Ponad trzydzieści samochodów zaparkowało w sobotę rano przed schroniskiem dla bezdomnych zwierząt w Bielsku-Białej. Przyjechali nimi wolontariusze, aby być może po raz ostatni zaopiekować się psami z „Reksia”.

O konflikcie między wolontariuszami a kierownictwem schroniska pisaliśmy wielokrotnie. Tym razem wolontariusze czują się zagrożeni zmianami w regulaminie. Uważają, że jest to odwet za publiczne komentowanie kontrowersyjnych według nich działań kierownictwa placówki. W odpowiedzi słyszą, że osoby chcące pomagać pracownikom schroniska powinny dostosować się do godzin pracy tego obiektu.

Zmiany zatwierdził prezydent

Większość wolontariuszy przyjeżdża do „Reksia” w soboty, czyli wtedy, kiedy na przeszkodzie nie stoi praca lub szkoła, gdyż schronisko jest czynne w tygodniu do godziny 16 (w czwartki do 17). Decyzją kierownictwa w ub. tygodniu bez konsultacji zmieniono regulamin. Nowe przepisy ograniczają dostępność schroniska dla wolontariuszy tylko do pięciu osób i dwóch godzin dziennie. Kolejna zmiana, regulująca czas, gdy można dokonać adopcji, powoduje "rozmijanie" się osób najlepiej znających zwierzęta z tymi, którym wolontariusze mogliby doradzić w wyborze. Nowelizację zatwierdził prezydent miasta.

W schronisku argumentują, że zmiany wprowadzono w związku z chaosem organizacyjnym spowodowanym obecnością nadmiernej liczby ochotników w soboty. Wyprowadzaniem zwierząt mają zająć się pracownicy. Ci sami ludzie jednak twierdzą, że zwierząt jest na tyle dużo, że przy obecnym stanie osobowym problemem jest nawet codzienny obchód i sprawdzenie stanu zwierząt we wszystkich kojcach. Zimą brakowało rąk do pracy, aby regularnie rozbijać lód w zamarzającej miskach.

Reglamentacja dostępu do psów

Psy wyprowadzane są na spacer całymi kojcami. Potrzebnych jest do tego jednocześnie około 5-6 osób. Spacery trwają po 20 minut. Łatwo wyliczyć, że ustalony limit pięciu wolontariuszy będzie w stanie w sobotę wyprowadzić tylko maksymalnie sześć kojców (około 30 zwierząt). Każde zwierzę będzie miało statystyczną szansę na spacer co pięć tygodni. Dotychczas wolontariusze w każdą sobotę byli w stanie wyprowadzić większość lub nawet wszystkie zwierzęta, których obecnie przebywa w schronisku około 150. W minioną sobotę w ramach wyjątku kierownictwo schroniska postanowiło po raz ostatni wpuścić wszystkich chętnych do pracy.

Sytuacji konfliktowych między administracją a społecznikami jest wiele. Aby im zapobiegać, przy udziale radnych ustalono, że mediatorem będzie przewodniczący Rady Miejskiej Jarosław Klimaszewski. Zmiany miały być konsultowane ze stroną społeczną. Niedawno wolontariusze przekazali tą drogą zasady i procedury funkcjonujące w innych schroniskach. Na ich podstawie miał powstać kompromisowy projekt regulujący obecność społeczników w „Reksiu”. Tymczasem kontrowersyjna zmiana została wprowadzona z dnia na dzień przez publikację na stronie internetowej schroniska.

***

O opinię w tej sprawie poprosiliśmy kierownika schroniska Zdzisława Szwabowicza: - Dokumenty dotyczące funkcjonowania innych schronisk otrzymaliśmy od pana Klimaszewskiego, ale nie słyszałem, żeby zmiany w regulaminie miały być konsultowane z wolontariuszami. Z panem prezydentem Juszczykiem i panem naczelnikiem Grzywaczem pojechaliśmy na wizytę do schronisk w Gliwicach i Sosnowcu, aby przekonać się, jak stawiane ze wzór schroniska funkcjonują w praktyce. Jesteśmy pewni, że nie mamy się czego wstydzić. Bielskie schronisko nie odbiega od norm i dobrze funkcjonuje. W Gliwicach dostęp osób z zewnątrz jest bardziej ograniczony niż w naszym schronisku. Za dużo jest u nas swobody, która może skutkować krzywdą zwierząt lub człowieka.

Do tej pory wolontariusz mógł przyjść o każdej porze w godzinach otwarcia schroniska i nie było nad nim nadzoru ze strony pracowników. W sobotę kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu wolontariuszy przychodziło do schroniska. Regulamin był wielokrotnie łamany. Nie mogliśmy kontrolować sytuacji, gdyż jeden pracownik nie jest w stanie nadzorować pracy kilkudziesięciu osób. Zdarzały się pogryzienia zwierząt i ludzi. Wolontariusze na własną rękę leczyli koty, nie posiadając kwalifikacji i wiedzy.

Pracownicy w godz.13-15, gdy już zakończą inne prace, będą wyprowadzać zwierzęta. Będą to robić dwie, a początkowo nawet cztery osoby. Niezależnie od obecności wolontariuszy chcemy, aby zwierzęta były wyprowadzane codziennie od poniedziałku do soboty. Zachęcamy wolontariuszy, żeby przychodzili do pomocy. Musimy jednak odzyskać zaufanie. Jeśli wolontariusze będą przestrzegać zasad i będą chętni, wprowadzimy zmiany. Zaczynamy od pięciu osób dziennie, aby mieć pewność, że wszystko funkcjonuje, nie ma bałaganu i co najważniejsze - jest bezpiecznie. Kwestia przemyślenia i wprowadzenia zmian do regulaminu jest otwarta. Mam nadzieję, że dyskusja z wolontariuszami nastąpi.

Adopcji jest bardzo wiele, z roku na rok ubywa psów w schronisku. Możemy się cieszyć, że wspólne działania schroniska i ochotników dają tak dobre rezultaty. Zawsze powtarzałem, że to największa pomoc dla schroniska. Osoby chcące adoptować zwierzę mogą przychodzić od godz. 11 do zamknięcia schroniska. Jestem za wolontariuszami, są schronisku potrzebni, ale musi to być zdrowy wolontariat. Obie strony muszą sobie ufać, a gdzieś to zaufanie zniknęło. Dostaliśmy zgodę od Prezydenta Miasta na zatrudnienie w schronisku dodatkowo dwóch osób. Jeśli Rada Miejska się zgodzi, od kwietnia rozpoczną pracę. W tym roku stworzone zostaną dodatkowe wybiegi, aby psy mogły się wybiegać i aby spacery były urozmaicone.

Tekst i foto: Piotr Bieniecki
Warunki zakupu i wykorzystania zdjęć