Niemal całe imprezowe życie Bielska-Białej przeniosło się w ostatnich latach na Rynek i w jego najbliższe okolice. 11 listopada i inne ulice handlowe wieczorami zioną pustką. Rynek przyciąga jak magnes, chociaż część kamienic nadal odstrasza swoim wyglądem. Dlaczego w weekendy na bielskiej starówce są tłumy? Odpowiedzi szukaliśmy wczoraj późnym popołudniem.

Jak to w tzw. niedzielę niehandlową, sklepy były zamknięte. Na klientów czekają za to lokale gastronomiczne. W środku często bywają pustki, ale właściciele restauracji nie powinny narzekać, jeśli posiadają stolik, leżak lub cokolwiek na zewnątrz - ludzie wolą siedzieć w ogródkach. W weekend w niektórych z nich trudno znaleźć wolne miejsce.

Wczoraj na Rynku grano szanty. Na koncert przybyło wiele osób w wieku dojrzałym oraz rodziców z dziećmi, ale im było później, tym pojawiało się tam coraz więcej młodzieży. Niektóre lokale i ogródki w tej okolicy są czynne nawet do godz. 3 w nocy. A czym Państwa przyciąga bielski Rynek? Czekamy na komentarze.

Foto: Piotr Bieniecki