Około godz. 3.40 zawalił się budynek przy ul. Sarni Stok w Bielsku-Białej. Na miejsce zdarzenia wysłano wszystkie służby. W ocalałej części budynku znaleziono jak do tej pory dwie butle na gaz propan-butan: jedna była rozerwana, a druga ciepła.

Dom budowany przy ul. Sarni Stok miał mieć cztery kondygnacje. - To jest niemożliwe. Budynek w zasadzie złożył się do wewnątrz, jak przy klasycznym wyburzaniu - relacjonują zszokowani pracownicy budowy. - Samo się nie zawaliło, budynek wysadzono. Powinni pozamykać takich gnoi - dodaje inny pracownik. Na strop nad garażami spadły pustaki z czterech kondygnacji. Ze wstępnych informacji wynika, że nie ma ofiar wśród ludzi.

Na miejscu zdarzenia pracują grupy ratowniczo-poszukiwawcze z Jastrzębia i Bystrej wraz z psami. Psy nie wykazały swoim zachowaniem, żeby w gruzowisku były jakieś żywe osoby. - Uwaga, uwaga! Ogłaszam ciszę na gruzowisku. Poszkodowany, jeśli mnie słyszysz, odezwij się lub zastukaj trzy razy! - słychać zapowiedź ratownika. W akcji przeszukiwania gruzowiska grupy ratownicze wykorzystują kamery wziernikowe i geofony.

Na razie nie wiadomo co było przyczyną budowlanej katastrofy. - Jeszcze wczoraj tu pracowałem, nic nie zapowiadało takich wydarzeń - mówi pracownik budowy. - Słyszałem dwa wybuchy, drugi był głośniejszy. W pierwszym momencie w pobliżu ruin czuć było gaz - powiedział naszemu portalowi mieszkaniec pobliskiego budynku. Front budowy był zabezpieczony płotem, ale od tyłu jest las. Z tego kierunku był dostęp do posesji.

Dom składał się z dwóch części. Runęła jedna z nich. - Idealne "cięcie", jak od linijki - kwituje jeden z pracowników. - To precyzyjna robota, ktoś miał dużą wiedzę, jak to zrobić - przekonuje.

W ocalałej części budynku czujniki strażaków wykazały wysokie stężenie gazów wybuchowych. W piwnicy dzięki kamerze termowizyjnej ratownicy dostrzegli nagrzaną butlę z gazem. W tym pomieszczeniu nie było okien. Butla miała już temperaturę około 40 st. C.

Po zakończeniu przeszukania gruzowiska w akcji zostanie użyty ciężki sprzęt. Gruzowisko będzie rozebrane i sprawdzone pod kątem obecności osób poszkodowanych. Na razie nie wiadomo czy pod zwałami gruzu są jeszcze jakieś butle na gaz propan-butan. Prace służb będą trwały wiele godzin.

Na miejscu zdarzenia pracuje m.in. osiemnaście zastępów straży pożarnej z JRG1, JRG2 oraz z terenu województwa śląskiego, grupy poszukiwawczo-ratownicze, grupa operacyjna KW PSP w Katowicach, zespoły ratownictwa medycznego, Straż Miejska, policja, w tym grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratora. Przyczynę zawalenia się budynku ustala policja.

W listopadzie ub. roku w rejonie budowy na Sarnim Stoku ktoś podpalił maszyny budowlane i zostawił kartkę z pogróżkami: „Odejdźcie stąd! To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie”. Część sprzętu spłonęła. Sprawę prowadzili policjanci z III komisariatu.

Aktualizacja: godz. 19.30

- Ze wstępnych ustaleń wynika, że do zawalenia się budynku doszło w wyniku eksplozji. Ustalamy, co było jej przyczyną - powiedział nam asp. sztab. Roman Szybiak z KMP w Bielsku-Białej. Dziś na miejsce zdarzenia nie wjechał ciężki sprzęt. Dalsze czynności służb zostaną wznowione jutro.

Tekst, foto i film: Mirosław Jamro