Początki pandemii w Polsce obfitowały w informacje o zakażeniach w placówkach zdrowia. Niemal codziennie media donosiły o zamykaniu oddziałów szpitalnych, a nawet całych szpitali. Wydaje się, że z czasem nauczyliśmy się panować nad problemem, ale nieufność pacjentów pozostała. Rozmawialiśmy z bielszczaninem, który spędził trzy dni na onkologii. Przed wpuszczeniem na oddział poddany był testowi na obecność przeciwciał wirusa i w zamknięciu czekał na wynik badania.

W czasie pandemii statystycznie najwięcej przypadków zakażeń (pomijając obecną sytuację w górnictwie) odnotowano w szpitalach i DPS-ach. To właśnie strach przed koronawirusem powoduje, że wielu pacjentów, także obciążonych chorobami onkologicznymi, odkłada w czasie zalecone leczenie (również zabiegi operacyjne), co może znacząco wpłynąć na szanse wyleczenia. A przecież niektórych symptomów zdrowotnych nie powinno się lekceważyć.

Zwłoka może oznaczać wyrok

Weźmy jako przykład znamiona. Niby nie jest to paląca dolegliwość, gdyż zmiany na skórze mogą towarzyszyć nam przez całe życie i nie dawać żadnych niepokojących oznak. Może się jednak zdarzyć tak, że pojawiają się nagle, a to powinno nas już zaniepokoić, bo zbyt późne podjęcie leczenia może przerodzić się w postać złośliwą, szybkie przerzuty i trudny do wyleczenia stan pacjenta. To może być wyrok. W takim przypadku wizyty u specjalisty nie należy się ani obawiać ani tym bardziej przekładać. Jeśli wskazaniem będzie zabieg operacyjny polegający na usunięciu zmiany na skórze, nie wolno zwlekać. Należy udać się do szpitala.

Czy strach przed pójściem do szpitala jest uzasadniony, czy grozi nam tu zakażenie bardziej niż w sklepie albo w autobusie? Po kilku tygodniach kryzysu, zaskoczenia sytuacją, szpitale dysponują już znacznie większą ilością sprzętu ochronnego, sprawnymi procedurami. Ograniczono do zera możliwość odwiedzin chorych, minimalizując w ten sposób możliwość zakażenia.

Na odizolowanym oddziale

Bielskie szpitale leczące pacjentów onkologicznych wyszły obronną ręką z pandemii. Nie odnotowano wśród personelu ani pacjentów zachorowań na COVID-19. Tutaj o septykę i higienę dba się szczególnie. Nawet w czasach przedkoronawirusowych utrzymywano wysokie standardy sterylności, a wszystko po to, aby nie zaszkodzić ciężko chorym pacjentom.

Moment przyjęcia na oddział w szpitalu onkologicznym przy ul. Wyzwolenia wspomina pan Bartłomiej, który kilka dni temu po konsultacji z lekarzem specjalistą został skierowany na operację wycięcia zmian skórnych. Z wielkimi obawami udał się do szpitala, mając w perspektywie spędzenie w nim trzech dni. - Każdy pacjent przed wpuszczeniem na oddział poddany jest testowi na obecność przeciwciał wirusa. Po pobraniu krwi w zamknięciu czeka na wynik badania. Jeśli wynik jest ujemny, zostaje przyjęty i na odizolowanym od świata oddziale czeka na swoją kolej - relacjonuje pan Bartłomiej.

Dezynfekcja łóżek i pościeli

Cały personel oddziału ubrany jest w stroje ochronne i maseczki. Ograniczona jest liczba osób przyjmowanych, tak aby zachować bezpieczne odległości pomiędzy łóżkami. Po każdym pacjencie, który zostaje wypisany do domu, łóżko szpitalne, pościel i sprzęty zostają zdezynfekowane. Ryzyko zakażenia COVID-19 jest znikome ponieważ personel medyczny także poddawany jest testom. Na każdym kroku przestrzegane są rygorystyczne procedury higieniczne. Zakażenie na oddziale onkologicznym mogłoby stać się wyrokiem dla osłabionych chorobami nowotworowymi organizmów pacjentów.

- Z perspektywy oceniam swoje obawy jako całkowicie bezzasadne. Moim zdaniem, łatwiej o zakażenie w hipermarkecie czy aptece niż w szpitalu - twierdzi pan Bartłomiej (nazwisko do wiadomości redakcji).

xxx

Nikt nie wie jak długo zmagać się będziemy z pandemią, czy wynaleziona zostanie szczepionka, czy patogen ustąpi. Być może będziemy musieli przyzwyczaić się do jego obecności i jakoś z nim żyć. Na pewno pandemia pokazała nam, że nic w przyrodzie nie jest stałe, a porządek rzeczy może się w każdej chwili zachwiać. Niestety, sytuacja pokazała także, że jako społeczeństwo jesteśmy podatni na manipulacje ze strony „specjalistów”, którzy korzystając z wolności słowa, mogą bez przeszkód publikować swoje „niepodważalne” tezy. Ważna jest rozsądna ocena jakości informacji, przestrzeganie ogólnych wytycznych zabezpieczających przed zakażeniami. W bielskich szpitalach pracują wysokiej próby specjaliści, co powinno uspokoić wszystkich tych, których w najbliższym czasie czekają bądź to konsultacje lekarskie bądź operacje chirurgiczne.

Agnieszka Ściera-Pytel