Siedem zastępów straży pożarnej wysłano po otrzymaniu zgłoszenia pożaru mieszkania w budynku na placu Fabrycznym w Bielsku-Białej. Strażacy z płonącego mieszkania uratowali kobietę, dwie dziewczynki i psa. Poszkodowanych odwieziono do szpitala.

Około godz. 16.08 na ul. Stojałowskiego w Bielsku-Białej przechodzień zatrzymał patrol Straży Miejskiej i poinformował o pożarze w budynku na placu Fabrycznym. Gdy strażnicy dotarli na miejsce, w oknie domu były dzieci. 

- Funkcjonariusze próbowali dostać się do mieszkania, w którym wybuchł pożar, ale klatka schodowa była bardzo zadymiona. Ogień wychodził na zewnątrz poddasza. Strażnikom nie udało się dostać do mieszkania objętego pożarem, dlatego rozpoczęli ewakuację innych mieszkańców kamienicy. Chwilę później przyjechała straż pożarna oraz policja - powiedział nam strażnik miejski.

Oficer dyżurny MSK otrzymał zgłoszenie o godz. 16.12. - Po dojeździe na miejsce okazało się, że pali się mieszkanie na poddaszu kamienicy. W oknie były trzy osoby - dwoje dzieci i kobieta. Przystąpiliśmy do gaszenia pożaru i ewakuacji lokatorów mieszkania, w którym wybuchł pożar. Ogniem objęta była kuchnia i łazienka. Ze względu na to, iż dzieci i kobieta przebywali w strefie dużego zadymienia, zostali odwiezieni do szpitala - powiedział nam mł. bryg. Paweł Krzowski z JRG1 w Bielsku-Białej.

Wskutek pożaru doszczętnie spłonęła kuchnia i łazienka wraz z wyposażeniem. Pozostałe pomieszczenia wraz z częścią klatki schodowej uległy okopceniu. W akcji uczestniczyły zastępy straży pożarnej z JRG1, OSP Lipnik, trzy zespoły ratownictwa medycznego, trzy patrole Straży Miejskiej, pogotowie energetyczne i policja. Na miejscu zdarzenia był obecny prezydent miasta Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski. Przyczynę pożaru ustala policja.

Tekst i foto: Mirosław Jamro