Dziesięć zastępów straży pożarnej uczestniczyło w akcji gaszenia pożaru garażu w budynku jednorodzinnym przy ul. Mglistej w Bielsku-Białej. Inspektor nadzoru budowlanego wyłączyła z użytkowania wypalony garaż oraz piętro budynku.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie wczoraj, o godz. 20.30. - Zostaliśmy zadysponowani do pożaru budynku mieszkalnego. Po przyjeździe na miejsce zdarzenia zastaliśmy bardzo mocno rozwinięty pożar w pomieszczeniu garażowym budynku jednorodzinnego. Płomienie wydostawały się przez drzwi garażowe na zewnątrz, sięgały na wysokość około dwóch metrów. Wewnątrz panowało silne rozgorzenie. Ratownicy wyposażeni w aparaty ochrony dróg oddechowych wprowadzili prąd wody do wnętrza garażu. Jednocześnie drugi prąd wody został wprowadzony do budynku w celu zapobiegnięcia przedostania się pożaru do części mieszkalnej budynku. Nikomu nic się nie stało ale zniszczenia po tym pożarze są bardzo duże. Na miejsce akcji przyjechała inspektor nadzoru budowlanego, która wyłączyła z użytkowania cześć budynku objęta pożarem oraz kondygnację piętro wyżej - powiedział nam kpt. Łukasz Łaciok, dowódca zmiany JRG2 w Bielsku-Białej.

Po ugaszeniu pożaru budynek został ponownie sprawdzony, osób trzecich nie znaleziono. Strażacy oddymili obiekt, pomieszczenie objęte pożarem zostało sprawdzone za pomocą kamery termowizyjnej. Wskutek pożaru i wysokiej temperatury doszczętnemu spaleniu uległ garaż zabudowany w budynku wraz z różnego rodzaju meblami. Została naruszona konstrukcja stropu garażu. Dzięki szybkiej i sprawnej akcji strażaków pożar nie przedostał się na wyższe kondygnacje budynku.

- Jestem hokeistą. Kapitanem naszej drużyny jest ks. Mateusz Dutkiewicz z Parafii Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka w Bielsku-Białej. Spłonęły mi łyżwy, kij, rękawice…. To co gromadziłem przez trzy lata spaliło się w dwie godziny. Wartość mojego hokejowego sprzętu szacuję na 1000zł - powiedział w rozmowie z naszym portalem pan Juan, mieszkaniec budynku.

- Dobrze, że zauważyłam ten pożar. Byłam na dole budynku. Gdyby to był środek nocy, gdybyśmy spali… Mieszkamy tu w sześć osób. Są to osoby z sześciu różnych rodzin. W tym garażu przechowywałam swój rower, niestety spłonął. Dziś nie będę tu spać, jadę do rodziny - mówi młoda lokatorka jednego z mieszkań.

- To już nie można na tańce iść? Chwilę człowieka nie ma, a już za nim dzwonią że się dobytek pali… - mówi pół żartem, pół serio inny mieszkaniec budynku. Wszyscy pogorzelcy starają zachować się resztki optymizmu i uśmiechu. - Damy radę - obiecują.

W akcji uczestniczyły zastępy straży pożarnej z JRG1, JRG2, OSP Stare Bielsko, OSP Komorowice Śląskie, OSP Komorowice Krakowskie a także pogotowie gazowe, pogotowie energetyczne oraz policja. Przyczynę pożaru będą ustalać biegli.

Tekst i foto: Mirosław Jamro