Około godz. 9.15 na ul. Bystrzańskiej w Bielsku-Białej samochód osobowy skosił ogrodzenie posesji. W ciągu trzech dni w tym miejscu rozbiły się co najmniej trzy pojazdy.

Do zdarzenia doszło na wysokości posesji nr 93. 27-letni mężczyzna kierujący fiatem, jadąc ul. Bystrzańską w kierunku centrum miasta, nie dostosował prędkości do warunków drogowych, w wyniku czego utracił panowanie nad kierowanym pojazdem, który z impetem wpadł na chodnik, skosił ogrodzenie posesji i wjechał do ogrodu. Policjanci z drogówki sporządzili dokumentację, kierujący pojazdem był trzeźwy. Zdarzenie zakończono postępowaniem mandatowym.

Do podobnego indydentu doszło wczoraj około południa. Kierująca fiatem, jadąc w kierunku centrum miasta, nie dostosowała prędkości do warunków drogowych, utraciła panowanie nad kierowanym pojazdem, który obrócił się wokół osi i tyłem uderzył w latarnię. Na szczęście, nikomu nic się nie stało.

- Ta bariera już dwa razy „uratowała” mój płot - skwitował mieszkaniec pobliskiej posesji. - Teraz auto zatrzymało się na solidnym słupie latarni - dodał sąsiad mężczyzny. 

W środę, 25 grudnia o godz. 8.50 w tym samym miejscu osobowy ford wypadł z jezdni i uderzył w barierę (więcej o tej kolizji pisaliśmy w artykule Wypadł z łuku jezdni. Koniec podróży na barierze - foto).

- Jeśli kierujący pojazdami nie potrafią w tym miejscu dostosować się do znaków drogowych, to wypadałoby, aby zamontowano kilka progów zwalniających zanim ktoś zginie. Proszę zwrócić uwagę, że gdy jakieś auto najedzie na początek bariery, to blacha działa jak „katapulta” i samochód spada do czyjegoś ogrodu - podsumował jeden z mieszkańców pobliskich posesji.

Tekst i foto: Mirosław Jamro