragment ścieżki dla siebie. Niestety, z powodu dużej liczby spacerujących pojedynczo, w parach i większych grupach podczas mijanek nie dało się zachować przepisowego dystansu bez wejścia do rowu. Kilkumetrowej szerokości ścieżka do zapory przebiega przez las, ale w praktyce to wąski deptak pod drzewami z niewielką możliwością rozproszenia się czy zejścia z drogi. Zgodnie z przepisami, w lesie maseczka nie jest obowiązkowa.
Większość bez maseczek
W wapienickim lesie, mimo ruchu niczym na ulicy 11 Listopada w tygodniu, zdecydowana większość spacerujących, niezależnie od wieku, poruszała się bez zasłaniania twarzy. Nieliczni wybierali boczne ścieżki. Odpowiedniego dystansu nie trzymały rodziny i grupy osób idących obok siebie niemal całym duktem, dzieci doganiające rodziców oraz rowerzyści zmuszeni do mijania grup slalomem.
W Lipniku przed południem na parkingu stały tylko trzy samochody, a kilka godzin później trudno było znaleźć wolne miejsce. Na trasach w okolicy amfiteatru większość osób zachowywała dystans, niektórzy przy mijaniu się zasłaniali twarze. Niestety, zdarzały się też niezdyscyplinowane grupy zajmujące cały szlak.
Dobrze się stało, że lasy i parki zostały otwarte, ale szczególnie w czasach epidemii warto uświadomić sobie, że w Bielsku-Białej odpoczywać można nie tylko na kilku najbardziej zatłoczonych deptakach. Na spacer lepiej wybrać się w tygodniu i omijać popularne miejsca. Nie ma sensu biegać czy jeździć rowerem tam, gdzie z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością będą tłumy. Zachowujmy środki bezpieczeństwa nie tylko po to, aby uniknąć mandatu.
Tekst i foto: Piotr Bieniecki
Oceń artykuł:
34 51Dziennikarz portalu www.bielsko.biala.pl
Galeria:
Komentarze 78
Podajecie jak to mało ludzi umiera w Polsce na k-wirusa.
To przy zastosowaniu dostatecznie drastycznych środków.
Pytanie:
Ile by umierało gdyby nie zastosowano żad.nych srodków
Starsze panie, poproszone o zachowanie dystansu, reagują agresją, bo wirus niegroźny i w ogóle to nieprawda.
Sprzedawca warzyw kaszle jak opętany, nikt nie zwraca uwagi.
Tyle widziałam nie wchodząc. Uciekłam" zdjęcie TŁUMU na tt.
5 porcji jarzyn dziennie odsuwa wirusa o 6,5 metra od granicy nosa..
Nie chodzi o to by 'stazy ludzie poumierali', tylko by 'młodzi' (a wlascie zdrowi) mogli pracować i wydawać pieniądze napędzając rynek.
Przypinamy tylko, że niestety nasz kraj jest słabo zarządzany/'biedy' (od lat, niezależnie od rządu!) wiec Pani pieniądze na emeryturę (czy leczenie) to nie to co Pani odłożyła w podatkach z swojej uczuciowej pracy (te pieniądze zostały już dawno wydane), ale pieniądze z podatków osób teraz pracujących, które teraz często nie pracują.
Nie ma dobrego wyjścia, trzeba się niestety trzymać tego co jest - wirus mniej szkodzi ludziom młodym i/lub zdrowym, oni muszą jak najszybciej wrócić do życia, by cały system się nie zawalił.
I nacisk powinien być położony na testowanie kto już wirusa ma za sobą, tak by znać realne zagrożenie.
Bo niestety jeśli posiada Pani wnuki, to większe prawdopodobieństwo nie jest takie, że ktoś na Panią kichnie w kolejce, tylko właśnie, zarazą Panią wnuki - dzieci przechodzą chorobę bezobjawowo, na pewno nie wita się Pani z nimi w rękawiczkach i masce.
Proszę przemyśleć to co napisałem.
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia! :)
Po co jedzie o 20.00 w tygodniu pod zapore w Wapienicy?
A bierze się to stąd że witaminę C, którą braliście w zimie zamieniliście na te owe maseczki które daja wam złudne poczucie bezpieczeństwa. To co jecie na wynos z Mc czy KFC czy kupujecie w chińskich, niemieckich marketach to "żywność" pozbawiona witamin oraz wartościowych składników odżywczych, załadowana konserwantami i stad wasza odporność spada i stajecie się podatni na zarażenie, chociażbyście nie wiem 10 maseczek mieli na sobie nic to nie pomoże. No może poza dobrym samopoczuciem i to że nie wpłacicie do kasy państwa 500 złotych.
2017 - 116 tys
2018 - 117 tys
2019 - 109 tys
2020- 108 tys jak podajesz
I co jest pandemia smiercionosnego wirusa?
Prosze.
Czy znowu się o...... ?
Klauzula informacyjna ›