W granicach administracyjnych Bielska-Białej powstał nowy, imponujący obiekt sportowy. Jest nim skocznia narciarska, z której będą korzystali młodzi następcy Adama Małysza. W obiekt zainwestowano już kilkaset tysięcy złotych, ale wiele wskazuje na to, że to dopiero początek rozbudowy infrastruktury narciarskiej na tym obszarze.
 
Zarząd LKS „Klimczok” w Bystrej od 2004 roku ubiegał się o środki i pozwolenie na remont skoczni znajdującej się w granicach administracyjnych Bielska-Białej. Upór prezesa klubu Zbigniewa Baneta się opłacił. Trzyhektarowy teren skoczni został przekazany w dzierżawę wieczystą gminie Wilkowice, ta zaś oddała ten obszar na pięć lat we władanie bystrzańskiego klubu. Pieniądze na inwestycję pochodziły w lwiej części z budżetu Ministerstwa Sportu i Turystki.
 
Fińskim sposobem
 
Przebudowa skoczni ruszyła w kwietniu br., a prace zakończono 30 czerwca. Inwestycję zrealizowało zakopiańskie przedsiębiorstwo, którego właścicielem jest Jan Kowal, wielokrotny mistrz Polski w skokach narciarskich. Jego firma zbierała doświadczenia na budowach skoczni w Szczyrku, Zakopanem i Wiśle. Podobne obiekty zakopiańczycy wznosili także w Rosji.
 
 - Jestem pełen podziwu dla wykonawcy - mówi prezes LKS „Klimczok”. - Jan Kowal jest ekspertem w dopuszczaniu skoczni narciarskich do zawodów rangi krajowej i międzynarodowej. Dzięki jego znajomości przepisów i zmian, jakie w nich zachodzą, trenerzy wysoko oceniają ten obiekt pod względem funkcjonalności. Twierdzą, że jest trudny technicznie, ale uczy prawidłowych nawyków przed przejściem na większe skocznie. Jest to obiekt bezpieczny, bo charakteryzuje się niskimi lotami. Spełnia najnowsze wymagania FIS.
 
W przebudowie skoczni zastosowano tzw. metodę fińską. Oznacza to, że zdecydowana większość elementów obiektu opiera się na konstrukcjach drewnianych. Rozpatrywano także drugą metodę, w której używa się betonu. Pomysł jednak szybko zarzucono, gdyż jego realizacja w sposób znaczny zwiększyłaby koszty inwestycji. W narciarskich realiach często zmieniają się przepisy i profile obiektów. Skocznię wykonaną z elementów drewnianych zdecydowanie łatwiej jest przebudować.
 
Inauguracja we wrześniu
 
Bystrzańskie skocznie przeznaczone są głównie dla młodych adeptów narciarstwa klasycznego. Następcy Adama Małysza będą mogli uczyć się na skoczniach o profilach HS-31 i HS-19. Większa zakończona jest ośmiometrową wieżyczką i można na niej osiągać odległości do 35 metrów. Tory obu najazdów wykonane są ze stali. Zeskok dużej skoczni łączy się z zeskokiem małej. Mniejszy obiekt pozwala na naukę dzieci i można na nim osiągać odległości do 25 metrów. Obok zeskoku znajduje się pięcioosobowa wieża sędziowska z miejscem na biuro i zaplecze dla zawodników. Całość jest ogrodzona.

 
Dokładnych kosztów remontu obiektu nie udało nam się ustalić. Prezes Banet zdradził nam tylko, że nie przekroczyły one miliona złotych. - W porównaniu z planowanymi i już wykonanymi obiektami tej klasy jest to kwota bardzo przystępna - cieszy się sternik LKS.
 
Aby oddać obiekt do użytku, trzeba wykonać jeszcze kilka kosmetycznych poprawek. Skocznia mogła być gotowa trzy tygodnie wcześniej, lecz plany wykonawcy pokrzyżowała powódź. Teraz działacze klubu starają się o pozwolenie na użytkowanie obiektu i zamierzają je zdobyć do końca lipca. Na sierpień zaplanowano pierwsze treningi, zaś we wrześniu odbędzie się uroczyste otwarcie wraz z konkursem. Do tego czasu działacze klubu z Bystrej chcą zapewnić skoczni oświetlenie i źródło wody do zraszania igielitowego zeskoku.
 
Szykuje się kolejna skocznia
 
Wygląda na to, że modernizacja skoczni jest fundamentem pod kolejne inwestycje sportowe na pograniczu Bielska-Białej i Bystrej. - Przekazano nam trzy hektary gruntu - przypomina Banet. - Natomiast w planach zagospodarowania przestrzennego sporządzonego przez bielski Urząd Miejski przewidziano powierzchnię 10 ha na wykorzystanie sportowe tego terenu. Będziemy prosić pana prezydenta Jacka Krywulta o przekazanie kolejnych gruntów. Chcielibyśmy w przyszłości postawić skocznię o parametrach HS-60. Obiekt taki uzupełniłby sekwens lokalnych skoczni w Szczyrku i Wiśle.
 
Skocznia w Bystrej nie została jeszcze oddana do użytku, lecz już cieszy się sporym zainteresowaniem. O możliwość treningu u stóp Koziej Góry pytali m.in. Słoweńcy. Ostatnio skocznię wizytował trener polskiej kadry skoczków, Łukasz Kruczek. - Nasz wychowanek stwierdził, że tak pięknego obiektu o takich parametrach nie ma w Polsce, a miał też wątpliwości, czy i w Europie widział skocznię o tym profilu.
 
Inwestycja imponuje rozmachem. Kontrastuje z nim infrastruktura wokół skoczni. Droga dojazdowa znajduje się - mówiąc oględnie - w kiepskim stanie. Zaparkowanie samochodu w dogodnym miejscu graniczy z cudem. - Być może gmina zmobilizowana naszymi działaniami dołoży swoją cegiełkę i zainwestuje w infrastrukturę - nie traci nadziei Banet.
 
Paweł Hetnał
 
Więcej o tej skoczni możesz przeczytać tutaj: „Ożywianie nieboszczyka”.