Policja bada przyczynę pożaru dziewięciu samochodów na terenie PKS przy ul. Legionów w Bielsku-Białej i na razie nie łączy sprawy z dwoma innymi pożarami aut, do których doszło w ostatnich tygodniach. Śledczy zabezpieczyli zapisy monitoringu parkingu. Kluczowa dla śledztwa będzie opinia biegłego.

Do zdarzenia doszło w nocy z wtorku na środę przy ul. Legionów w Bielsku-Białej. Całkowicie spłonęło sześć pojazdów, a trzy zostały nadpalone. Samochody należały do Poczty Polskiej (pisaliśmy o tym szczegółowo w artykule Z ostatniej chwili: wybuchy na parkingu PKS. Spłonęło dziewięć aut - foto).

Wczoraj przez kilka godzin wraki pojazdów dokładne badał biegły z zakresu pożarnictwa, którego opinia będzie kluczowa dla dalszych losów śledztwa. Parking należący do bielskiego PKS był monitorowany i jest dobrze oświetlony. Policja zabezpieczyła nagrania z kamer, które teraz będą przedmiotem analizy. Na obecnym etapie sprawa pożaru przy Legionów nie jest łączona z dwoma innymi podobnymi zdarzeniami z ostatnich tygodni. W nocy z 10 na 11 września dwa pojazdy spłonęły przy ul. Kazimierza Wielkiego, a nocą z 5 na 6 września paliły się cztery auta przy ul. Straconki i Basztowej.

Na parkingu przy Legionów parkowane są również autobusy Beskidzkiego Związku Powiatowo-Gminnego. - Zarząd zajmie się na najbliższym posiedzeniu tematem bezpieczeństwa naszych autobusów i mienia związku. Już teraz mogę zapewnić, że wszystkie nasze pojazdy, w tym nowe gazowce, są ubezpieczone. Tymczasem czekamy na ustalenia policji i strażaków co do przyczyn tego zdarzenia - napisał w mediach społecznościowych Radosław Ostałkiewicz, wójt gminy Jaworze.

Krótki komunikat w związku z pożarem pojazdów przesłała do mediów także Poczta Polska. - Pożar nie ma wpływu na doręczanie przesyłek na terenie miasta i okolic. Do Bielska-Białej wczoraj zostało skierowanych kilka samochodów dostawczych z innych miast. Samochody były własnością Poczty Polskiej i były ubezpieczone - informuje Justyna Siwek, rzecznik prasowa spółki.

bak