Cztery zastępy straży pożarnej i policję wysłano nad ranem po otrzymaniu zgłoszenia pożaru szopy przy ul. Narciarskiej w Wilkowicach. Po dojeździe na miejsce okazało się, że płonie garaż. Budynek był w całości objęty ogniem.

Zgłoszenie pożaru wpłynęło z WCPR o godz. 4.43. - Ogniem objęty był w całości blaszany garaż o konstrukcji drewnianej o powierzchni ok. 20 m kw. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i podaniu dwóch prądów wody. W garażu poza różnymi przedmiotami i dwoma motocyklami na szczęście nie było żadnych osób poszkodowanych. Ognień nie przeniósł się na pobliski domek letniskowy - powiedział nam mł. bryg. Marcin Rutkowski z JRG1 w Bielsku-Białej.

Po ugaszeniu pożaru strażacy wyciągnęli z garażu część wyposażenia i różnych przedmiotów, pogorzelisko zostało przelane oraz sprawdzone kamerą termowizyjną. Jak dowiedział się nasz portal, w budynku nie było instalacji elektrycznej. 

- Wczoraj ok. godz. 23.00 było słychać jakieś rozmowy od sąsiada, najprawdopodobniej były to trzy różne głosy. Rano, ok. godz. 4.00, również z terenu tej posesji dobiegały jakieś rozmowy. W pewnym momencie zobaczyliśmy przy naszym płocie mężczyznę, który wołał, by dzwonić po straż pożarną, bo się pali - relacjonowała pani Aleksandra, mieszkanka sąsiedniego budynku. - Gdy wyszliśmy przed budynek, to było widać dym, później coś huknęło, drugi raz i pojawiła się duża łuna ognia, tak do połowy tych drzew (ok. 3 m - red.). Było czuć zapach jakiejś chemii, opon i plastiku. Ten mężczyzna, co prosił, by powiadomić straż pożarną, to nie był nasz sąsiad - dodała kobieta.

W akcji uczestniczyły dwa zastępy straży pożarnej z JRG1, dwa z OSP Wilkowice oraz policja. Wskutek pożaru spłonął garaż wraz z wyposażeniem, części samochodowe i dwa motocykle. Wstępnie straty oszacowano na kwotę 35 tys. zł. Policyjny technik wraz z pracownikiem i biegłym z zakresu pożarnictwa wykonali oględziny miejsca zdarzenia. Przyczynę pożaru ustala policja.

Tekst i foto: Mirosław Jamro