Wczoraj wieczorem oficer dyżurny policji odebrał zgłoszenie, z którego wynikało, iż na balkonie budynku przy ul. Michałowicza w Bielsku-Białej od dwóch tygodni miauczy kot uwiązany na smyczy. Interweniował patrol policji.

Drzwi do mieszkania otworzył młody mężczyzna. - Ten kot jest po to, aby odstraszał gołębie. Gdy się wiesza pranie, to po paru chwilach jest zanieczyszczone ptasimi odchodami. Kota przywieźliśmy z Jastrzębia. Ma na balkonie budkę, miski z jedzeniem i wodą - wyjaśniał lokator mieszkania. - Jest przywiązany smyczą dla jego bezpieczeństwa, aby nie spadł - dodał.

 - Czy on tu „pracuje” 24 godziny na dobę, czy zabiera go pan do domu? - dopytywali szczegółowo stróże prawa. - Zabieram go w zasadzie codziennie, na 2-3 godziny, ale na dłużej nie mogę, gdyż mamy dużego psa. Czworonożny lokator balkonu nie był zabiedzony. Do dyspozycji miał niewielki kawałek balkonu.

Policjanci rozpytali o kota także innych lokatorów budynku. - Kot jest tam już długo. Dzwoniliśmy do schroniska Reksia. Powiedziano nam, że mamy powiadomić Powiatowy Inspektorat Weterynarii. Na razie w tej sprawie nic się nie zmieniło. Miauczenie kota daje nam się we znaki - mówił jeden z lokatorów budynku. Policjanci sporządzili notatkę. Najprawdopodobniej o kocie na balkonie zostanie powiadomiony Powiatowy inspektorat Weterynarii w Bielsku-Białej.

Tekst i foto: Mirosław Jamro