Miauczący lokator balkonu - foto
Wczoraj wieczorem oficer dyżurny policji odebrał zgłoszenie, z którego wynikało, iż na balkonie budynku przy ul. Michałowicza w Bielsku-Białej od dwóch tygodni miauczy kot uwiązany na smyczy. Interweniował patrol policji.
Drzwi do mieszkania otworzył młody mężczyzna. - Ten kot jest po to, aby odstraszał gołębie. Gdy się wiesza pranie, to po paru chwilach jest zanieczyszczone ptasimi odchodami. Kota przywieźliśmy z Jastrzębia. Ma na balkonie budkę, miski z jedzeniem i wodą - wyjaśniał lokator mieszkania. - Jest przywiązany smyczą dla jego bezpieczeństwa, aby nie spadł - dodał.
- Czy on tu „pracuje” 24 godziny na dobę, czy zabiera go pan do domu? - dopytywali szczegółowo stróże prawa. - Zabieram go w zasadzie codziennie, na 2-3 godziny, ale na dłużej nie mogę, gdyż mamy dużego psa. Czworonożny lokator balkonu nie był zabiedzony. Do dyspozycji miał niewielki kawałek balkonu.
Policjanci rozpytali o kota także innych lokatorów budynku. - Kot jest tam już długo. Dzwoniliśmy do schroniska Reksia. Powiedziano nam, że mamy powiadomić Powiatowy Inspektorat Weterynarii. Na razie w tej sprawie nic się nie zmieniło. Miauczenie kota daje nam się we znaki - mówił jeden z lokatorów budynku. Policjanci sporządzili notatkę. Najprawdopodobniej o kocie na balkonie zostanie powiadomiony Powiatowy inspektorat Weterynarii w Bielsku-Białej.
Tekst i foto: Mirosław Jamro
Galeria:
Komentarze 42
Tyle apeluja, by nie byc obojetnym na los krzywdzonych ludzi czy zwierzat, gdy przychodzi co do czego nawet jak ktos cos zglasza to sytuacja krzywdzonej osoby lub zwierzecia jest taka sama....ten kot tam zdechnie z mrozu, upalu lub po prostu osamotnienia...a facet sprawi sobie nowego...
a kot miauczy bo może jest chory a jego oprawcy nawet tego nie wiedzą bo kota nie znają, ma ruję bo jest niewysterylizowany lub zwyczajnie jest samotny. Nie każdy może mieć zwierzęta, dla niektórych to nadmiar odpowiedzialności której nie są w stanie udźwignąć, niestety świadczy to bardzo o poziomie tych ludzi.
Klauzula informacyjna ›